Blisko ludziCiężarna zrezygnowała z leczenia raka i modliła się o cud. Osierociła piątkę dzieci

Ciężarna zrezygnowała z leczenia raka i modliła się o cud. Osierociła piątkę dzieci

Ciężarna zrezygnowała z leczenia raka i modliła się o cud. Osierociła piątkę dzieci
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Cure4Carrie
Lidia Pustelnik
22.09.2017 10:12, aktualizacja: 22.09.2017 11:12

Carrie DeKlyen była już mamą piątki dzieci, kiedy dowiedziała się, że ma złośliwy nowotwór mózgu. Chwilę później okazało się, że kobieta jest w ciąży. Carrie postanowiła zrezygnować z leczenia dla dobra płodu i zaczęła modlić się o cud. Niestety, ta historia nie kończy się dobrze – rodzina kobiety musi teraz poradzić sobie z niewyobrażalną tragedią.

Carrie DeKlyen dowiedziała się, że jest w ciąży, dwa tygodnie po diagnozie guza mózgu. Lekarze zalecali jej usunięcie ciąży i natychmiastowe rozpoczęcie chemioterapii. Kobieta, osoba bardzo religijna, nie chciała się na to zgodzić. Podjęła dramatyczną decyzję – zrezygnuje z leczenia po to, by urodzić kolejne dziecko. Ona i jej mąż wierzyli, że gorąca modlitwa uchroni ją przed śmiercią. Niestety tak się nie stało.

37-latka kilka dni temu urodziła malutką Life Lynn i wkrótce po tym zmarła. W dniu pogrzebu Carrie rodzinę dotknęła kolejna tragedia – Life Lynn również odeszła. Rodzina, która miała nadzieję na uratowanie dziewczynki, a w głębi duszy wierzyła, że nie straci również Carrie, musi teraz poradzić sobie z podwójną stratą.

Life Lynn, szóste dziecko Carrie i Nicka z Wyoming, przyszła na świat przedwcześnie, w wyniku cesarskiego cięcia. Jej matka w czasie porodu była nieprzytomna, ponieważ pięć tygodni wcześniej doznała wylewu i zapadła w śpiączkę. Od tamtej pory rodzina przygotowywała się na najgorsze. Funkcje życiowe Carrie były podtrzymywane tak długo, jak długo była szansa na uratowanie dziecka. W 24. tygodniu ciąży stan Carrie gwałtownie się pogorszył. Lekarze z University of Michigan planowali poczekać przynajmniej do 28. tygodnia ciąży, ale w takie sytuacji byli zmuszeni przyspieszyć poród.

– Moja żona kocha Pana i kocha swoje dzieci bardziej niż cokolwiek – mówił Nick Deklyen tuż przed śmiercią żony. – To bardzo bolesne, ale ona tego chciała. Chciała ochronić to dziecko – powiedział mężczyzna. Niedługo po porodzie jego żona zmarła.

Life Lynn przyszła na świat 6 września jako bardzo osłabiony wcześniak z szeregiem problemów medycznych. Przede wszystkim dziewczynka miała wodogłowie, jej płuca jeszcze się nie wykształciły, pojawiły się problemy z ciśnieniem krwi. Żyła zaledwie dwa tygodnie.

– Z wielkim smutkiem i złamanym sercem informuję, że Life Lynn zmarła ostatniej nocy – poinformowała na Facebooku ciocia Lynn, Sonya DeKlyen Nelson. – Carrie kołysze teraz swoją malutką dziewczynkę. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak się stało, ale Jezus nas kocha i pewnego dnia się tego dowiemy – napisała.

Już wcześniej komentujący podzielili się w opiniach, czy decyzję Carrie można uznać za heroiczną – ponieważ poświęciła swoje życie, by dać cień szansy na przeżycie jej kolejnemu dziecku – czy też egoistyczny, ponieważ tym samym decydowała się na pozostawienie bez matki piątki jej pozostałych dzieci.

Podejmując tak dramatyczną decyzję, kobieta musiała zdawać sobie sprawę, że tylko 10 proc. osób ze złośliwym nowotworem mózgu żyje dłużej niż 5 lat od chwili diagnozy. Z drugiej strony, tylko 63 proc. dzieci urodzonych w 24. tygodniu życia w Stanach Zjednoczonych przeżywa. Te dane statystyczne nie oddają jednak ogromu ludzkiej tragedii, jaka dotknęła rodzinę z Wyoming i decyzji, jakie postawiło przed nimi życie.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (324)
Zobacz także