Brigitte Macron zaczyna się buntować. Francuzi oburzeni: "Nie chcieliśmy królowej!"
Brigitte Macron buntuje się, bo nie chce dłużej pozostawać w cieniu męża – donoszą francuskie media. Podobno robi mu awantury i skarży się, że zbyt często odgrywa jedynie drugoplanową rolę w czasie rożnego rodzaju oficjalnych uroczystości. Francuzi są oburzeni jej zachowaniem.
04.01.2018 22:17
Telewizja RTL donosi, że osiem miesięcy po wyborze Emmanuela Macrona na prezydenta Francji jego żona zaczyna stawiać coraz większe wymagania i buntować się przeciwko protokołowi. Brigitte Macron nie podoba się między innymi to, że podczas oficjalnych wizyt jest usadzana za mężem, a nie obok niego. Chce to zmienić i - niezależnie od okoliczności - zawsze znajdować się tuż obok męża. W ten sposób pragnie podkreślać, że są małżeństwem. Sugeruje, że dotychczasowa sytuacja uwłacza jej godności jako kobiety. Szef personelu pierwszej damy, Tristan Bromet, tłumaczy, że propozycja zmian wynika z "koncepcji pary, jaką ona tworzy z Emmanuelem Macronem: nowoczesnego związku, w którym kobieta jest na tym samym poziomie co mężczyzna".
Informacja o tym, że 64-letnia Brigitte Macron nie chce być w cieniu męża, spotkała się z lawiną złośliwych komentarzy. Uderz w stół, a nożyce się odezwą! - tak w skrócie możemy opisać włączenie się do dyskusji byłej rywalki w wyścigu o prezydenturę, Marine Le Pen. - Z łatwością mogę sobie wyobrazić Emmanuela Macrona dwa kroki z tyłu, ssącego swój prezydencki kciuk - napisała na Twitterze była liderka Frontu Narodowego. Ale nie ona jedyna skomentowała "zachcianki" pierwszej damy.
Internauci wytknęli Brigitte Macron, że to nie ona, ale jej mąż zostal wybrany na prezydenta, więc to on powinien być na świeczniku. - Nie chcieliśmy królowej Francji, a ty zachowujesz się jak Maria Antonina - napisał jeden z internautów na Twitterze. Najbliższą okazją do wdrożenia nowej reguły przez Brigitte Macron będzie wizyta pary prezydenckiej w Chinach.
Zobacz także
Przeciwników nowych zasad pierwszej damy jest coraz więcej i coraz ostrzej komentują jej poczynania. Wytykają jej brak zaangażowania w tzw. oficjalną działalność, na którą dostała z kas państwowych prawie pół miliona euro. Ponadto jej sekretariat miał odpowiadać na przysyłane do niej przez obywateli listy, ale od dwóch miesięcy nikt tego nie robi. Sugerują, że Brigitte Macron ma wiele żądań, ale mało obowiązków.
Żona Emmanuela Macrona znalazła się także w ogniu krytyki swoich ochroniarzy. Oficerowie policji, którzy strzegą bezpieczeństwa pierwszej pary, nie mają najlepszego zdania o Brigitte. Nie podoba im się, że kiedy pilnują jej posiadłości w Le Touquet, nie mają specjalnych budek, w których mogliby się schronić podczas deszczu. Żalili się, że ostatnio stali w ulewie nawet przez kilkanaście godzin. - Chodzi nam o ludzkie traktowanie i również o nasze bezpieczeństwo - mówili. Jeden z nich postanowił się schronić w samochodzie i otrzymał od przełożonego reprymendę za to, że opuścił miejsce pracy. Ochroniarze poinformowali również, że w trakcie pracy nie mają dostępu do toalety. Twierdzą, że żona prezydenta kompletnie nie interesuje się ich losem. Uważają ją za strasznie bezduszną osobę.
Czy Francuzi w pakiecie z prezydentem otrzymali "księżniczkę"? A może warto spojrzeć na to z innej strony. Może pierwsza dama chce zwrócić uwagę na pozycję kobiet w polityce? Może nie chce, by zostawały w tyle?