Co najbardziej lubimy słyszeć w łóżku?
13.02.2013 09:54, aktual.: 13.02.2013 11:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Opowiedz o tym, co będziesz robić. Uwielbiam, kiedy mówisz mi do ucha te wszystkie rzeczy, które za chwilę się wydarzą. To nakręca mnie na Ciebie jeszcze bardziej – usłyszysz nie raz. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic gorszego niż przegadany seks, jednak prawda jest inna. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, co powiemy…
- Opowiedz o tym, co będziesz robić. Uwielbiam, kiedy mówisz mi do ucha te wszystkie rzeczy, które za chwilę się wydarzą. To nakręca mnie na Ciebie jeszcze bardziej – usłyszysz nie raz. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic gorszego niż przegadany seks, jednak prawda jest inna. Okazuje się, że wszystko zależy od tego, co powiemy…
- Lubię czasem sobie poświntuszyć. Nie mówię, że za każdym razem, kiedy uprawiam z moim chłopakiem seks, wyzywamy się, sprzedajemy sobie solidne klapsy czy ciągniemy za włosy – śmieje się 28-letnia Marta. – Czasem jest romantycznie, czasem spokojnie, a innym razem dajemy się ponieść emocjom. Wszystko zależy od nastroju, w jakim akurat jesteśmy, od sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Ale taki numerek z różnego rodzaju erotycznymi tekstami szeptanymi do ucha, to cos, co lubimy obydwoje – wyznaje. Co najbardziej chcemy usłyszeć w łóżku? Okazuje się, że ta zabawa wcale nie jest taka trudna.
Ma być naturalnie
Wydaje ci się, że nie jesteś osobą, która dobrze sprawdzi się w roli erotomana-gawędziarza? Zacznij od początku. W łóżku najważniejsze jest to, by zachować naturalność i czuć się dobrze z tym, co robimy czy mówimy. Dlatego nie ma sensu przeistaczać się w spragnionego ostrego seksu wampa, jeśli ma to niewiele wspólnego z twoją osobowością. Wystarczy, że podczas zbliżenia skomplementujesz partnera, a już podkręcisz temperaturę w sypialni.
- Jakiś czas temu Asia wbiła nagle palce w moje pośladki i wyszeptała: Uwielbiam twój jędrny tyłek! To mnie bardzo podnieciło i jeszcze bardziej nakręciło do dalszej zabawy – opowiada 24-letni Tomek.
Lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. Jeśli zaczniesz od małych kroków, tobie będzie łatwiej, a partner będzie mógł się rozkoszować stopniowym budowaniem napięcia. Z czasem pozwolicie sobie na więcej i więcej…
Nie mów więcej niż zrobisz
Jeśli wejdziesz w rolę, z którą masz niewiele wspólnego, sporo ryzykujesz. Ty będziesz się czuć niekomfortowo, nieswojo, a partner wyczuje, że coś jest nie tak. Ale jest jeszcze jedno ryzyko związane z tym, gdy w łóżku mówimy rzeczy, których tak naprawdę wcale nie myślimy: możesz powiedzieć za dużo.
- Nie lubię sytuacji, kiedy w łóżku słyszę rzeczy, które mocno działają na moją wyobraźnię, ale wcale nie zostają zrealizowane w rzeczywistości – mówi 31-letni Janek. Kilkakrotnie zdarzyła mi się taka sytuacja, że znalazłem się w łóżku z dziewczyną, która była ostra, namiętna, dominująca. Rzuciła się na mnie, przejęła inicjatywę i zadawała pytania z gatunku „Lubisz seks oralny? Masz na to teraz ochotę? Co byś chciał, żebym ci teraz zrobiła?”, a później żadna z tych opcji nie miała miejsca – dodaje Janek. Dlatego nie obiecujmy partnerowi gruszek na wierzbie. Nie mówmy rzeczy, których wcale nie zamierzamy zrobić, tylko po to, by podniecić ukochanego w sypialni. Wystarczy, że opowiesz mu co teraz czujesz „O, tak jak teraz jest świetnie! Ale mi dobrze!”, a rozgrzejesz go jeszcze bardziej.
Unikaj przegadania
Czasem popełniamy ten błąd, że nakręcamy się za mocno na siebie jeszcze zanim dojdzie do czegokolwiek. W grę wchodzą maile, smsy, rozmowy przez telefon. Podczas tego typu kontaktu posuwamy się daleko, opowiadamy sobie o tym, co chcielibyśmy ze sobą robić, sprawy brną na tyle daleko, że aż zaczynamy się bać konfrontacji.
- Miałem kiedyś taką sytuację. Pracowałem wtedy w jednej firmie z dziewczyną, która bardzo mi się podobała. Flirtowaliśmy, chodziliśmy czasem we dwoje na lunch, ale ona jeszcze wtedy z kimś się spotykała, ja miałem dziewczynę. Wszystko było delikatne i niewinne – opowiada 34-letni Bartek. – Nawet nie pamiętam, kiedy wszystko się zmieniło. Raptem zaczęliśmy pisać do siebie maile, które z godziny na godzinę stawały się coraz bardziej niegrzeczne. Później przyszedł czas na smsy. Kiedy mijaliśmy się w kuchni, było dziwnie, niezręcznie, ale podniecająco. Doprowadziliśmy się do takiej sytuacji, że baliśmy się dokądkolwiek wyjść razem czy zostać sami w windzie. Taki romans wirtualny trwał przez kilka miesięcy, aż wszystko się wypaliło.
- Nakręciliśmy się za mocno, spaliliśmy na samym początku, zanim jeszcze doszło do pierwszego zbliżenia. Kilka miesięcy później ona była sama, ja rozstałem się ze swoją dziewczyną i wyszliśmy na drinka. Pocałowaliśmy się, w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Nie było wcale tak fajnie, jak to sobie wyobrażaliśmy. Do dziś się przyjaźnimy, ale nie ma między nami chemii. Mam wrażenie, że po prostu przegadaliśmy temat – wyjaśnia Bartek.
Daj się ponieść
Nie mówić rzeczy, z którymi nie czujesz się dobrze, nie obiecywać czego, czego nie zamierzasz zrobić, nie spalić się na samym początku – wiemy, już, czego nie robić, ale co robić, żeby słowami jeszcze bardziej nakręcić partnera do działania w sypialni?
- Najbardziej lubię, kiedy kobieta opowiada mi o tym, co ona teraz czuję i rysuje mi słowami całą sytuację – opowiada 29-letni Marcin. „Lubię, kiedy mnie tak dotykasz. O, teraz czuję cię mocniej. Nie przestawaj, dochodzę” – wymienia. – Liczy się naturalność, na jej twarzy widzę, że autentycznie przeżywa te emocje, o których mi właśnie opowiada i to sprawia, że chce mi się działać!
- Lubię słyszeć życzenia i rozkazy dotyczące tego, co mam teraz robić – śmieje się 24-letni Artur. – Lubię, kiedy usłyszę wtedy jakiś wulgaryzm. Kiedy pada z ust kobiety, która na co dzień nie przeklina, to szokuje i bardzo mocno działa. Do tego kilka określeń typu: „Mocniej!”, „Szybciej!”, „Głębiej chcę!” i już jestem cały jej! Walentynki to idealna okazja do tego, by sprawdzić, które z wymienionych trików działają, a które nie…
(asz/pho), kobieta.wp.pl