Co Kasia Tusk myśli o selfie? Do księgarń trafiła jej druga książka o fotografowaniu codzienności
Kasia Tusk po sukcesie swojego pierwszego poradnika o stylu zdecydowała się napisać kolejny. W środę w przestrzeni konferencyjnej Hali Koszyki miało miejsce spotkanie autorskie z okazji premiery jej najnowszej książki "Make Photography Easier". Autorka najpopularniejszego bloga lifestylowego w Polsce podzieliła się wskazówkami, jak uchwycić chwile, tworząc piękne fotografie. Blogerka zdradziła również, co myśli o jednej z najbardziej znanych metod fotografowania, czyli selfie.
28.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 09:51
Tłum fanów wyjaśniał, jak dużą popularnością cieszy się blog Kasi Tusk. Zdecydowaną większość stanowiły oczywiście kobiety, ale nie brakowało również mężczyzn. Wszyscy przyszli tu w jednym celu - chcieli dowiedzieć się, w czym tkwi sekret pięknych zdjęć na blogu Make Life Easier.
Pasja fotografowania
Podczas spotkania autorskiego Kasia Tusk wyjaśniła, że właściwie odkąd pamięta, lubiła robić zdjęcia. W dzieciństwie podkradała aparat swojej mamie. Kiedy rodzice zauważyli jej zainteresowanie fotografią, sprezentowali jej - jak to określiła - "najzwyklejszego Kodaka z jednym przyciskiem". Pierwszy aparat cyfrowy Minolta otrzymała w spadku po bracie. - Wtedy wydawało mi się, że ten aparat ma jakieś nieskończone możliwości i na świecie nie ma nic lepszego, a jeśli było, to ja nigdy w życiu nie słyszałam - wspominała na spotkaniu autorskim. Z czasem fotografia stała się jej sposobem na życie. Jej blog, który prowadzi od ponad 6 lat, w głównej mierze opiera się przecież na pięknych zdjęciach. Kasia prowadzi również profil na Instagramie, który obserwuje ponad 196 tysięcy osób. W jej fotografiach czuć pasję i konsekwencję. Są jasne, delikatne, dopracowane i minimalistyczne.
Blogerka wspomniała, że pierwsze najpiękniejsze zdjęcie, jakie udało jej się zrobić przedstawiało kubek z kawą postawiony na książce. Tłem był sweter o bardzo grubym splocie. Oprócz stylizowanych zdjęć Kasia Tusk uwielbia te zrobione zupełnie spontanicznie. Najczęściej są to jej pamiątki z wakacji. Na blogu i na kontach społecznościowych Kasi Tusk ze świecą szukać selfie. Podczas spotkania autorka książki "Make Photography Easier" zdradziła, co myśli o tej metodzie fotografowania.
Definicja selfie według Kasi Tusk
- Ja nie przepadam za tym sposobem ekspresji. Ciężko jest jednoznacznie powiedzieć dlaczego, ale myślę, że wiele osób się ze mną zgodzi - zaczęła. - W selfie nigdy nie chodzi o to, żeby to zdjęcie było piękne a o to, aby pokazać dany moment. Potrafię zrozumieć zasadność tego typu zdjęć, jeśli są pamiątką ze spotkania z koleżanką, z wakacji albo przedstawiają pary. Jednak selfie, które najczęściej mamy okazję oglądać w sieci, czyli po prostu autoportret i nic więcej, z mojego punktu widzenia jest po prostu mało interesujące - wyjaśniła Kasia Tusk. Według niej selfie to najbardziej monotonny i pozbawiony treści rodzaj fotografii. "Przygniatająca większość to zbliżenie twarzy, wystudiowana mina i nic poza tym" - czytamy w jej książce.
Nie oznacza to jednak, że blogerka nie robi sobie tego typu zdjęć. Co prawda rzadko, ale zdarza jej się. - Robię je z jakiegoś konkretnego powodu, a nie dlatego, że uznałam, że akurat dzisiaj świetnie ułożyły mi się włosy. Chociaż oczywiście dla każdego ten powód może być różny i jeśli ma na to ochotę, to ja już nie będę w to wnikać - wyjaśniła.
Czy jest ktoś, dla kogo Kasia Tusk zrezygnowałaby z zasady nierobienia selfie?
