Brak czasu lub energii na tradycyjne zmywanie makijażu skłania do chodzenia na skróty. To błąd!
Brak czasu lub energii na tradycyjne zmywanie makijażu skłania do chodzenia na skróty.To błąd! Jeżeli do pielęgnacji skóry twarzy podchodzimy poważnie, nie powinnyśmy pozwalać sobie na żadne ustępstwa.
Chusteczki do makijażu, choć wygodne, są niestety uosobieniem lenistwa. Zastępowanie nimi wieloetapowego oczyszczania skóry to prosty sposób na zniszczenie cery i obniżenie skuteczności używanych kosmetyków.
Oto pięć powodów, dla których nie warto nadużywać stosowania chusteczek do demakijażu.
Nie oczyszczają skóry
Skuteczność oczyszczania w przypadku chusteczek do demakijażu, delikatnie mówiąc, jest nikła. Zmywanie makijażu i zanieczyszczeń przypomina tu zastosowanie żelu do twarzy i niezmycie go albo pranie bez płukania ubrań.
Chusteczki rozmazują brud, bakterie, sebum i resztki makijażu. Do czego to może doprowadzić - nietrudno sobie wyobrazić.
Nasilają trądzik
Przed chusteczkami do demakijażu powinny wystrzegać się przede wszystkim posiadaczki cery trądzikowej. Niedokładnie oczyszczona cera wiąże się z przykrymi konsekwencjami.
Chusteczki nie dość, że pozostawiają po sobie zapchane pory, to roznoszą bakterie po całej twarzy. Naturalnym tego efektem są stany zapalne i wypryski, o zaskórnikach nie wspominając.
Powodują alergię
Najczęstszym zarzutem stawianym przez dermatologów chusteczkom do demakijażu jest wynikająca z ich popularności większa liczba przypadków reakcji alergicznych.
Metyloizotiazolinon - konserwant zapobiegający rozwojowi bakterii - jest obwiniany o spowodowanie dużego wzrostu zgłoszeń kontaktowego zapalenia skóry. O ile mydło, w którym także znajdziemy ten składnik, po użyciu się spłukuje, o tyle chusteczką wciera się go w skórę.
Metyloizotiazolinon został dopuszczony do użytku w przemyśle kosmetycznym w 2005 roku. Dzisiaj jego los wydaje się przesądzony. Rok temu zrzeszenie Cosmetics Europe zarekomendowało jego stopniowe wycofywanie z produktów niespłukiwanych, a więc m.in. z nawilżanych chusteczek.
Wysuszają skórę
Zapchane pory i trądzik to nie jedyne skutki uboczne nadużywania chusteczek do demakijażu. Są one także wrogiem optymalnego nawilżenia skóry. Chusteczki nasączone są alkoholem denaturowanym, który szybko odparowuje i pozostawia cerę spragnioną porządnej dawki nawodnienia.
Efekt? Przesuszona skóra odpowiada nadmiernym wydzielaniem sebum, co sprzyja m.in. powstawaniu zaskórników i nasilaniu się stanów zapalnych.
Obniżają skuteczność kosmetyków
Kiepsko oczyszczona skóra i zapchane pory to główna przyczyna niskiej skuteczności wszelkiej maści kremów i serum. Kiedy cera nie jest oczyszczona z sebum i brudu, składniki aktywne kosmetyków pielęgnacyjnych nie mają szansy wniknąć w głąb skóry.
Wniosek jest prosty. Po chusteczki najlepiej sięgać tylko w ostateczności, np. w podróży samolotem lub w publicznej toalecie, kiedy chcemy szybko rozwiązać problem rozmazanego makijażu.
MM/(MO)/WP Kobieta