Depresja ekologiczna. Coraz więcej osób ląduje na kozetce z tym problemem

Polacy są na bakier z wiedzą w zakresie ekologii. Naukowcy ocenili nas na dwóję z plusem. Jednak ci, którzy uświadomili sobie skalę nadciągającej katastrofy, często popadają w depresję ekologiczną. Ten stan jest porównywalny do żałoby po bliskiej osobie.

Strajkujący próbują zwrócić uwagę rządzących
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

Temat dotyczący zmian klimatycznych i konsekwencji, które z nich wynikają, mocno dzieli społeczeństwo. Wystąpienie Grety Thunberg podczas szczytu klimatycznego ONZ wywołało skrajne emocje, a 16-letnia aktywistka była najczęściej opisywaną osobą w światowych mediach. Jedni widzą w Grecie promyk nadziei w obliczu nadciągającej katastrofy, a inni bez ogródek wyśmiewają.

Wielu Polaków dopiero od niedawna zaczyna uświadamiać sobie skalę możliwej katastrofy ekologicznej. Jak się okazuje, nasz naród jest na bakier z podstawową wiedzą w tym zakresie. 6 na 10 osób nie odróżnia smogu od problemu zmian klimatycznych oraz powątpiewa, że to człowiek jest główną przyczyną ocieplenia klimatu. W najnowszym raporcie Kantar "Ziemianie atakują" Polacy zostali ocenieni na dwóję z plusem. Wstydźmy się.

Życie w błogiej nieświadomości może i jest wygodne, ale im szybciej wyrwiemy się z niej, tym prędzej zaczniemy działać. Strach jest adekwatny do zagrożenia. Niestety po drodze możemy wpaść w czarną dziurę zwaną depresją klimatyczną. Zderzenie się z brutalną prawdą potrafi poważnie odbić się na zdrowiu psychicznym. Życie z myślą, że może zabraknąć wody na planecie, a kilogram malin, będzie kosztować kilkaset złotych, wzbudza paraliżujący lęk. Psycholodzy alarmują: coraz więcej osób przychodzi do nich właśnie z takimi problemami.

Naukowcy porównują ten stan do żałoby, ponieważ człowiek przechodzi przez takie same etapy, jak w przypadku utraty bliskiej osoby:
Zaprzeczenie - "To propaganda. Ziemia istnieje tyle lat i nieustannie się zmieniała".
Złość - "Przestańcie nas straszyć armagedonem"
Negocjacje - "Tak naprawdę nikt nie wie czy będzie gorzej, czy lepiej"
Przygnębienie - "Nic już nie da się zrobić. Zginiemy"

Akceptacja - "Jest coraz gorzej, musimy zacząć działać".

– Wiedza na temat zmian klimatycznych oraz obserwowane anomalie pogodowe generują w ludziach poczucie bezsilności i strachu – wyjaśnia dr Marcin Urbaniak, etyk środowiskowy, który jednocześnie nie dziwi się, że świadomy człowiek może zareagować właśnie w ten sposób. – Do tej pory nigdy nie doświadczyliśmy podobnej sytuacji, więc nie mamy do czego się odwołać – dodaje.

"Czuję się wariatką"

Martyna wstydzi się przyznać publicznie, jakie myśli kotłują się w jej głowie. Kobieta jest matką 4-letniej dziewczynki i notorycznie wpada w panikę odkąd zrozumiała, że jej córka może żyć na planecie, która nie będzie się już do tego nadawała. – Na początku śmieszyły mnie i jednocześnie irytowały te wszystkie medialne alarmy. Jednak gdy poczytałam trochę fachowych analiz, to dotarło do mnie, że nie jest wesoło. Susze czy wymieranie zwierząt to poważne sprawy – opowiada. – Najgorsze jest to, że im więcej o tym myślę, tym bardziej czuję się wariatką. Mąż wprost kpi ze mnie i sugeruje, żebym zajęła się codziennymi sprawami – dodaje.

33-latka czuje się zagubiona. – Już sama nie wiem, czyje podejście jest lepsze. Moje życie w strachu i rezygnacja z przyjemności czy ludzi, którzy wyciskają z tego życia, ile wlezie – zastanawia się. Wśród tych, którzy zdążyli już przyswoić, z czym wiąże się efekt cieplarniany, są nawet tacy, którzy ze względu na planetę rezygnują z posiadania dzieci.

Tzw. ruch birthstrike narodził się w Wielkiej Brytanii i jest popularny głównie na zachodzie Europy, ale i w Polsce powoli pojawiają się jego zwolennicy. Aktywistka społeczna Kaya Szulczewska opowiedziała o pobudkach swojej decyzji podczas wywiadu w studiu Wirtualnej Polski. Reakcje internautów dają wiele do myślenia. W komentarzach przewijał się śmiech i oburzenie. Mało kto potrafił dostrzec, że Szulczewska mówi naprawdę do rzeczy.

Zobacz także: Zrezygnowała z posiadania dzieci ze względu na ekologię. Aktywistka wyjaśnia powody

Doktor Marcin Urbaniak jest świadomy, że nie brakuje ludzi wyśmiewających osoby przerażone wizją katastrofy ekologicznej i dobitnie podsumowuje ich zachowanie. – Ośmieszanie jest formą wypierania faktów ze świadomości, czyli pierwszym etapem żałoby klimatycznej – tłumaczy. Z kolei psycholożka dr Magdalena Budziszewska, specjalizująca się m.in. w depresji ekologicznej, radzi osobom, które przechodzą przez ten stan, aby nie zamykały się w czterech ścianach ze swoimi czarnymi wizjami. – Włączanie się w grupy osób, które myślą podobnie sprawia, że nie czujemy się odosobnieni z lękiem i później łatwiej jest nam przekuć paraliżujący strach w działanie – wyjaśnia.

Na dowód ekspertka podaje przykład grupki kilku zaniepokojonych matek, które skrzyknęły się i wspólnie udało im się przeforsować proekologiczny pomysł w szkole ich dzieci. – Przekonały nauczycielkę muzyki do śpiewania z dziećmi piosenek, które propagują dbanie o środowisko. To może i są małe kroki, ale z punktu widzenia ludzi pogrążonych w depresji ekologicznej, to już realny krok naprzód – tłumaczy Budziszewska i przekonuje, że tego typu działania są lepsze niż podpisywanie wirtualnych petycji.

Działania w skali makro

Jednak i tak najlepszym działaniem, które może zrobić każdy z nas i de facto nie wymaga aż tak dużego wysiłku i wyrzeczeń, jak radykalne próby odejścia od konsumpcyjnego stylu życia, jest zaangażowanie się w strajki. – Przede wszystkim trzeba w ekspresowym tempie zmienić produkcję energii czy zasady funkcjonowania rolnictwa. To są działania w skali marko, których nie jest w stanie zrobić nawet najbardziej zaangażowana jednostka. Wyliczono, że rządzący i wielkie korporacje mają na to około 10 lat, czyli trzeba zająć się tym natychmiast – mówi psycholog.

Tymczasem osoby, które mają władzę w rękach, nie kwapią się do zmian, ponieważ to się im nie opłaca. – Pokazanie im, że jesteśmy zdeterminowani do walki o lepsze jutro, jest niezbędne, żeby coś mogło się zmienić. Jeśli mamy zrobić jedną rzecz dla środowiska, to wyjdźmy na ulice – dopowiada ekspertka. Działanie poprzez protestowanie popiera również dr Marcin Urbaniak.

Etyk widzi nadzieję w młodych ludziach, którzy świadomi, na co zostali skazani, próbują odwrócić bieg wydarzeń. – Mamy do czynienia z niecodzienną sytuacją, gdy to młodsze pokolenia mają więcej racji niż starsze. Jest to przełamanie patriarchalnego stereotypu, który mocno się w nas zakorzenił, a który niekoniecznie ma rację bytu – kwituje.

Mlodziezowy Strajk Klimatyczny w Warszawie
© East News

Zobacz także: Dziecko celebrytki regularnie podróżuje samolotami. Paulina Górska wyjaśnia, dlaczego mama nie powinna się tym chwalić

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Skończyła 49 lat. W latach 90. znali ją niemal wszyscy
Skończyła 49 lat. W latach 90. znali ją niemal wszyscy
Byli razem 11 lat. Mało kto wie, kim jest jego obecna żona
Byli razem 11 lat. Mało kto wie, kim jest jego obecna żona
Znajdują tam jaja. Te miejsca w domu mogą być wylęgarnią kleszy
Znajdują tam jaja. Te miejsca w domu mogą być wylęgarnią kleszy
Związała się z o 31 lat młodszym. Tak o nim mówiła
Związała się z o 31 lat młodszym. Tak o nim mówiła
Córka Samusionek wylądowała w domu dziecka. Taką mają dziś relację
Córka Samusionek wylądowała w domu dziecka. Taką mają dziś relację
Grzybowa "gorączka złota". Są warte nawet 2 tys. zł
Grzybowa "gorączka złota". Są warte nawet 2 tys. zł
Nie tylko rajstopy zwracają uwagę. Spójrzcie na jej buty
Nie tylko rajstopy zwracają uwagę. Spójrzcie na jej buty
Jej nowy wpis rozdziera serce. Tak pożegnała Wójcika
Jej nowy wpis rozdziera serce. Tak pożegnała Wójcika
Opowiedziała o walce z chorobą. "Siedem bardzo ciężkich lat"
Opowiedziała o walce z chorobą. "Siedem bardzo ciężkich lat"
Na bieliznę zarzuciła marynarkę. W sieci aż huczy
Na bieliznę zarzuciła marynarkę. W sieci aż huczy
Piękne imię wymiera. W 2024 roku nazwano tak tylko 17 dziewczynek
Piękne imię wymiera. W 2024 roku nazwano tak tylko 17 dziewczynek
Wzięła samoślub w czterdzieste urodziny. Impreza trwała trzy dni
Wzięła samoślub w czterdzieste urodziny. Impreza trwała trzy dni