"Byłam kochanką". Trzy kobiety, trzy postawy
Są kochankami i doskonale o tym wiedzą. "Czułam się jak jadowity wąż" – mówi Agata, która miała romans ze swoim nauczycielem. – "Nie przeszkadzało mi, że byłam tą drugą" – tłumaczy Justyna.
27.09.2019 | aktual.: 01.10.2019 14:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Byłam kochanką, sięgnęłam dna
O tym, jak czuje się kobieta, która w miłosnym trójkącie odgrywa rolę "tej drugiej", doskonale wie Agata. Gdy wchodziła w związek z Piotrem, jej nauczycielem, wiedziała, że ma narzeczoną. Mimo wszystko zdecydowała się na regularne spotkania z nim. – Musiałam mu się spodobać, najzwyczajniej w świecie dał mi swój numer, który wzięłam, gdybym miała pytania co do zajęć. Parę dni później widział mnie w towarzystwie mojego przyjaciela. Wtedy napisał mi, że jest o mnie zazdrosny – wspomina kobieta. To właśnie zazdrość Piotra tak bardzo spodobała się młodej dziewczynie. – Tą jedną wiadomością sprawił, że zaczęłam w to brnąć. Chyba tylko po to, żeby "należeć" do kogoś, czuć, że wzbudzam zainteresowanie – wyznaje.
Para zaczęła się regularnie spotykać. Gdy narzeczona Piotra spędzała czas w domu, ten spotykał się potajemnie ze swoja uczennicą. – Głównie jeździliśmy samochodem, widywaliśmy się w różnych miejscach oddalonych od miasta. Często to były też pomniejsze knajpki w miejscowościach położonych około 30 km od naszej. Oczywiście wszystko tak, żeby nikt nas nie widział – opisuje Agata. Na takich schadzkach nie miało się jednak skończyć. Mężczyzna wielokrotnie przekonywał ją, że odejdzie od swojej wieloletniej partnerki i w pełni odda się związkowi z dużo młodszą dziewczyną.
Taka relacja nie była jednak łatwa dla Agaty, która poza pożądaniem i fascynacją, czuła też ciągłe wyrzuty sumienia. – Im dalej brnęłam w tę relację, zauroczona starszym, doświadczonym facetem, tym gorzej czułam się jako człowiek i kobieta, która świadomie powoduje cierpienie jego narzeczonej – mówi szczerze. Jak przyznaje, doskonale pamięta chwile, w których podróżowała ze swoim kochankiem, a jego telefon wciąż dzwonił. Oczywiście skontaktować chciała się z nim jego narzeczona. – Odebrał go, gdy jechał ze mną samochodem. Jego kobieta zapytała go, czemu jest taki zadowolony, a on spojrzał na mnie i odpowiedział "a nic, jakoś tak". Poczułam się, jakbym sięgnęła dna – wspomina Agata.
Byłam kochanką i czułam adrenalinę
Justyna również spotykała się z mężczyzną, który był w stałym związku. – Wyglądało to tak, że zerwałam z chłopakiem, całkowicie odcięłam się od niego. Po jakimś czasie spotkaliśmy się przypadkowo i sentyment wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, ale początkowo to była typowo koleżeńska relacja, bo on był już wtedy w nowym związku – tłumaczy.
Neutralność tej znajomości skończyła się jednak w momencie, gdy mężczyzna zaczął wypisywać do Justyny dwuznaczne wiadomości. – Zdziwiłam się, bo jednak miał kogoś. Zarówno ona, jak i on upubliczniali swój związek, nie wstydzili się go. Myślałam, że on traktuje ją poważnie. Ale zaczął mi pisać, jakie mam cudne ciało – mówi.
Na internetowych wiadomościach jednak się nie skończyło, ponieważ byli partnerzy zaczęli coraz częściej spotykać się. – Okłamywał swoją nową partnerkę. Mówił jej, że jedzie na imprezę z kolegami, a jechał do mnie. Często wybierał mnie zamiast niej. Były nawet takie sytuacje, że spotykał się ze mną w wiadomym celu, po czym jechał do niej, a ja potem widziałam, że dodają wspólne zdjęcia w social mediach – wspomina.
Justyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, w jakiej jest relacji, a ze względu na to, że nie brakuje jej temperamentu, zapytała wprost swojego kochanka o to, jak to jest dopuszczać się zdrady. – On powiedział, że nie mam w ogóle wymawiać tego słowa przy nim, że nie chce o tym słyszeć – mówi, a następnie dodaje. – Mi nie przeszkadzało, że byłam tą drugą, bo nie oczekiwałam bycia tą pierwszą. Wiem, że teraz on i jego dziewczyna dobrze się dogadują, a ich miłość kwitnie– kończy.
Kochanek i toksyczna znajomość
– Gdy poznaliśmy się z Danielem, nie wiedziałam od razu, że ma dziewczynę, bo był tylko moim kolegą, ale później jakoś samo wyszło, że ma partnerkę, a ja zaczęłam czuć do niego mocny pociąg seksualny – wspomina początki swojej wieloletniej znajomości Edyta.
Z czasem koleżeńska relacja zaczęła przeradzać się w regularny romans. – Wtedy nie przeszkadzało mi w ogóle, że on ma dziewczynę. Nie znałam jej i nie obchodziło mnie, co mogłaby poczuć, gdyby się dowiedziała. Nie myślałam nawet, że kiedykolwiek się dowie. Patrzyłam na to tak, że to on będzie musiał z tym żyć, nie ja, bo ja byłam singielką – mówi.
Daniel sam postawił zerwać ze swoją dziewczyną, ale nie oznaczało to szczęśliwego zakończenia dla Edyty. – Zaczęliśmy się regularnie spotykać, ale nagle kontakt się urwał, on wrócił do niej, a po pewnym czasie… znowu zaczęłyśmy się widywać, oczywiście bez jej wiedzy. To było jak mantra – opowiada Justyna.
– Oni potem wyjechali razem za granicę, a my wtedy uświadomiliśmy sobie, że czujemy do siebie coś dużo więcej niż pociąg seksualny – wspomina. To jednak wciąż nie był moment, w którym Edyta mogła odetchnąć z ulgą. – Bo owszem, byliśmy razem, ale on zaczął wtedy spotykać się ze swoją byłą partnerką, i teraz to ona była kochanką – przyznaje Justyna. Jak mówi kobieta, taki miłosny trójkąt trwał wiele lat. – Był u mnie, ale pisał z nią, spotykali się. Dopiero gdy powiedziałam, że nie widzę tego, że kolejny raz jestem kochanką, powiedział, że zerwie z partnerką. Ale tacy ludzie się nie zmieniają. Mimo że zawsze wracał do mnie i mówił, że kocha, cały czas czułam się jak "ta druga" – mówi.
Jestem kochanką – (nie)szczęśliwe zakończenie
Agata zaraz po sytuacji w samochodzie postanowiła zakończyć potajemny związek. – On wracał do domu i do narzeczonej, funkcjonowali jako para, szykowali się do ślubu, a ja byłam tam gdzieś ukryta pomiędzy nimi jak jadowity wąż, powoli zatruwając ich związek – opowiada. Podejrzewa, że mogła nie być jedną kochanką swojego nauczyciela. – Skoro tak łatwo przyszło mu podrywanie mnie, to pewnie takich jak ja było więcej – mówi. – To wszystko bardzo negatywnie na mnie wpłynęło. Straciłam na długi czas szacunek do samej siebie. Dojście do osiągnięcia spokoju z samą sobą zajęło mi prawie pół roku. Nigdy nie warto – przestrzega.
Zupełnie inne podejście do bycia kochanką miała Justyna. Jak twierdzi, emocjonalna i potajemna relacja bardzo jej się podobała. – Podskoczyła mi przez to samoocena. Poczucie wyższości, spowodowane tym, że on woli mnie, to mnie jakoś uskrzydlało. Czułam też taką adrenalinę. Przykładowo myślałam o tym, czy jego dziewczyna zorientuje się, być może poczuje zapach perfum – tłumaczy, a na koniec dodaje. – Według mnie, jeśli się kogoś kocha, to się go nie zdradza. Ale życzę mu wszystkiego, co najlepsze – kończy.
Edycie udało się wydostać z miłosnego trójkąta dopiero wtedy, gdy zdecydowała się na przeprowadzkę. – Ciągnęło się to między nami 5 lat to wszystko i odpuściłam dopiero wtedy, gdy wyjechałam za granicę. Pewnie gdybym została, dalej czułabym się jak taka "bezpieczna przystań", do której on może wrócić, bo wie, że mu wybaczę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl