Dorota Sierakowska edukuje o finansach. Mówi o globalnym trendzie

- To, w jaki sposób wydajemy pieniądze, kształtują czasy, w których się wychowujemy. Jestem milenialsem i rodzice wkładali mi do głowy, że najważniejsze to mieć własne mieszkanie i wykształcenie. Więc gdy wchodziłam w dorosłość, byłam nastawiona na to, żeby mieć dobry zawód, sensownie zarabiać, kupić mieszkanie - mówi Dorota Sierakowska w rozmowie z WP Kobieta.

Dorota Sierakowska założyła Girls Money ClubDorota Sierakowska założyła Girls Money Club
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk, szefowa redakcji WP Kobieta: Stworzyłaś Girls Money Club, który okazał się dużym sukcesem już od startu. Potrzeba edukacji finansowej była w narodzie?

Dorota Sierakowska: Zdecydowanie. Na samym początku klub był eksperymentem. Długo już pracowałam w branży inwestycyjnej i miałam spostrzeżenie, że kobiet na eksponowanych stanowiskach w tym biznesie jest bardzo mało, można je policzyć na palcach jednej ręki. Poza tym kobiety przeszły ewolucję pod kątem akceptacji ciała, mówienia o seksie, ale temat pieniędzy wciąż nas blokuje.

Zaczęłam od grupy na Facebooku, która rozrosła się bardzo szybko, bo dosłownie w parę tygodni było w niej 3000 kobiet. Potem założyłam stronę internetową, podcast, organizowałam spotkania w różnych miastach, ale też razem z moim zespołem stworzyłam produkty jak np. kursy czy książki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Kornelia Olkucka to następczyni Kubicy? 22-latka odnosi gigantyczne sukcesy

Do klubu dołączały kobiety, które nic nie wiedziały o inwestowaniu, czy takie, które coś już próbowały, ale chciały usystematyzować wiedzę?

Grupa była zróżnicowana: sporo przedsiębiorczyń i kobiet pracujących w korporacjach, które chciały zainwestować nadwyżki, żeby zabezpieczyć swoją przyszłość, ale też kobiety, które miały niewielkie środki do dyspozycji i dla których dużym zaskoczeniem było, że można inwestować kwoty nawet od 100 złotych.

A wydaje się, że 100 zł nie ma aż takiego znaczenia.

To jest trochę tak jak z wydawaniem pieniędzy. Nam się wydaje, że jak kupimy kolejny t-shirt za 120 zł, to nic się nie wydarzy. Ale jak spojrzymy na to szerzej - tu 100 zł, tu 200 zł i uzbiera się spora suma. Podobnie jest z oszczędzaniem i inwestowaniem, zwłaszcza gdy już w grę wchodzi procent składany, kiedy pomnażamy te pieniądze.

Często spotykałam się z takim podejściem: "O zostało mi na koniec miesiąca 500 zł, to mogę sobie zaszaleć". Pracując z kobietami widzę ten zmieniający się mental. Coraz częściej mówią np. że wolą zainwestować te pieniądze. I na przykład kupują akcje firmy, której produkty mają w swojej szafie albo których kosmetyków używają. To jest zmiana mentalności z typowej konsumentki w inwestorkę.

Czym dla ciebie jest wolność finansowa?

Wolność finansowa to dla mnie przede wszystkim stan, w którym mam dużo opcji. W którym mam wybór. I to jest wybór dotyczący każdego aspektu życia, bo dopiero, gdy mamy pieniądze, przestajemy się o nie martwić i przestajemy o nich myśleć.

Wolność finansową czuję w życiu osobistym, kiedy mogę wspierać bliskich, gdy wiem, że jestem z moim mężem, bo tego chcę, a nie dlatego, że jestem zależna. Poza tym mogę działać na własnych zasadach, robić projekty, które pasują do mojej tożsamości, do moich zainteresowań. Mogę cieszyć się swoją pracą.

Kilka dni temu spontanicznie z mężem zdecydowaliśmy, że chcemy przenieść się do domu pod Krakowem. Teraz jestem w mieszkaniu w Warszawie, a moja rodzina już po kilku dniach zarezerwowała coś i wyjechała. Po prostu stwierdziliśmy, że zmienimy otoczenie, żeby być bliżej rodziny. Dzięki naszym elastycznym karierom i niezależności finansowej mogliśmy to zrobić.

Wolność finansowa bardzo ściśle wiąże się z wolnością wyboru. Zarówno w kwestii tych rzeczy banalnych, czyli jak długo śpię, co jem na co dzień, czy mogę pozwolić sobie na bardziej jakościowe rzeczy, ale to przede wszystkim jest kwestia uwolnienia swojego czasu na relacje, robienie rzeczy, które są dla nas ważne.

Zapytałam dziewczyny w redakcji, czego chciałyby się dowiedzieć od edukatorki finansowej. Oto pytanie dla ciebie: jak zrobić dobrze spinający się budżet?

Najpierw krótki wstęp. Mówi się już o globalnym trendzie: to, w jaki sposób wydajemy pieniądze, kształtują czasy, w których się wychowujemy. Jestem milenialsem i rodzice wkładali mi do głowy, że najważniejsze to mieć własne mieszkanie i wykształcenie. Więc gdy wchodziłam w dorosłość, byłam nastawiona na to, żeby mieć dobry zawód, sensownie zarabiać, kupić mieszkanie.

Pamiętam, że w mojej głowie nigdy nie było takiej myśli, że mnie nie będzie stać na mieszkanie. Byłam przekonana, że zarobię tu, zarobię tam, dorobię na różne sposoby i prędzej czy później to mieszkanie kupię. Obecnie osoby, które wchodzą w dorosłość, bardzo często napotykają ogromną barierę cenową, jeżeli chodzi o kupno pierwszego mieszkania. I faktycznie pojawia się kryzys wiary, już nie bierzemy tak bezkrytycznie tego stwierdzenia, że nas na pewno będzie stać. Życie wcale nie jest dziś tanie.

Dlatego dziś w kontekście budżetu coraz więcej mówi się o tzw. kulturze niewielkich przyjemności: sytuacji, w której wiele młodych osób mniej lub bardziej świadomie porzuca myśli o własnym mieszkaniu, a pieniądze, które mieli przeznaczyć na zaoszczędzenie na wkład własny, wydają tu i teraz.

I chociaż oczywiście odkładanie na mieszkanie żadnym obowiązkiem nie jest, to warto uważać, żeby nie popaść w skrajności i zupełnie nie poddać się konsumpcjonizmowi. Zamiast tego, warto pomyśleć o oszczędzaniu i inwestowaniu pieniędzy z myślą o swojej przyszłości - bo ta pozostaje niepewna.

Od czego byś zaczęła, gdybyś miała 20 parę lat?

Gdybym teraz była młodsza i zastanawiała się, jak to wszystko ułożyć, to po pierwsze, zrobiłabym kalendarz swoich wydatków, żeby sprawdzać, na co wydaję pieniądze. I przy każdym wydatku zapisywałabym, nie tylko jego wysokość, lecz także towarzyszące mu emocje.

Co uczucia mają do pieniędzy w tym przypadku?

Często wydajemy pieniądze w pośpiechu albo ze względu na oczekiwania społeczne, presję otoczenia lub… nudę. I nagle okazuje się, że jedna czwarta naszych wydatków to wydatki, których dokonałyśmy dlatego, bo wszyscy coś kupowali, więc my też, albo siedziałyśmy sobie przy kawie i przeglądałyśmy, co jest ciekawego w sklepach online.

Jak już wyznaczyłabym to, w których momentach wydaję niepotrzebnie pieniądze i nie daje mi to satysfakcji, przeszłabym do definiowania moich kategorii zachcianek - czyli wyznaczenia, na co chcę i lubię wydawać pieniądze, a na czym mogę zaoszczędzić. Na przykład podróże są dla mnie ważne, więc chcę na nie wydawać pieniądze - ale na kosmetykach mogę zaoszczędzić i mieć tylko kilka naprawdę potrzebnych.

Ustalenie kategorii zachcianek to jest coś, co mi bardzo w życiu bardzo pomogło. Dziś mamy możliwość kupienia wielu fajnych rzeczy w sekundę. Pokusy są z każdej strony, a marketingowcy przecież nie śpią. Dlatego trzeba zredukować sobie te punkty tarcia.

Jak?

Jeżeli np. z nudów lub przyzwyczajenia wchodzę do sklepu internetowego i kupuję coś pod wpływem chwili, to warto znaleźć sobie jakieś działanie zastępcze. Może obejrzeć jakiś filmik na YouTubie, coś przeczytać, cokolwiek, co nie jest związane z możliwością kupienia czegoś od razu. A po drugie wyodrębnić sobie np. takie trzy do pięciu kategorii zachcianek, które sprawiają nam największą radość. I np. u mnie to jest dobry telefon, bo na nim pracuję. Nie szukam tutaj oszczędności. Tak samo potrafię wydać dużo pieniędzy na wypad żeglarski, ale na przykład nie wydaję pieniędzy na sprzęt sportowy.

Kolejna rzecz to zasada tzw. "płacenia sobie najpierw". Polega ona na tym, że tuż po otrzymaniu wynagrodzenia przynajmniej te 100 zł przeznaczamy na oszczędności i inwestycje, np. proste obligacje detaliczne. Często nie zauważamy tej różnicy w swoim budżecie, a już nam się zbiera jakaś suma i po czasie będziemy mieć poduszkę finansową.

A jak odniesiesz się do takich słów, które często pojawiają się w kontekście inwestowania, że oszczędzać mogą tylko ci, którzy dobrze zarabiają.

To mit, przez który wiele osób zarabiających mało i średnio nigdy nie przeskakuje na wyższy poziom finansowego komfortu. Jeszcze parę dekad temu odpowiedziałabym inaczej, ale teraz inwestowanie stało się bardziej inkluzywne.

Niemniej, staram się nie mieć takiej słodko-cukierkowej retoryki, że każda osoba może sięgnąć gwiazd. Wydaje mi się, że nie o to chodzi, żeby teraz wzbudzać w kimś poczucie winy, że zarabia najniższą krajową. "No i jak to, nie oszczędzasz, skoro przecież można inwestować 100 zł?!". Staram się wejść w buty drugiej osoby i zastanowić się, gdzie tak naprawdę mamy opcję poprawy naszej sytuacji finansowej.

Patrząc na statystyki dotyczące mojej społeczności, wciąż widzę przewagę osób żyjących w dużych miastach, co zapewne wynika ze zróżnicowanych możliwości zarabiania. A, jako że pochodzę z małej miejscowości na Podkarpaciu, wiem, że czasem nie jest tak prosto.

Internet oczywiście zwiększył nasze możliwości, ale też warto tutaj przyjąć pewien realizm. Wiem, że nie każdej osobie jest równie łatwo, nie każda ma wsparcie w rodzinie, czy w społeczności dookoła, ale mamy łatwiejsze czasy niż kiedykolwiek, żeby cokolwiek zmienić. Jeżeli faktycznie ten budżet jest absolutnie napięty, to zastanowiłabym się nad tym, jak zwiększyć przychody. Może jakaś dodatkowa praca, chociażby na chwilę, żeby odbudować oszczędności.

Inwestowanie zaczyna się od zarabiania, bo im więcej zarabiamy, tym więcej możemy oszczędzić i tym więcej możemy zainwestować.

Pieniądz robi pieniądz.

Tak. Osobom zamożnym jest prościej. Ale to już nie te czasy, w których bogacić się mogły tylko osoby z koneksjami, a jeśli inwestować, to tylko w nieruchomości na wynajem.

Bo, po pierwsze, możliwości zarabiania się zmieniają, a rynek pracy ewoluuje - i obserwuję dookoła siebie wiele osób, które do pieniędzy doszły samodzielnie, właśnie poprzez pracę nad swoimi finansami.

A po drugie, teraz rynek nieruchomości wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 5 czy 10 lat temu. Warto pamiętać o tym, że nieruchomości w świecie finansów i w branży inwestycyjnej są traktowane bardziej jako alternatywa niż jako podstawa. Podstawowe są akcje i obligacje.

Czy to, co robisz w kwestii edukacji finansowej to twoja misja? Czujesz satysfakcję?

Nieskromnie powiem, ponieważ skromność jest przereklamowana, że tak, to jest moja misja, czuję, że coś zmieniam. Najbardziej widzę to po kobietach, z którymi już pracuję, które są w społeczności od jakiegoś czasu. Ich finanse się zmieniają, ale i ich życie potrafi się zmienić, np. przeskakują do innej branży, do pracy, którą lubią, bo mają poduszkę finansową. Albo np. zaczynają rozmawiać ze swoimi mężami czy partnerami życiowymi o pieniądzach i tworzą jakieś ciekawe, życiowe plany. I to buduje w nich nie tylko pewność siebie, ale też poczucie bezpieczeństwa.

Oczywiście widzę, że jest jeszcze wiele do zrobienia. Po pierwsze osoby wyedukowane finansowo to wciąż mniejszość. Jest dużo teorii, za mało praktyki. Moją największą misją w tym momencie jest to, żeby tę wiedzę przekazywać w jak najbardziej praktycznej formie. Przeczytanie książki – często skopiowanej z amerykańskich poradników – niewiele da. Pracuję z pieniędzmi całe życie, więc mam sporo spostrzeżeń, którymi chcę i powinnam się dzielić.

Kolejna rzecz, którą chciałabym zrealizować, to pomoc osobom, które mają najtrudniej w kontekście zorganizowania swoich pieniędzy. Są młodzi ludzie, którzy dostają się na studia, ale na nie nie idą, bo mają trudną sytuację rodzinną i brak pieniędzy. Widzę też kobiety po rozwodach, którym nagle zawalił się cały świat i życie finansowe.

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów