Blisko ludziCesarzowa amerykańskiego modelingu

Cesarzowa amerykańskiego modelingu

Cesarzowa amerykańskiego modelingu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Bezwzględna, wymagająca i żądna zwycięstwa Eileen Ford była w nowojorskim światku kimś więcej niż królową. Była cesarzową amerykańskiego modelingu, skrzyżowaniem Mary Tyler Moore z Barbarą Walters, tyle że jeszcze twardszą niż one obie razem wzięte. John Casablancas lubił porównywać swoją zażartą konkurentkę do Katarzyny Wielkiej. Cokolwiek by o niej powiedzieć, do panteonu mody wdarła się o własnych siłach, czym zaskarbiła sobie szacunek gigantów branży.
Sarah Doukas, młoda angielska agentka znana z tego, że odkryła Kate Moss, gdy ta stała w kolejce do odprawy na lotnisku JFK, wspomniała kiedyś, że widziała, jak Valentino podchwycił wzrok Eileen Ford i ukłonił się jej z największym szacunkiem. - Oddali sobie honory, jakby byli członkami rodziny królewskiej.

1 / 5

Eileen Ford z mężem

Obraz
© Materiały prasowe

Eileen Ford założyła agencję w 1947 roku razem z mężem, Jerrym, i przez ponad ćwierćwiecze byli na szczycie. Jeśli kupujesz forda, wiesz, że dostaniesz solidny i sprawnie działający samochód. Jeśli zamówisz modelkę Forda, otrzymasz szyk na miarę ferrari lub porsche oraz prestiż i cenę spod znaku rolls-royce’a. Dorian Leigh, Suzy Parker, Jean Patchett, Dovima, Carmen Dell’Orefi ce czy Lauren Hutton - do 1976 roku Fordowie dbali o kariery największych gwiazd zarówno amerykańskich, jak i europejskich. Kiedy Jean Shrimpton wpadała do Nowego Jorku, żeby się na chwilę oderwać od swingującego Londynu, pracowała wyłącznie z nimi.

2 / 5

Modelki z agencji Eileen Ford

Obraz
© Materiały prasowe

Sukces Ford Modeling Agency opierał się na tym, że Eileen potrafiła dostrzec potencjał w kandydatce numer dwieście. Na tę niezwykłą umiejętność składały się oko do talentów i jakiś tajemniczy szósty zmysł, którym potrafiła wyczuć wyjątkowość, dajmy na to, Lauren Hutton (dla której Jerry Ford wynegocjował w 1973 roku najwyższy kontrakt modelingowy w historii – umowę z Revlonem na dwieście tysięcy dolarów), podczas gdy inni agenci nie widzieli w niej nic poza dziwnym krzywym spojrzeniem i szparą między jedynkami. Jerry Ford zajmował się finansową stroną interesów, jego żona była „okiem” agencji. Dawał jej wolną rękę. Cztery razy w roku przemierzali razem Atlantyk, żeby szukać utalentowanych dziewczyn w Europie. Najlepszymi terenami łowieckimi okazały się dla Eileen Londyn, Paryż i Skandynawia, które regularnie dostarczały pięknych młodych kobiet zdolnych zarobić sto tysięcy dolarów rocznie, standardową gażę topmodelki na początku lat siedemdziesiątych.

Na każdej z nich Fordowie zarabiali około dwudziestu tysięcy dolarów. Mniej więcej dwie trzecie pochodziło z piętnasto-, dwudziestoprocentowej prowizji pobieranej od modelek. Resztę, dziesięć procent, płacił każdy wynajmujący je klient. W latach siedemdziesiątych agencja zarabiała na swojej liczącej sto osiemdziesiąt modelek stajni jakieś pięć milionów dolarów rocznie.

3 / 5

Okładka z modelką ze stajni Ford

Obraz
© Materiały prasowe

Wszystkie nieletnie modelki i wiele dziewcząt, które nie zdążyły się jeszcze zaczepić w Nowym Jorku, mieszkały za darmo w pięciopiętrowym domu Fordów na rogu Wschodniej Siedemdziesiątej Ósmej i Trzeciej Alei. Eileen panowała tam niepodzielnie jak wszechwiedząca królowa matka. Udzielała dziewczętom lekcji zachowania przy stole i gdy siadały do kolacji (punktualnie o 19.30) razem z całą rodziną Fordów (wliczając dwie córki i syna), przyznawała im dodatkowe punkty za umiejętne zjedzenie kraba albo karczochów. Jeśli w Met wystawiali akurat Jezioro łabędzie, zabierała na nie dziewczęta, żeby uzupełnić braki w ich wykształceniu. Od swoich marzących o samotnych nocnych
eskapadach przybranych córek wymagała też ścisłego przestrzegania ciszy nocnej.

4 / 5

Eileen Ford

Obraz
© Materiały prasowe

Pamiętam, jak mój dziadek, który pochodził z Finlandii, powiedział: masz szczęście, że się urodziłaś w Ameryce. Nigdy nie oglądaj się wstecz - wspominała Eileen. Ford chętnie wspominała o swoim pochodzeniu - była ćwierć Finką, ćwierć Niemką i ćwierć Rosjanką, chociaż wolała nie mówić o tym, że zarówno jej dziadkowie z Niemiec, jak i ci z Rosji, byli Żydami.- Mój dziadek z Finlandii nie przepadał za rozmowami o przeszłości. Zresztą większość emigrantów nie przybyła do Ameryki po to, żeby się grzebać we wspomnieniach. Domyślam się, że zostawili za sobą wiele spraw, o których chcieli zapomnieć.

5 / 5

Eileen Ford z mężem

Obraz
© Materiały prasowe

Wiedziała, czego chce od życia, i wiedziała, że wszystko to udało jej się zdobyć. Dbała o swoje modelki. Walczyła o nie, starała się je chronić, zapewniła im ogromne zarobki i wspólnie z mężem zmieniła ich niegdyś pogardzaną profesję w biznes, w którym to kobietom płaci się znacznie więcej niż mężczyznom. Można więc powiedzieć, że przyczyniła się do poprawy ich losu, choć oczywiście nie wszyscy się z tym zgodzą. Zadbała też o swoją rodzinę, wychowała dzieci i zostawiła im niemały majątek.

Fragmenty pochodzą z książki "Agencja modelek Eileen Ford" (Wydawnictwo Marginesy)

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)