- Książę Harry jest już zajęty, więc absolutnie jedna z potencjalnych osób właśnie odpadła - śmiała się blogerka. - A tak zupełnie na poważnie, to oczywiście, że są takie osoby - dodała nie podając konkretnych. Kasia wyznała, że w ogóle nie dziwi się ekscytacji robienia selfie, kiedy nagle zechcieliśmy mieć zdjęcie z kimś, kto jest dla nas ważny czy w sytuacji, która się nagle pojawiła. Jednak unikałaby zdjęć, które są po prostu wynikiem naszej próżności, bo tego typu ujęcia z czasem tracą na wartości.
- Rozumiem, żeby mieć jedno selfie makijażu na pamiątkę po to, by spojrzeć za 10 lat, jak się wyglądało wtedy. Ale 3 tysiące zdjęć w aparacie każdego dnia? Myślę, że lepiej odwrócić ten telefon i spróbować sfotografować coś innego - tłumaczy blogerka. Na co Katarzyna Dydo dziennikarka prowadząca spotkanie z Kasią Tusk dodała, że Kim Kardashian podobno robi 300 selfie, zanim wybierze to jedno właściwe, na którym wygląda najpiękniej. Z tematu selfie Kim tok rozmowy szybko przeniósł się w kierunku obróbki zdjęć.
- Wychodzę z założenia, że jeśli zdjęcie mi się nie podoba, to nie liczę na to, że obrobię je do tego stopnia, aż w końcu mi się spodoba. Obróbka ma wyeksponować zalety zdjęcia, a nie je całkowicie zmienić - tłumaczyła Kasia Tusk.
Blogerka w swojej najnowszej książce zdradziła, z jakich aplikacji korzysta i jakich filtrów używa do obróbki zdjęć. Parametrem, który ma dla niej istotne znaczenie i od którego właściwie rozpoczyna obróbkę fotografii jest saturacja. - Odejmuję nasycenie kolorów na zdjęciach, bo według mnie wtedy wyglądają szlachetniej - tłumaczyła na spotkaniu. Powiedziała również, że programem, od którego zaczynała swoją przygodę z upiększaniem zdjęć, był Photoscape. Nie mylić z Photoshopem. - Nie uważam, że zmienianie zdjęcia, dodawanie albo odejmowanie sobie czegoś, dobrze na nie wpłynie. Wydaje mi się, że lepiej być szczerym z samym sobą i nie zmieniać siebie za bardzo - mówiła Kasia wyjaśniając, dlaczego nie używa Photoshopa. W książce blogerka podzieliła się swoimi trikami na to, jak sprawić, żeby zdjęcia wyglądały pięknie.
Czy Kasia Tusk czuje się ekspertem od fotografii?
- Myślę, że właśnie dlatego, że nie czuję się ekspertem, to te wskazówki, które spisałam, będą według mnie przydatne wszystkim - zaczęła. - Nie tylko początkującym, ale kilka rzeczy także profesjonalnym fotografom może się przydać - dodała.
W książce znajdują się jej indywidualne sztuczki na to, żeby fotografie były po prostu piękne. Jak podkreśliła na spotkaniu autorskim, nauczyła się ich sama przez wiele lat pracy nad zdjęciami. - Nigdy nie przeszłam żadnych kursów fotograficznych. Wszystkiego uczyłam się sama przede wszystkim na błędach. Myślę, że ja sama chciałabym przeczytać taką książkę kilka lat temu. Byłaby dla mnie niezwykle pomocna i pewnie większość zdjęć z początku mojego bloga wyglądałaby znacznie lepiej - wyjaśniła.
"W tej książce nie znajdziecie przepisu na genialne zdjęcia; taki nie istnieje. [...] Są tacy, którzy wierzą (i przekonują do tego innych), że do wykonania pięknych zdjęć potrzebny jest drogi profesjonalny sprzęt i zespół dobrze opłaconych współpracowników. Bez tego nawet nie próbują zacząć. Tymczasem najpiękniejsze i najsłynniejsze fotografie miały niewiele wspólnego z wielką inwestycją" - zaznaczyła autorka w książce.
Na sam koniec spotkania Kasia Tusk we wszystkich książkach zamieściła imienne dedykacje. Każda osoba mogła z nią przez chwilę porozmawiać, podzielić się wrażeniami po przeczytaniu książki, a także zapytać o jej stylizację. A ta była pochwałą prostoty i minimalizmu. W roli głównej biały sweter o grubym splocie, który blogerka zestawiła z czarnymi eleganckimi spodniami w kant i szpilkami o słodkim zdobieniu w postaci kokardek. Nie zabrakło również pamiątkowych zdjęć, ale co ciekawe, żadna z osób nie odważyła się zaproponować selfie. Przypadek?