Czego uczą w szkołach uwodzenia dla facetów?

Czego uczą w szkołach uwodzenia dla facetów?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

22.11.2012 11:06, aktual.: 22.11.2012 17:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jakimi sposobami mężczyźni próbują podbić nasze serca? Już to wiemy. W grę wchodzą różne techniki, których panowie mogą się nauczyć w szkołach uwodzenia. Nad Sekwaną takie miejsca wyrastają jak grzyby po deszczu. Pod czujnym okiem instruktorów, nawet najbardziej nieśmiali i nudni faceci mogą się w nich przemienić w mistrzów flirtu. Czego uczą na kursach uwodzenia? I jak wyglądają te lekcje?

Jakimi sposobami mężczyźni próbują podbić nasze serca? Już to wiemy. W grę wchodzą różne techniki, których panowie mogą się nauczyć w szkołach uwodzenia. Nad Sekwaną takie miejsca wyrastają jak grzyby po deszczu. Pod czujnym okiem instruktorów, nawet najbardziej nieśmiali i nudni faceci mogą się w nich przemienić w mistrzów flirtu. Czego uczą na kursach uwodzenia? I jak wyglądają te lekcje?

Flirt dla opornych
Chcący polepszyć swoje umiejętności uwodzenia Francuz ma do wyboru setki najróżniejszych szkół i metod pracy. Są więc szkoły oferujące pracę w grupach, kursy indywidualne lub lekcje prowadzone przez Internet.

Istnieje także spory wybór technik pracy, między innymi: „technika lisa” skierowana do panów lepiej wykształconych i inteligentnych, rozwijająca sztukę finezyjnego flirtu; technika „szybkiego uwodzenia” – odwrotność tego pierwszego, skierowana raczej do panów chcących opanować umiejętność tzw. „podrywu ulicznego” lub „dyskotekowego”; technika „rozpalania zmysłów u kobiet inteligentnych” (to, jak się domyślamy, jest najtrudniejsze), wreszcie: technika „rozwoju wewnętrznego”, bazująca na pracy nad nieśmiałością i trenująca uczestników pod kątem nawiązywania kontaktu z kobietami. Innymi słowy, Francuz chcący przemienić się w prawdziwego Casanowę, znajdzie dla siebie z łatwością odpowiednią szkołę i metodę!

Pierwsze spotkanie z reguły odbywa się „w cztery oczy” z instruktorem uwodzenia i ma na celu zapoznanie się z klientem i omówienie jego największych problemów, stojących na drodze do transformacji w George’a Clooney’a. - Pierwsza konsultacja odbyła się w barze - mówi Jean, uczestnik kursu w paryskiej Szkole Uwodzenia w Saint Germain. - Instruktor zadał mi pytania, dotyczące moich dotychczasowych relacji z kobietami, mojej osobowości, zainteresowań i oczekiwań w stosunku do kobiet. Następnie, wspólnie z instruktorem określiliśmy zadania i umiejętności, nad którymi będziemy pracować na przyszłych spotkaniach, odbywających się już w grupie.

Kolejne spotkania poświęcone są z reguły pracy nad pogłębieniem wiedzy o sobie: o swoich problemach, ale też mocnych punktach osobowości. Kandydat na przyszłego kobieciarza musi więc rozwiązać liczne testy, mające za zadanie określenie jego osobowości, zalet i wad, ale także tego, jak postrzega siebie i jak, według niego, postrzegają go inni. - Okazało się, że jestem typem nieśmiałym, ale o rozwiniętym ego, zainteresowanym kobietami silnymi i zdecydowanymi - relacjonuje Jean.

Po rozwiązaniu wszystkich testów i dokładnym określeniu charakteru i możliwości każdego z uczestników następuje omówienie podstawowych zasad, na których opiera się dobry flirt. - Sześć zasad, jakich uczymy na kursie, dotyczy tego, jakie cechy powinien posiadać kochanek idealny. Taki kochanek musi więc być silny i dominujący, ale też czuły i uważny, zdecydowany lecz taktowny - mówi Francois, instruktor uwodzenia. Cóż to za zasady, dzięki którym kobiety rzucą się w ramiona adepta sztuki flirtu?

Sześć zasad idealnego kochanka:

  1. Naucz się łatwego nawiązywania kontaktu z ludźmi, a poderwiesz każdą dziewczynę.
  2. Wytrenuj umiejętności podrywu, a narzucisz jej twoje zasady gry.
  3. Stań się dobrym obserwatorem, a z łatwością rozszyfrujesz jej charakter.
  4. Wierz w siebie, a się jej spodobasz.
  5. Bądź dowcipny, a ją rozśmieszysz.
  6. Uśmiechaj się, a przyciągniesz jej spojrzenie.

Od teorii do praktyki

Następnie uczestnicy kursu przechodzą do ćwiczeń praktycznych. Pierwsze zadanie: w parach. Uczestnicy ćwiczą… witanie się. - To może wydawać się bardzo prostym zadaniem, jednak już na tym etapie korygujemy liczne błędy popełniane przez mężczyzn podczas pierwszego kontaktu z kobietą. Często panowie są zbyt nieśmiali, nie patrzą w oczy drugiej osobie albo wręcz przeciwnie: są zbyt zdecydowani i szorstcy. Liczą się małe gesty: czy uśmiech nie jest wymuszony, czy uścisk ręki nie jest zbyt mocny i, najważniejsze, spojrzenie musi wyrażać zainteresowanie kobietą - mówi Francois. No tak, w końcu jeśli facet chce poderwać kobietę, to krzepkie „uściśnięcie graby” nie jest najlepszym wstępem do znajomości… Nie mówiąc już o nieśmiałym przylgnięciu drżącą, spoconą dłonią do ręki dziewczyny.

Następnie kandydaci na Don Juanów poznają tajniki rozpalania zmysłów kobiety w czasie rozmowy. Czyli, jak powiedzielibyśmy młodzieżowym językiem, panowie ćwiczą „sprawną gadkę”. - W sztuce uwodzenia nie chodzi o zwykły „small talk”, ale o takie prowadzenie rozmowy, aby stale intrygować kobietę, a przy tym okazywać jej swoje zainteresowanie. Z rozwinięciem tej umiejętności ma problem wielu mężczyzn - wyjaśnia Francois. No tak, w końcu co to znaczy intrygować kobietę? Z doświadczenia przecież znamy panów obdarzonych niezrozumiałym poczuciem humoru lub próbujących nam zaimponować długimi wywodami na temat piłki nożnej i rzutów karnych… I to wszystko, aby nas zaintrygować lub rozbawić.

Kiedy już uczestnicy kursów przećwiczą podrywanie „na sucho”, czyli w parach między sobą lub z instruktorem, wybierają się w teren: do barów i klubów, gdzie mają za zadanie nawiązanie flirtu z jak największą liczbą dziewczyn. - Za pierwszym razem poderwałem pięć dziewczyn. Cztery, co prawda, dały mi kosza, ale z jedną się udało - wyznaje Jean, wspomniany na początku uczestnik kursu, który lubił silne i zdecydowane kobiety. Ten marny wynik nie martwi jednak Jeana, a wręcz przeciwnie, zamierza on od tej pory częściej bywać w klubach, aby tam trenować nowe umiejętności i poprawić swoje wyniki.

Tekst na podstawie Marie Claire, Anna Loska (al/mtr)

POLECAMY: