Dla jednych ciało na wyłączność, dla reszty patologia. Co czują i kim są 30‑letnie dziewice
Atrakcyjne, inteligentne, słowem – fajne dziewczyny. Co je odróżnia? Są "przeterminowane". Tak piszą o nich na internetowych forach, tak same o sobie myślą. Jedna z nich opowiedziała nam, co czuje 30-latka przed "pierwszym razem".
11.01.2018 | aktual.: 17.01.2018 13:36
- Moją historię można podsumować jednym zdaniem. Zwyczajnie nie chciałam być pochopna i wyszło, jak wyszło – mówi ze smutkiem Aleksandra. Jak twierdzi, nigdy nie miała łatwo w kontaktach z chłopakami. Jako nastolatka była atrakcyjną dziewczyną, co ją onieśmielało. – Zawsze miałam poczucie, że moje ciało jest nieadekwatne do tego, kim czuję, że jestem. Nie lubiłam być w centrum uwagi, a chłopcy zaczepiali mnie już odkąd skończyłam 12 lat. Miałam wówczas biust jak 17-latka, wstydziłam się tego. Do tego długie nogi, 175 cm wzrostu w liceum. Było mnie widać z daleka, a w duszy chciałam zniknąć – opowiada.
Wrodzona nieśmiałość nie była jedynym powodem, dla których Ola krępowała się własnej seksualności. – Moi rodzice są bardzo wierzący. Nigdy do niczego mnie nie zmuszali, wręcz przeciwnie. Z perspektywy dorosłej, świadomej kobiety uważam, że to wyjątkowo cenne, że nauczyli mnie szacunku do swojego ciała – mówi Ola.
Jej mama często powtarzała, że ciało to świątynia, ale jej słowa nie były tylko bezmyślnie powtarzanym frazesem. – Mama o siebie dbała. O zdrowie, o dietę. Rozumiała, co znaczy kochać swoje ciało. Jedno jej się tylko nie zgadzało – jak traktować przyjemność seksualną w kategorii dbania o ciało, a nie "występków moralności". Dlatego mówiła, bym "powierzyła ciało komuś, kto na to zasłuży". Wciąż czekam – opowiada z goryczą.
30-latkę boli bardziej
Dziewczyn, takich jak Ola jest mnóstwo. Na każdym forum internetowym, na którym pojawia się wątek "wiekowych dziewic" (tak również zdarza im się o sobie pisać) toczy się dyskusja nie tylko wokół pytania "dlaczego?", ale również stwierdzenia "jest nas mnóstwo, ale nikt nie mówi o tym głośno".
Choć motywy ich dziewictwa są różne, powtarzają się. Nieśmiałe katoliczki to jedna grupa. Jest sporo dziewczyn, które nie chciały z nikim sypiać bez zobowiązań, a szczęśliwie zakochać się nie udało. – Mam wrażenie, że kiedy przekroczy się jakąś granicę, do której dziewictwo nie jest jeszcze tak bolesne, randki wyglądają normalnie. Ja tak miałam. Zachowywałam się naturalnie, czułam się dobrze. Po prostu nikogo nie poznałam "na czas". Bo teraz randki to męka. Wciąż wydaje mi się, że to, że jestem dziewicą mam wypisane na twarzy – wyznaje Ola.
W majowym wydaniu "Wysokich Obcasów Extra" psycholog i seksuolog Andrzej Gryżewski stwierdza, że nie spotkał ani jednej osoby, której dziewictwo nie przykrywałoby lęku i problemów. To wyjaśniałoby, dlaczego dziewictwo dojrzałych kobiet to dla nich samych temat tabu. – Naprawdę długo nie miałam problemu z tym, że jestem dziewicą. Zaczęło mnie to boleć ostatnio. Kiedy kobiety zaczęły tak głośno o swoich prawach, także o prawie do decydowania o aborcji. Choć jestem katoliczką i to głównie wiara powstrzymywała mnie przed pochopnym współżyciem, popieram Czarny Protest. Do tej pory przyznawanie się do tego, co nas boli, nie było obowiązkowe, więc łatwiej mi było o tym nie myśleć. Dopiero teraz mam świadomość swojego problemu – stwierdza Ola.
Można zatem uznać, że wzrost świadomości społecznej, jaki nastąpił w wyniku Czarnego Protestu i postawy kobiet nastąpi na polach, o których nie mieliśmy pojęcia. – Mimo że powinnam zmierzyć się z tym, co jest prawdziwą przyczyną mojego dziewictwa, czyli wstyd do szpiku kości, mimo że wiem, że "wyjście z szafy" mogłoby zadziałać jak terapia, im dłużej to ukrywam przed wszystkimi, nie szukam ani faceta, ani grupy wsparcia, tym bardziej jestem przekonana o tym, że nigdy nic się nie zmieni – opowiada z goryczą, i dodaje: - Kiedyś weszłam na forum, chciałam z kimś o tym pogadać. Uderzył mnie epitet "przeterminowane". Zabolał tak bardzo, bo w gruncie rzeczy tak właśnie o sobie myślę. Nie pocieszają mnie również wyznania dziewczyn, które piszą, że ich życie jest beznadziejne. Nie daje mi to ulgi, bo choć nie myślę o nich w ten sposób, to czuję do nich, tak jak do siebie pogardę i litość.
Happy endy się zdarzają?
Przeglądając fora, na których 30-letnie dziewice dzielą się swoimi doświadczeniami i uczuciami, trzeba przymknąć oko na wszystkich, którzy do faktu, że istnieją osoby, które nigdy nie uprawiały seksu dopisują filozofię oraz oceniają je przez pryzmat stereotypów. Że nikt ich nie chciał, że nie znają życia, że w kwestiach damsko-męskich muszą być "niedorozwinięte".
Tymczasem wśród opinii o dojrzałych dziewicach pojawia się dość często głos męski. Słowem, istnieją faceci, dla których dziewica jest jak skarb. Ich zdaniem to luksus, którego się dziś nie doświadcza. Ciało, którego nikt wcześniej nie miał, jest jak ciało na wyłączność, a kobieta, która dotrzymała słowa danego samej sobie – że doniesie wianek temu jedynemu, jest najpewniejszą z kandydatek na żonę. Ola komentuje to ze smutkiem: – Widziałam te wpisy na forach… I zastanawiam się tylko, jak miałabym takiego mężczyznę rozpoznać w tłumie? Takiego, który mnie nie oceni. Jestem pewna, że jeśli kiedyś uda mi się trafić na osobę, której zaufam, nie będę chciała jej stracić, a to oznacza, że nigdy się nie przyznam. Moje dziewictwo to wstydliwy sekret, który zwłaszcza podczas zbliżenia, boli jak drzazga pod paznokciem.