Dorośli na uwięzi rodziców. Telefony po nocach, szantaże i ataki histerii
18.09.2019 09:20, aktual.: 18.09.2019 14:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ojciec Diany śledzi ją za pomocą mobilnej aplikacji. 21-latka nie może wyprowadzić się z rodzinnego domu, ponieważ mężczyzna szantażuje ją swoim złym stanem zdrowia. – Jeśli coś mu się stanie przeze mnie, będę obwiniać się do końca życia – zapewnia młoda kobieta.
Marcin jest na uwięzi swojej matki. Mężczyzna ma wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem kobieta coraz bardziej kurczowo próbuje zatrzymać go przy sobie i podupada psychicznie, gdy tylko poczuje się odtrącona. – Rozmawiam z mamą codziennie rano i wieczorem. Jeśli nie odbieram dłużej niż przez godzinę, zaczyna wydzwaniać do mojej dziewczyny – opowiada 25-latek.
Mężczyzna przyznaje, że relacje z matką przybrały nieoczekiwany obrót w momencie, gdy zaczął studiować i wyprowadził się z domu do większego miasta. – Mama zawsze była bardzo opiekuńcza, ale gdy mieszkaliśmy razem, jej troska mieściła się w granicach rozsądku. Teraz jest to nie do wytrzymania. Nie mogę zabalować na mieście, bo muszę odebrać telefon. Mama potrafi przyjechać do mnie z niezapowiedzianą wizytą albo organizować dla nas rozrywki na mieście – mówi zawstydzony.
Początkowo Marcin reagował nerwowo na zachowanie nadopiekuńczej mamy. Były awantury, krzyki, a nawet błagania. – Za każdym razem kończyło się łzami w jej oczach, a raz nawet wizytą w szpitalu – przyznaje 25-latek. Matce Marcina tak bardzo podskoczyło ciśnienie, że wystraszona rodzina wezwała pogotowie.
Pani Janina nie wyobraża sobie dnia bez syna. Kobieta interesuje się każdą kwestią, która dotyczy jej już dorosłego dziecka. – Jest moją największą fanką. Wspiera mnie, gdy mam gorszy czas w pracy, i oferuje pomoc, gdy tylko widzi, że mogę jej potrzebować. Wiem, że wynika to z bezwarunkowej miłości, którą mnie darzy – wyznaje.
25-latek czuje się osaczony, ale jednocześnie nie wie, co musiałoby się wydarzyć, żeby pani Janina przeniosła swoją uwagę na kogoś lub coś innego. – Wielokrotnie tłumaczyła mi, że nie chce mnie kontrolować, tylko potrzebuje wiedzieć, czy wszystko u mnie jest ok. Czy nie stało mi się nic złego. Nie chcę jej ranić, ale to, co mam, nie wygląda jak dorosłe życie – wyjaśnia mężczyzna.
Ojciec Marcina załamuje ręce, widząc zachowanie żony. Do Janiny nie docierają żadne racjonalne argumenty, bo kobieta tłumaczy, że Marcin jest jej dzieckiem i kontakt z nim jest jej niezbędny do życia. – Tata widzi, że matka wpędziła mnie i siebie w błędne koło, ale też nie wie, w jaki sposób mógłby pomóc – twierdzi 25-latek.
Na poglądzie w telefonie ojca
Diana odkąd pamięta, próbuje wywinąć się ze zbyt ciasnych ramion ojca. – Bycie córeczką tatusia było fajne tak do gimnazjum. Tata poświęcał mi cały swój wolny czas i kupował, wszystko czego zapragnęłam – wspomina 21-latka.
Teraz relacja ojca i córki robi się coraz bardziej toksyczna. Mężczyzna nie chce pozwolić jej na wyprowadzkę z domu, szantażując swoim skołatanym sercem. – Cały czas jest na lekach, dwa razy miał stan przedzawałowy i musi bardzo uważać – tłumaczy Diana, która boi się zrobić cokolwiek wbrew woli ojca. – Jeśli coś mu się stanie przeze mnie, będę obwiniać się do końca życia – zapewnia.
Niedawno 21-latka odkryła, że ojciec śledzi ją za pomocą mobilnej aplikacji. Sprawa wyszła na jaw przypadkiem. – Jechaliśmy całą rodziną do restauracji z okazji rocznicy ślubu dziadków. Ojciec miał problemy z zaparkowaniem i bezmyślnie zapytał: "No gdzie jest ten wjazd na parking? Diana przecież byłaś tutaj kilka dni temu!" – relacjonuje dziewczyna.
Diana rzeczywiście była tam na kolacji z chłopakiem, ale trzymała ten fakt w tajemnicy, więc zorientowała się, że pytanie ojca było podejrzane. – Nie odpuściłam. Dopytywałam cały wieczór i w końcu przyznał się, że obserwuje mnie poprzez aplikację – mówi.
Argumenty ojca Diany są zbieżne z tłumaczeniem matki Marcina. Rodzice chcą być w stałym kontakcie ze swoimi dziećmi ze względu na obawę o ich bezpieczeństwo. – Tata nie miesza się do tego, jak się ubieram, jaki kierunek studiów wybrałam, czy z kim się spotykam. Jedynie chce wiedzieć, czy jestem cała i zdrowa – twierdzi 21-latka. – To strasznie frustrujące. Nawet nie chcę myśleć, jak to będzie, gdy wejdę w poważny związek i założę własną rodzinę – dodaje.
Skąd wynika nadopiekuńczość?
Psycholog dziecięcy Agnieszka Gola zwraca uwagę na przyczynę nadopiekuńczego zachowania rodziców. Postawy często wynikają z głęboko zakorzenionych lęków lub czynników sytuacyjnych. – Rodzice, którzy długo starali się o dziecko, mają później skłonności do wyolbrzymiania sytuacji i tzw. chuchania na swoją pociechę – wyjaśnia.
Popularnym powodem jest zaburzenie relacji z partnerem lub samotne rodzicielstwo. – Takie sytuacje podbudowują zachowania lękowe czy niepewność, co do swoich kompetencji rodzicielskich – tłumaczy Agnieszka Gola.
Psycholog nie ma wątpliwości, że w tego typu sytuacjach dzieci powinny uświadomić sobie, że są autonomicznymi jednostkami i rozpoczęcie samodzielnego życia nie jest niczym złym. – Muszą ustalić zdrowe granice i nie mogą mieć wyrzutów sumienia. Gdy dziecko dorasta, to naturalne jest, że rodzaj relacji z rodzicami przybiera inny charakter – zapewnia Agnieszka Gola.
– Nadopiekuńczemu rodzicowi można pomóc odnaleźć hobby, które chociaż trochę sprowadziłoby jego myśli na inne tory. Dorośli, których dzieci wyprowadziły się z rodzinnego gniazda, często poświęcają im dużo uwagi z powodu pustki, która pojawiła się w domu – dopowiada.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl