Blisko ludziDanuta Olewnik-Cieplińska opowiada o porwaniu brata. Fragment książki "Porwania" Moniki Sławeckiej

Danuta Olewnik-Cieplińska opowiada o porwaniu brata. Fragment książki "Porwania" Moniki Sławeckiej

Sprawę Krzysztofa Olewnika uznaje się za najbardziej tajemnicze porwanie i śmierć XXI wieku w Polsce. W tej sprawie ilość nieścisłości i zaniedbań można by wypisać na wielu arkuszach. Na temat tragedii państwa Olewników, płockich potentatów branży mięsnej, napisano wiele książek, wydano liczne reportaże, nakręcono filmy.

Danuta Olewnik-Cieplińska opowiada o porwaniu brata. Fragment książki "Porwania" Moniki Sławeckiej
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Sokołowska

Krzysztof Olewnik był przetrzymywany w nieludzkich warunkach – przykuty łańcuchami do ściany piwnicy w domku letniskowym, później w szambie, bity i zmuszany do przyjmowania leków psychotropowych. Fragment książki "Porwania. Wstrząsające historie osób, które zostały uprowadzone”.

Monika Sławecka, autorka książki "Porwania. Wstrząsające historie osób, które zostały uprowadzone": Czy dzisiaj, po 19 latach, wie pani dlaczego porwano Krzysztofa Olewnika?

Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra Krzysztofa Olewnika: Do dzisiaj znamy jedynie hipotezy. Motyw uprowadzenia do dzisiaj nie został podany do naszej informacji przez wymiar sprawiedliwości. Najbardziej prawdopodobną i wiarygodną z hipotez jest zemsta na naszym tacie. Tata całe życie ciężko pracował, wszystkiego się sam dorabiał małymi krokami, zawsze nam powtarzał, że najemy się tylko małą łyżką.

Bał się niejasnych interesów, nie zawierał znajomości, które by mu dawały okazje do szybkiego zarobku. Jak się tylko pojawiały szemrane propozycje, stanowczo i zdecydowanie odmawiał, a to się wielu nie podobało. Wielu nie chciało dawać wiary, że tata ma uczciwe intencje. Dzięki temu, że małymi krokami budowaliśmy ten biznes, sukces finansowy nie zmienił nikogo z nas. Nam nic nie zostało dane z nieba. Na wszystko pracowaliśmy od dziecka. Moje koleżanki wracały ze szkoły do domu, wychodziły na podwórko, podczas gdy my szliśmy w pole, żeby odciążyć rodziców w pracy. Tego dziś już nikt nie pamięta.

Drugi motyw dotyczył tzw. mafii stalowej. Krzysztof pracował w tej branży, może ktoś przyszedł do niego z podobną ofertą jak do taty i zareagował uprowadzeniem na to, że Krzysztof nie skorzystał z oferty? Myślę, że zapłacił porwaniem za swoją uczciwość.

Krzysztof Olewnik w pewnym sensie stał się w Polsce twarzą porwania.
Założyliśmy Fundację im. Krzysztofa Olewnika na rzecz ofiar porwań i ich najbliższych. Wspieramy ich pomocą prawną i psychologiczną, współpracują z nami również emerytowani policjanci. Najbardziej możemy jednak im pomóc rozmową: o tym, co robić, jak sobie poradzić w środku takiego dramatu, jak zmierzyć się z traumą po stracie bliskiej osoby. Wymieniamy się doświadczeniami – czysto ludzkimi. Pomagamy, na ile możemy.

Jest wiele hipotez, ale czy zastanawialiście się kiedyś państwo, dlaczego to akurat Krzysztof stał się celem tych ludzi?
Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy, chyba nikt po prostu o tym nie myślał. Takie pytanie padło natomiast na sali sądowej w kierunku bandytów, którzy byli oskarżeni. Jeden z nich – Piotrowski – powiedział, że zastanawiali się, które spośród dzieci mojego taty uprowadzić. Podobno ja też byłam pod ścisłą obserwacją. Na drodze analizy postanowili jednak wykluczyć kobietę, bo z kobietami jest ponoć więcej problemów. Są trudniejsze i nie chcieli ryzykować. Zastanawiali się również nad moim tatą. Długo myśleli, kogo wybrać.

Czuła się pani obserwowana?
Wtedy nie. Po co człowiek miałby dopuszczać do siebie takie myśli? Ale kiedy jeden z bandytów opowiadał, gdzie mnie śledzono, zdałam sobie sprawę, że faktycznie tak było. Nagle dziwne sytuacje z mojego życia zaczęły się rozjaśniać. Pewnego dnia, już po śmierci brata, gdy śledztwo wciąż trwało, gdy jechałam samochodem, odpadło mi koło. Byłam przerażona, nigdy wcześniej nie miałam z czymś takim do czynienia. Poszliśmy do specjalisty, okazało się, że reszta śrub w kołach też była odkręcona. Nic mi się nie stało, ale wszczęto postępowanie w sprawie narażenia utraty mojego zdrowia i życia. Wcześniej dostawaliśmy wiele pogróżek. Gdyby nie to, że jechałam wolno, mogło się to skończyć tragicznie.

Jak to jest spojrzeć w twarz mordercom brata?
Trochę wstyd mi o tym mówić, bo nienawiść, którą czułam, była tak wielka, że nie dopuszczałam do siebie innych emocji. Chciałam, żeby ktoś wyrządził im taką samą krzywdę, jaką oni wyrządzili mojemu bratu. Chodzę do kościoła, ale do tej pory nie wyzbyłam się tego destrukcyjnego uczucia. Niedawno byliśmy na kolejnych zeznaniach, gdzie znowu spotkaliśmy się z tym Piotrowskim. Gdyby mnie zostawiono sam na sam z tym człowiekiem, myślę, że bym go zabiła. Wiara bardzo mi pomogła, nie wiem, jak poradziłabym sobie bez niej z koszmarem, w którym się znaleźliśmy. Nie chcę pięknie mówić, czegoś ukrywać. Jestem tylko człowiekiem, grzesznikiem, a nie osobą świętą.

Zmieniła się pani pod wpływem tego ciosu?
Przed porwaniem Krzysztofa byłam osobą, która zawsze dawała drugą szansę. Byłam za resocjalizacją, uważałam, że człowiek jest istotą omylną, że każdy może popełnić błąd. Byłam przeciwna karze śmierci. Kochałam i szanowałam ludzi, byłam na nich otwarta. Chciałam być dla nich i im pomagać. Wszystko to się diametralnie zmieniło. Teraz jeśli wina jest udowodniona lub ktoś się przyznaje do zabicia drugiego człowieka, jestem za karą śmierci. Chciałabym, żeby jak największa liczba złych ludzi poniosła karę, żeby nie miała już możliwości krzywdzenia innych. Ludzie muszą czuć, że poniosą konsekwencje swoich czynów, że będą one współmierne do tego, co zrobili. Bez tego nigdy nie nastanie ład i porządek. Niedawno wróciliśmy z podróży po Singapurze, tam w dalszym ciągu publicznie biczuje się bandytów.

Jak poradziliście sobie państwo z traumą po śmierci pana Krzysztofa?
Głowy mamy silne, poza tym byliśmy i jesteśmy zawsze blisko siebie, i to nas uchroniło przed wieloma następstwami takiej traumy. Natomiast odreagował sam organizm, w sposób fizyczny. Zapadliśmy praktycznie całą rodziną na nowotwory, w moim przypadku była to tarczyca, w przypadku taty – żołądek. Razem ze zranionym sercem ucierpiały również inne narządy. Po 19 latach od zaginięcia Krzysia, po takim czasie braku kontaktu z nim wiem jedno – czas nie leczy ran. Oczywiście, z czasem chowamy ból głębiej, uczymy się z nim żyć, ale on nie traci na intensywności. Ja od kilku lat w ogóle nie płaczę, wszystkie łzy, które mogłam wypłakać, już wypłakałam przez to, jak wiele wycierpiałam. Nigdy nie widziałam żadnego filmu, który powstał na podstawie tego zdarzenia, nie chciałam. To jest zbyt trudne dla nas.

Jaki był Krzysztof?
Pełny życia, taki akuratny. Potrafił się odnaleźć w każdej sytuacji. Był typem małomównym, ale jak już zabrał głos, to zawsze w taki sposób, że od razu robił wrażenie. Miał wielki szacunek do starszych osób, one zresztą też go uwielbiały. Zawsze zagajał, pytał, co u nich słychać, pomagał w codziennych sprawach. Byliśmy ze sobą bardzo blisko, wysłuchiwałam jego problemów, radziłam mu, nigdy nie oceniałam. W płockim środowisku wręcz się z nas śmiano, że niemożliwe żeby było takie rodzeństwo.

Wie pani, mnie boli najbardziej to, że ci bandyci naszego Krzysia złamali psychicznie. To był taki czysty, porządny mężczyzna. Wszystko zawsze miał wyprane i odprasowane, mama uwielbiała o niego dbać. Jak sobie pomyślę, w jakich warunkach był przetrzymywany mój brat, wiem, jak bardzo musiał cierpieć. Jak nie mógł sobie z tym wszystkim poradzić.

Co on musiał czuć tam sam? Całe życie przecież byliśmy wszyscy razem, blisko. Mogliśmy na siebie liczyć. Nagle mamy świadomość, że on gdzieś tam jest bez nas – cały czas myśleliśmy o tym, co on teraz robi, jak mu jest. Te pytania nie przestawały sprawiać nam bólu, przypominać, jak trudno było nam bez niego żyć. Jak trudno jest do dzisiaj nam żyć bez Krzysia.

Wywiad jest fragmentem książki Moniki Sławeckiej "Porwania. Wstrząsające historie osób, które zostały uprowadzone”.

Obraz
© Materiały prasowe

Monika Sławecka jest autorką książek o problemach społecznych. Nakładem wydawnictwa Pascal ukazały się wcześniej jej książki "Alkohol. Piekło kobiet", "Balet, który niszczy" i "Dożywocie".

Zobacz także: Siłaczki odc. 6. Cykl Klaudii Stabach. Dajemy kobietom wsparcie, na jakie zasługują

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (14)