Co z darmowymi obiadami w szkołach? Zastępcza pomoc nie zawsze jest dostępna
Według rządzących edukacja zdalna pozwala w pewnym stopniu zahamować transmisję koronawirusa, ale jednocześnie wymusza szereg, niekoniecznie dobrych, zmian w codzienności ucznia. Jedną z nich niewątpliwie jest kwestia darmowych obiadów w szkołach.
Pomimo licznych programów socjalnych liczba dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie nadal jest zatrważająca - 2019 roku ta grupa wynosiła 313 tys. osób (wg GUS). Minimum egzystencji wynosiło wtedy 614 zł na osobę samotną oraz 1658 zł na czteroosobową rodzinę z dziećmi do lat 14.
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej opracowało plan dożywiania najuboższych, w tym dzieci w szkołach. Na pomoc mogą liczyć rodziny, w których dochód netto, w przeliczeniu na osobę, nie przekracza 792 zł miesięcznie.
W czasie pandemii Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej nadal przekazuje środki na posiłki, ale to samorządy decydują, w jakiej formie je rozdysponują. Może być to obiad z dowozem do domu, świadczenie pieniężne na jego zakup lub paczka z produktami spożywczymi.
Bez pośpiechu
Każda gmina samodzielnie podejmuje decyzję o formie udzielanej pomocy zastępczej, dlatego postanowiliśmy zadzwonić do niektórych miejskich i gminnych ośrodków pomocy społecznej. Okazuje się, że w wielu miejscowościach zbagatelizowano rozporządzenie. W gminie Stary Brus, która trzy miesiące temu została ogłoszona najbiedniejszą w Polsce, nie podjęto żadnych działań. Pracownica OPS przyznała, że brak ciepłych posiłków dla uczniów jest problemem, ale jak na razie nic z tym nie zrobiono.
Z kolei w gminie Zawadzkie na terenie woj. opolskiego, która rok temu zajęła pierwsze miejsce w niechlubnym rankingu, przed wakacjami wypłacano rodzicom dziecka 100 złotych miesięcznie na przygotowanie posiłków. W tym roku jeszcze nie podjęto żadnych kroków. – Będziemy dzwonić po rodzinach i pytać, czy potrzebują wsparcia – zapewnił pracownik gminy.
A jak wygląda sytuacja na drugim końcu rankingu? Najbogatszą gminą w Polsce od kilku lat jest Kleszczów (woj. łódzkie). Przed wybuchem pandemii gmina mogła pochwalić się darmowymi obiadami w szkołach dla wszystkich uczniów. Jak się dowiedzieliśmy, wraz z przejściem na edukację zdalną fundusze przekazywane szkole na ten cel zostały zamrożone.
W takim razie gdzie mogą szukać pomocy rodzice najbiedniejszych dzieci z Kleszczowa? Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej nie posiada informacji na temat liczby osób, które mogłyby zakwalifikować się do pomocy w ramach projektu "Ciepły posiłek w szkole i w domu", ponieważ gmina nie przystąpiła do udziału w nim. – Nie jesteśmy objęci umową – wyjaśniła pracownica ośrodka.
Walkę z niedożywieniem dzieci w Polsce od lat podejmuje Polska Akcja Humanitarna, która w ramach programu "Pajacyk" finansuje posiłki w niektórych szkołach czy świetlicach. Pandemia nie zatrzymała organizacji i jak zapewnia jej rzecznik, nadal wszystkie placówki objęte programem są wspomagane finansowo.
– Co trzecia wydaje paczki żywnościowe, a pozostałe przygotowują posiłki, które są wydawane na wynos – tłumaczy rzecznik PAH, Rafał Grzelewski, w rozmowie z WP Kobieta. "Pajacyk" nie przyznaje pomocy w formie finansowej. – Placówki otrzymały fundusze, za które kupują żywność. To rozwiązanie uważamy za najlepsze – dodaje Grzelewski.
Tak samo uważają niektórzy rodzice. Sylwia Szarzewska z Wielkopolski skontaktowała się z dyrekcją szkoły, do której chodzi jej syn i dowiedziała się, że jeśli chce, to może odbierać obiady dla dziecka. – Mam codziennie dojeżdżać 8 kilometrów po posiłek? To absurd – uważa. Kobieta zadzwoniła do MOPS-u z pytaniem, czy jest przewidziana inna forma zapomogi. – Na razie jeszcze nie wiedzą, czy będą przelewać nam pieniądze, a o paczkach nic mi nie powiedziano – relacjonuje.
W poprzednim roku szkolnym Sylwia Szarzewska otrzymywała finansowe wsparcie z gminy, ale nie ukrywa, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem były obiady. – Wolałabym, żeby moje dziecko mogło zjeść darmowy ciepły posiłek między lekcjami niż pieniądze – podkreśla. – To duże wsparcie, zwłaszcza gdy ma się tak jak ja więcej niż jedno dziecko – dodaje.
"Większość tych dzieci jest porzucona". Ginekolog mówi o losie nieuleczalnie chorych noworodków
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl