Carolina Herrera – Wenezuelka w Nowym Jorku
Dzieciństwo Caroliny Herrery było bajką. Urodzona w stolicy Wenezueli w 1939 roku w zamożnej rodzinie projektantka miała wszystko, czego pragną dzieci. Dorastała w atmosferze akceptacji i miłości na rodzinnej posiadłości, otoczona kwiatami oraz zwierzętami, za którymi przepadała.
Dzieciństwo Caroliny Herrery było bajką. Urodzona w stolicy Wenezueli w 1939 roku w zamożnej rodzinie projektantka miała wszystko, czego pragną dzieci. Dorastała w atmosferze akceptacji i miłości na rodzinnej posiadłości, otoczona kwiatami oraz zwierzętami, za którymi przepadała. Lubiła zabawy z rodzeństwem i kuzynostwem w ogrodzie. Fascynowało ją przesiadywanie w kuchni, gdzie jej babcia przygotowywała nie lada przysmaki, a garnki, łyżeczki, miski i przyprawy wydawały się takie tajemnicze! To właśnie z babcią młoda trzynastoletnia Herrera pojawiła się po raz pierwszy jako gość na pokazie mody u Balenciagi.
Rodzina Caroliny należała do wenezuelskiej elity. Matka projektantki dbała o ty, by córka posiadła umiejętności konieczne dla młodej damy od szycia począwszy, a na jeździe konnej skończywszy. Jako osiemnastolatka po wpływem nalegań rodziców poślubiła Guilerma Behrensa, niedługo potem urodziła dwie córki. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu. W wieku 25 Carolina lat była już rozwódką – pierwszą w historii swego rodu. Fakt ten był małym rodzinnym skandalem.
Wkrótce jednak ponownie wyszła za mąż za miłość swego życia Reinalda Herrerę i ponownie urodziła dwie dziewczynki. Jako młoda kobieta właściwie nie pracowała zawodowo. Osobie jej pochodzenia i pozycji to po prostu „nie wypadało”. Później przez krótki czas zajmowała się public relations dla Emilio Pucci. Jej dobry gust i szósty zmysł do ubrań często plasował ją w gronie najlepiej ubranych kobiet obu Ameryk. To właściwie Diana Vreland, przyjaciółka i zarazem dziennikarka zajmująca się modą, namówiła Carolinę, by ta zajęła się projektowaniem. W tym czasie córki były już odchowane, Herrera pomyślała więc: „czemu nie?” i w 1981 roku stworzyła swoja pierwszą „testową” kolekcję. Mąż był dość sceptycznie nastawiony do tego debiutu. Jednak sukces kolekcji ostatecznie przesądził o dalszych losach designerki. Carolina przeniosła się do Nowego Jorku. Tam założyła swoja firmę i otworzyła atelier przy 7th Avenue. W 1984 do linii couture dołączyła kolekcja futer, a w 1987 sukien ślubnych. W 1988 roku pojawił się zaś
pierwszy zapach z silną jaśminową nutą sygnowany przez Carolinę.
Ubrania Herrery cieszyły się ogromnym powodzeniem szczególnie wśród wyższych sfer. Często fotografowano w nich księżnę Dianę i pierwsze damy: Jackie Kennedy, Nancy Regan oraz Laurę Bush. W tamtym okresie Herrera popularyzowała zwłaszcza poduszki w ramionach (tak by kobieca talia stała się jeszcze cieńsza w porównaniu do ramion) i bufiaste rękawy. A firma wciąż się rozwijała i przynosiła coraz większe dochody. Wkrótce pojawiły się nowe linie: nieco tańsza CH, Karolina Herrera for men oraz Carolina Herrera Collection II. Do pracy nad projektami włączyły się niedawno córki designerki: Carolina Adriana i Carolina Junior. To one w przyszłości przejma schedę po utalentowanej mamie.
W jakim stylu są projekty Herrery? To amerykański glamour, elegancja i dobry smak. Tkaniny wysokiej jakości, suknie raczej zakrywające niż odkrywające ciało, proste kroje, klasyczne rozwiązania. Carolina lubi bawić się kolorem, nie znaczy to jednak, że szokuje i zestawia ze sobą kontrastowe barwy. Kocha lśniące materiały. Jej suknie wieczorowe mają wiele wiernych fanek. Należy do nich między innymi Rene Zellweger.
Herrera osobiście projektuje lub nadzoruje projektowanie wszystkich rzeczy ze swojej kolekcji. To w obecnych czasach dość nietypowe. Najwięksi kreatorzy często zostają wyręczani w pracy nad niektórymi ubraniami lub dodatkami przez swoich asystentów. Typowy dzień pracy u Herrery rozpoczyna się o dziewiątej rano a kończy o siedemnastej. Prawie jak ciepła posada w biurze – to także rzadkość!
Sama projektantka tak mówi o projektowaniu odzieży: „Ważna jest prostota. Żadnych falban, golizny. Zbyt obcisłe ubrania nigdy nie są seksowne. Przesada jest zabroniona. Podstawą są doskonałe dodatki.” I jak tu się z tym nie zgodzić?