Czarnoskóry model, koszula i afera na piętnaście fajerek. Dajcie na luz
Zara w sklepie internetowym oferuje "koszulę z bambusem". A w zasadzie oferowała, bo pod presją krzyczących o rasizmie internautów, oferta została usunięta. Tylko że zupełnie niepotrzebnie.
Hiszpania: "Koszula z nadrukiem", Rosja: "Koszula z nadrukiem 'bambus'", Niemcy: Koszula z nadrukiem bambusa", USA: "Koszulka z nadrukiem bambusa", Polska: "Koszulka z bambusem". I się wylało.
Afera z udziałem marki odzieżowej Zara, należącej do hiszpańskiej sieci Inditex, osiągnęła absurdalne rozmiary w zaledwie jeden dzień. Wystarczyły dwa składniki. Czarnoskóry model i koszula, na której nadrukowano liście bambusa.
W czym tkwi problem? Bo przecież (hehe) bambus (hehe), to w polskim języku (hehe) obraźliwy zwrot opisujący osobę czarnoskórą (hehe). Przynajmniej tak komentują to osoby nakręcające całą sprawę. Osobiście przyznam, że musiałam się chwilę zastanowić, co jest nie tak w tej koszuli, że cały internet "szeruje" jej zdjęcie.
Może zajęło mi to tak dużo czasu, bo zupełnie zapomniałam, że ktoś w tym kraju jeszcze wiąże słowo "bambus" z czarnoskórymi ludźmi. Może zaliczyłam falstart w tolerancyjności i zbytnio wyszłam przed szereg. Internet jednak pozostał na posterunku i szybko przywołał mnie do porządku. Jak Zara mogła to w ogóle zrobić? Czy oni nie mają żadnych hamulców? No właśnie nie mają. A teraz wytłumaczę, dlaczego uważam, że słusznie.
Czy naprawdę tolerancja musi oznaczać ekstremalną kontrolę wypowiedzianych słów, żeby tylko przez przypadek nie obrazić nikogo o innym kolorze skóry, nawet jeśli nie mamy w ogóle takiego zamiaru? Czy może jednak tolerancja powinna oznaczać traktowanie każdego człowieka w ten sam sposób i nie obchodzenie się z nim jak z zepsutym jajkiem, które może zapaskudzić kuchnię?
To jest właśnie nasz problem. Uważamy, że rasizm znika w momencie, kiedy wszyscy milczą. Rasizm znika wtedy, kiedy mówimy, ale nikt nie widzi w tym negatywnych konotacji. Kiedy traktujemy się równo. Bo czy ktoś rozkręca aferę tej skali, gdy białoskóry model prezentuje "t-shirt biały"?
O wpadce Zary rozpisywały się media w całym kraju, a screenshot niefortunnego sformułowania szybko obiegł media społecznościowe. Co zrobiła marka? Usunęła ofertę ze swojego sklepu internetowego. Naturalna reakcja – strach przed zlinczowaniem. Obecnie koszula znów jest dostępna na stronie internetowej sklepu, ale już jako zwykła "koszula z nadrukiem". Tylko czy o to nam właśnie chodzi?
Kiedy powiesz do niewidomego "do zobaczenia", nie biczujesz się przez pół godziny, tylko przepraszasz za przejęzyczenie, albo serdecznie się razem z tego śmiejecie. Czy przed rozbuchaniem afery z bambusową koszulą ktoś zapytał modela, czy w ogóle go to uraziło? Może chłopak ma to w nosie i sam uważa, że to tylko przypadek. A może cała afera nawet do niego nie dotarła. Bo nikt nie zrobił tego z premedytacją, żeby zrobić mu przykrość i dojechać "tych murzynów".
Bo czy serio uważamy, że Zara zrobiła to celowo? Może. Ale jako zabieg marketingowy, a nie rasistowską Vendettę. A fakt, że internauci tak ochoczo wytknęli im ich błąd, świadczy o niskim poziomie tolerancji komentujących, nie Inditexu. Bo to oni wciąż myślą, że czarnoskóry to "bambus".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Znana marka okradła blogerkę. Mają sklepy w Polsce!