Była świadkiem tragicznej śmierci swojej córki. Rosjanie zastrzelili 12‑latkę
Viktoria Kovalenko uciekała z rodziną przed wojną. Po drodze ich samochód zaczął być ostrzeliwany przez rosyjskich wojskowych. Kobieta widziała, jak ginie jej 12-letnia córka. Jej mąż Petro również nie przeżył. Potem Ukrainkę z rocznym dzieckiem na rękach złapali żołnierze. Przez 24 dni była przetrzymywana w piwnicy w tragicznych warunkach.
10.04.2022 | aktual.: 10.04.2022 12:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Viktoria Kovalenko swoją tragiczną historię opowiedziała w rozmowie z BBC News. Obok jej świadectwa nie da się przejść obojętnie. Dziś jest względnie bezpieczna we Lwowie. Chodzi na spotkania z psychologiem. Stara się być silna dla swojej rocznej córki.
Chcieli uciec w bezpieczne miejsce. Podróż okazała się tragiczna w skutkach
Historia Viktorii Kovalenko ma swój początek 9. dnia wojny. Wtedy wraz z mężem Petrem postanowiła, że najwyższy czas uciekać i poszukać dla rodziny bezpieczniejszego azylu. Za cel swojej podróży obrali Czernichów. Przed wojną uciekali wraz z 12-letnią Veroniką – córką Viktorii z poprzedniego związku oraz roczną córką Varvarą. Jednak w okolicach wsi Jahidne napotkali na przeszkodę. Droga była zablokowana przez kamienie. Petro wyszedł z samochodu i zaczął je odsuwać. Wtedy samochód z jego rodziną znalazł się pod ostrzałem.
"Nastąpiła eksplozja czy jakieś strzały. To mnie ogłuszyło. Tylna szyba pękła. Mój mąż krzyknął: Wysiadaj z samochodu! Moja starsza córka Veronika zaczęła płakać, bo moją głowę przeciął odłamek lecącego szkła i krwawiłam. Veronika zaczęła krzyczeć, ręce jej się trzęsły, więc starałam się ją uspokoić" – opowiadała Viktoria w BBC News.
12-letnia Veronika wysiadła z samochodu, a matka podążyła za nią. Właśnie wtedy zobaczyła, jak dziewczynka upada, ginąc od strzału w głowę. Samochód rodziny został następnie trafiony rosyjskim pociskiem i stanął w płomieniach. Viktoria nie zobaczyła już męża. Po ciszy wnioskowała, że również nie żyje. Mając na rękach roczną córkę, skupiła się na ucieczce i utrzymaniu jej przy życiu.
Zobacz też: Rosyjscy żołnierze zabili jego matkę. 9-letni chłopiec napisał do niej list łamiący serce
Była przetrzymywana z rocznym dzieckiem w piwnicy w nieludzkich warunkach
Viktoria z małą Varvarą najpierw znalazły schronienie w zaparkowanym samochodzie, a potem w niewielkim budynku. Niestety następnego dnia kobieta z dzieckiem została zatrzymana przez rosyjskich żołnierzy patrolujących ulice i zabrana do piwnicy w szkole w Jahidne. Tam spędziła kolejne 24 dni. Zgodnie z relacją Ukrainki przetrzymywanych było tam około 40 innych osób. W pomieszczeniu bez światła było gorąco i unosił się pył. Ludzie oddychali z trudem, nie mogli wychodzić na zewnątrz. Swoje potrzeby fizjologiczne załatwiali do wiader. Niektórzy umierali, a ich ciała leżały tam nawet przez kilka dni.
Viktoria Kovalenko w pewnym momencie poprosiła rosyjskich żołnierzy, by sprowadzili ciała jej 12-letniej córki i męża, by mogła je pochować. "To był 12 marca. Zawołali mnie i powiedzieli: 'Chodź, zobaczysz, gdzie zostaną pochowani. Pochowano ich w lesie w dwóch grobach (...).' Zostaliśmy, by zasypać skrzynie ziemią, ale zaczął się ostrzał, więc uciekliśmy, zanim skończyliśmy je zakopywać. To było bardzo przerażające" – wyznała Ukrainka.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl