Walczą o spadek. "Żadna ze stron nie chce spłacić reszty"
- Padło za wiele przykrych słów w moim kierunku. Gdybym wiedziała, jak bardzo będę znienawidzona przez to, że zgodziłam się przyjąć ten dom i ziemię, od razu wybiłabym wujkowi to z głowy - przyznaje Wirtualnej Polsce Grażyna Pawlikowska. Jak rozwiązywać spory o majątek?
Spadek może być prawdziwą kością niezgody w rodzinie. Największy problem jednak rodzi się, gdy zmarły nie rozdysponuje wcześniej swojego majątku. - Walczymy o mieszkanie z osobami, które przez lata nie utrzymywały kontaktu z moją siostrą i szwagrem. Nie wiedzieli nawet dobrze, gdzie mieszkają, a teraz chcą otrzymać po nich jakikolwiek majątek? - zastanawiała się jedna z rozmówczyń Wirtualnej Polski.
Chrzestny przepisał jej majątek
Grażyna Pawlikowska otrzymała dom oraz kilka hektarów ziemi od swojego wujka. Pan Władysław był bratem jej mamy i mieszkał w ich rodzinnym domu w sąsiedniej wsi. Mężczyzna nie miał dzieci, dlatego postanowił, że przed śmiercią cały swój majątek przepisze chrześniaczce, którą była właśnie 48-latka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Mariola Bojarska-Ferenc spisała testament?
- Od wielu lat robiłam mu zakupy, zawoziłam do lekarzy i pilnowałam, aby regularnie brał wszystkie lekarstwa. Nie robiłam tego, by później coś mi dał, po prostu uważałam to za naturalne, że trzeba sobie pomagać - relacjonuje.
Rok przed śmiercią stan pana Władysława znacznie się pogorszył. Postanowił on więc zawczasu załatwić wszelkie formalności. - Kiedy powiedział mi, że to właśnie na mnie zamierza przepisać dom oraz działki, byłam zaskoczona. Nie chciałam się nawet zgodzić, bo w końcu mam gdzie mieszkać, ale po jego namowach w postanowiłam zaakceptować jego wolę. Nie wiedziałam jednak, co mnie przez to czeka - zdradza kobieta.
Pawlikowska przyznała, że pierwsze rozmowy o dobytku jej wuja zaczęły się już podczas stypy, którą ona wzięła zresztą na siebie. - Zapłaciłam za wszystko: ubranie, trumnę, kwiaty, organiście oraz księdzu. Siostry wuja, a moje ciotki, jeszcze nie wiedziały, że to właśnie ja zostałam właścicielką domu oraz ziemi. Moja mama wcześniej kazała mi nie odzywać się na ten temat. Chyba wiedziała, co się będzie dziać.
Jedna z sióstr wujka zaczęła podgadywać rodziców kobiety na temat dobytku zmarłego. Zaproponowała nawet wspólne poszukiwania testamentu. - W pewnym momencie miałam już wszystkiego po dziurki w nosie. Powiedziałam jej, co o niej myślę. Gdy wujek trafił do szpitala, nawet nie pofatygowała się, by go odwiedzić, a teraz będzie liczyć, ile dostanie po nim pieniędzy?
Rodzeństwo pana Władysława uznało, że to sprytny plan matki nowej właścicielki jego majątku. Wprost zarzucili jej, że Grażyna troszczyła się o niego właśnie u schyłku życia, by przejąć po nim gospodarstwo. - Od kilku lat ze sobą nie rozmawiamy. Nawet we Wszystkich Świętych unikamy się jak ognia.
Grażyna nie liczy na to, że kiedyś ich stosunki się poprawią. - Padło zbyt wiele przykrych słów w moim kierunku. Gdybym wiedziała, jak bardzo będę znienawidzona przez to, że zgodziłam się przyjąć ten dom i ziemię, od razu wybiłabym to wujkowi z głowy. Skoro obiecałam mu to za życia, nie złamię danego słowa, nawet jeśli część rodziny będzie mnie za to potępiać do końca życia.
Walczą o dom pod Warszawą
Leon* zmarł w wieku 87 lat. Dwa lata wcześniej pochował jednak swoją ukochaną żonę Bronisławę. Nie mieli dzieci, dlatego tuż po śmierci mężczyzny rozpoczął się prawdziwy bój o ich niemal 100-metrowy dom pod Łodzią.
- Po odejściu mojej siostry, szwagier całkowicie się załamał. Nie miał głowy, by zajmować się sprawami związanymi z tym, kto po jego odejściu odziedziczy dom, na który oboje bardzo ciężko pracowali przez całe życie. Leon, mimo sędziwego wieku, czuł się bardzo dobrze. Co tydzień chodził do kościoła, na lokalny bazarek i na cmentarz. Na grobie mojej siostry zawsze były świeże kwiaty. Szwagier zmarł nagle, dlatego pewnie nawet nie przypuszczał, że to najwyższy czas, by zadbać o sprawy majątkowe - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Lucyna*.
Okazało się, że dom odziedziczyło aż 11 osób. Wiele z nich od lat nie miało ze zmarłymi żadnego kontaktu. - Odwiedzałam ich regularnie i przyznam szczerze, że niektóre nazwiska ze strony szwagra słyszałam pierwszy raz w życiu - zdradza Lucyna. Kobieta zaznacza jednocześnie, że już w połowie września ma odbyć się w tej sprawie sprawa w sądzie.
- Walczymy o dom z osobami, które przez lata nie utrzymywały kontaktu z moją siostrą i szwagrem. Nie wiedzieli nawet dobrze, gdzie mieszkają, a teraz chcą otrzymać po nich jakikolwiek majątek? - mówi zbulwersowana kobieta.
- Przez ten czas to ja doglądam domu. Płacę rachunki i dbam o ogród. Pozostali się tym jednak w ogólnie nie przejmują. Po pogrzebie szwagra wspólnie z siostrą zrobiłyśmy gruntowne porządki, zablokowaliśmy kartę do telefonu oraz zrezygnowałyśmy z internetu, a kwiaty, które moja siostra tak uwielbiała, rozdaliśmy sąsiadom. Nie chciałyśmy, żeby pousychały. Żadna z nas nie ma niestety czasu, ani zdrowia, by kilka razy w tygodniu jeździć tyle kilometrów tylko po to, by podlać rośliny.
- Żadna ze stron nie chce spłacić reszty. Choć dom jest do remontu i tak warty jest ponad milion złotych. Wszystko przez lokalizację - znajduje się blisko kolejki, dzięki której można w kilkanaście minut dojechać do niemal każdego miejsca w położonej niedaleko Łodzi.
Dziedziczenie na podstawie testamentu
Jeśli spadkodawca zostawił ważny testament, to właśnie jego zapisy określają, kto otrzyma majątek. - Problemy pojawiają się zazwyczaj wtedy, gdy spadkobiercy ustawowi nie zgadzają się ze sporządzonym testamentem - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską adwokat dr Katarzyna Ciulkin - Sarnocińska.
Nie każdy wie, że mimo wszystko spadkobiercy ustawowi mają prawo do zachowku, co oznacza, że niektóre osoby, jak dzieci, małżonek czy rodzice, mogą domagać się części wartości spadku w formie pieniężnej.
- Małoletniemu przysługuje roszczenie o zachowek w kwocie – dwóch trzecich wartości udziału spadkowego, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym, w innych zaś wypadkach - połowa wartości tego udziału.
Dr Ciulkin-Sarnocińska zaznacza jednocześnie, że spory o zachowek są jednymi z najczęstszych spraw trafiających na wokandę w sprawach spadkowych.
Dziedziczenie bez testamentu
- W przypadku braku testamentu zastosowanie znajdują przepisy Kodeksu cywilnego o dziedziczeniu ustawowym. W pierwszej kolejności dziedziczą małżonek oraz dzieci zmarłego, w częściach równych, z tym że małżonek nie może otrzymać mniej niż ¼ całości spadku - wymienia adwokat dr Katarzyna Ciulkin - Sarnocińska.
Może zdarzyć się jednak tak, że dziecko spadkodawcy nie dożyło otwarcia spadku. Wówczas majątek dzielony jest między jego dzieci w częściach równych. - Jeśli zmarły nie miał dzieci – spadek przypada jego małżonkowi i rodzicom, a w dalszej kolejności rodzeństwu, dziadkom, a ostatecznie Skarbowi Państwa.
- Spadkobierca może przyjąć spadek wprost, z dobrodziejstwem inwentarza bądź odrzucić spadek. Termin na złożenie oświadczenia o sposobie przyjęcia spadku wynosi 6 miesięcy od dnia, w którym spadkobierca dowiedział się o tytule swego powołania - dodaje ekspertka.
Warto wiedzieć, że sprawy spadkowe można załatwić nie tylko w sądzie, ale także u notariusza, tworząc akt poświadczenia dziedziczenia. W tym przypadku ważne jest jednak, aby wszyscy spadkobiercy działali zgodnie.
*Imiona bohaterów zostały zmienione.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl