Delikatna Rusin, przemalowana Grycan
W jesienno-zimowych tendencjach jest dużo skrajności. Jest miejsce na ozdobny barok skontrastowany z oszczędnym minimalizmem. Futurystyczne kroje ubrań miksują się z przeskalowanymi kwiatami na żakardowych tkaninach. Wojskowe klimaty ustawiają się w jednym rzędzie z delikatnymi pastelami. Kto nie wiedział już wie. Tak jak nasze celebrytki, które z modowymi trendami są za pan brat. Zaraz się przekonamy, kto pokochał pudrowe róże i pastelowe beże?
W jesienno-zimowych tendencjach jest dużo skrajności. Jest miejsce na ozdobny barok, skontrastowany z oszczędnym minimalizmem. Futurystyczne kroje ubrań miksują się z przeskalowanymi kwiatami na żakardowych tkaninach. Wojskowe klimaty ustawiają się w jednym rzędzie z delikatnymi pastelami. Kto nie wiedział, już wie. Tak jak nasze celebrytki, które z modowymi trendami są za pan brat. Zaraz się przekonamy, kto pokochał pudrowe róże i pastelowe beże?
Z pewnością Kinga Rusin, która prezentuje się doskonale w tak wysublimowanej kolorystyce. Dziennikarka dość często eksperymentuje z krojem. Czasami są to luźne tuniki z miękkich, opływowych dzianin, czasem architektoniczne sukienki, podkreślające talię i biodra. Kinga świetnie odnajduje się zarówno w stylu męskim, jaki i tym bardziej kobiecym, o wiele delikatniejszym. Tym razem mamy mieszankę wybuchową.
Trochę męska stylistyka spodni i wierzchniej narzutki świetnie uzupełniona została o bardzo kobiecy kolor właśnie beżu i różu. Połyskujące spodnie mają idealne proporcje. Od góry lekko poszerzone mogą ukryć niedoskonałości figury. Podkreślają za to talię. Również długość jest dopasowana do proporcji gwiazdy. Długość do kostek nie obciąża i nie skraca sylwetki. Minimalistyczna biała bluzka jest świetnym uzupełnieniem mocnych w wyrazie spodni. Bardzo dobrze prezentuje się też narzutka w beżowym kolorze. Całość jest okraszona ciemniejszymi butami, które doskonale osadzają tę stylizację i wysmakowaną kolorystykę. Brawo. Jest kobieco i bardzo naturalnie. Podobnie prezentuje się Katarzyna Zielińska. Aktorka jak zwykle wybiera kreacje, w których może poczuć się wyjątkowo szykownie i bardzo elegancko. Stylizacja dopięta jest na ostatni guzik. Minimalistyczna sukienka robi naprawdę piorunujące wrażenie. Co prawda w takim kroju trzeba mieć idealną figurę i perfekcyjnie skrojone proporcje, ale w tym przypadku właśnie
tak jest.
Celebrytka nie od dziś uchodzi za ikonę stylu i dobrego smaku. Kolor „nude”, czyli rozbielony beż, świetnie sprawdza się w tak oszczędnych fasonach. Geometryczne kształty i ograniczona ilość ozdób w tej stylizacji to przepis na modowy sukces.
Mały dekolt, podkreślone, ale odkryte ramiona korygują sylwetkę. Pasek w talii w subtelny sposób ją podkreśla. Rozcięcie na udzie wydłuża proporcje. Przede wszystkim nogi aktorki. Myślę, że sukienka dobrze wyglądałaby również w wersji nieco krótszej. Ta dłuższa wersja sprawdzi się w każdej sytuacji. Bardzo podoba mi się naturalna fryzura w stylu lat osiemdziesiątych i ciekawe dodatki. Klasyczne beżowe szpilki i kolorowa mała kopertówka. Aż nazbyt elegancka chciała być Marta Grycan. Czasem nadmierne starania kończą się spektakularną klapą albo smutnym fiaskiem. Tu mamy wszystko. Celebrytka z pewnością chciała zadać szyku. Domyślam się, że to jeden z jej modowych projektów. Oprócz gotowania, moda stała się kolejną pasją pani Marty. I masz babo placek! Ja nie jestem przekonany czy powinna zajmować się modą.
Patrząc na tę stylizację kompletnie nie. Sukienka w stylu "rosyjskiej potentatki gazowej" jest wyjątkowo słaba. Być może jest nawet ciekawa pod kątem błędów, jakich nie należy popełniać. A popełnione są wszystkie. Stójka zabrała szyję pani Marcie. Zabudowane ramiona i ozdoby na biuście czynią go jeszcze większym. Zresztą skórzana góra uwypukla jeszcze bardziej zaburzone proporcje sylwetki. Gipiurowa, bardzo ozdobna dolna część sukni też nie prezentuje się zbyt ciekawie. Nawet pudrowa kolorystyka nie dodała pani Marcie lekkości. Zbyt mocny, agresywny makijaż i ostry wyczesany kucyk na głowie to gwoździe do modowej porażki Marty Grycan. Porażka modowa pani Marty jest równie miażdżąca jak styl w jakim zaprezentowała się aktorka Justyna Sieńczyłło. Ta stylizacja przechodzi najśmielsze oczekiwania. I może się okazać koszmarem każdej miłośniczki mody. Niestety, tutaj wszystko jest złe. Ozdobny deseń na garsonce jest strasznie kiczowaty. Forma stroju również pozostawia wiele do życzenia.
Krótkie bolerko, rodem z prowincjonalnego wesela, wygląda koszmarnie. Szczególnie, że jest z tej samej tkaniny, co sama sukienka. Sukienka jest za długa. To krój i długości dla statecznej matrony, a nie atrakcyjnej kobiety w szczytowej formie. Niby podkreśla zgrabną figurę, ale zakrywa wszystko, co tylko może. Pani Justyna wygląda jak w wielkiej poszewce na pościel. Transparentne rajstopy to kolejny małomiasteczkowy nawyk. Nie do takich sukni, nie na wielkie wyjścia. Szczególnie w towarzystwie jaśniejszych butów z paskiem wokół kostki. No i ten niby odkryty palec w butach. Brrrr. Szkoda, że młoda, atrakcyjna kobieta nie wykorzystuje swojego potencjału.