Dziecko bezstresowo wychowane – czy jest szczęśliwe?
Niekończąca się swoboda czy wojskowe zasady? Kontrola i rygor czy pełne poszanowanie dziecięcych pomysłów? Jaka jest recepta na mądre wychowanie dziecka, na ukształtowanie w nim cech i umiejętności, które ułatwią mu samodzielne życie?
15.11.2011 | aktual.: 15.11.2011 18:11
Niekończąca się swoboda czy wojskowe zasady? Kontrola i rygor czy pełne poszanowanie dziecięcych pomysłów? Jaka jest recepta na mądre wychowanie dziecka, na ukształtowanie w nim cech i umiejętności, które ułatwią mu samodzielne życie?
Każdy z nas pamięta atmosferę w rodzinnym domu, dobre i złe chwile, pełne radości i szczęścia lub odwrotnie – związane ze strachem i złością. Pamiętamy w jaki sposób byliśmy chwaleni, pamiętamy również sytuacje, gdy bardzo nabroiliśmy i związane z tym kary. Oglądamy programy edukacyjne, czytamy książki, przeglądamy internetowe strony. Na tej podstawie tworzymy sobie własny model rodzicielstwa, planujemy w jaki sposób będziemy postępować gdy sami będziemy rodzicami.
A gdy pojawia się nowy, maleńki członek naszej rodziny, pragniemy dać mu wszystko to, co najlepsze, aby zapewnić mu radosną i szczęśliwą przyszłość. Chcielibyśmy być rodzicami wyrozumiałymi, cierpliwymi, otwartymi na potrzeby dziecka i szanującymi jego pragnienia. Chcielibyśmy wspierać jego niezależność, podążać za nim i stwarzać warunki sprzyjające kolejnym postępom w rozwoju.
Tak bardzo popularny i szeroko opisywany obecnie model „bezstresowego wychowania” wydaje się być rozwiązaniem z jednej strony bardzo kuszącym, z drugiej jednak kontrowersyjnym. Bezstresowo wychowane dzieci kojarzą nam się z zachowaniem niegrzecznym, brakiem znajomości norm i zasad dobrego wychowania, brakiem szacunku do innych. Z drugiej strony tyle się przecież mówi o tym, aby nie nadużywać kar, nie krzyczeć, nie strofować. O co tu więc chodzi? Jak postępować, aby nie tylko nie zaszkodzić, ale za to pomóc dziecku? Jak odnaleźć się w tej, tak ważnej i tak nowej dla nas, roli jaką jest rodzicielstwo? Pytania mnożą się i wracają do nas szczególnie wtedy, gdy pociecha zaczyna przejawiać kolejne, trudne zachowania. Zanim jednak wybierzemy określony styl wychowania naszego dziecka, warto rozważyć i przeanalizować jego wady i zalety. Bierzemy więc pod lupę bezstresowe wychowanie.
Początki
J.J. Rousseau, w XVIII wieku pisał: "Człowiek jest z natury dobry, wypacza go cywilizacja". Postulował tym samym model wychowania oparty nie na kierowaniu ale na podążaniu za dzieckiem, na jak najmniejszej ingerencji w jego naturę, przy jednoczesnym usuwaniu przeszkód. W ten sposób stworzymy dziecku najlepsze możliwe warunki do rozwoju.
Na te szczególne zdolności dziecka i jego potrzebę swobody uwagę zwrócili również uwagę dwaj pedagodzy: J.H. Pestalozzi (1746-1827) i F.A. Froebel (1782-1852). Wg nich, zapewnienie dzieciom możliwości wyboru tego, czego chcą się uczyć i zachęcanie do przejawiania własnej aktywności oraz wyrażania potrzeb to najlepsza recepta na mądre wychowanie. W latach 60. XX wieku, w odpowiedzi na przyjęte zasady dotyczące nauczania i wychowania, powstał w Anglii "rewolucyjny przykład wolnej szkoły". Główni twórcy psychologii humanistycznej A. Maslow i C. Rogers, zdecydowanie podkreślali rolę wolności dziecka, a zadania nauczyciela ograniczyli do wspierania jego naturalnych potrzeb i dążeń.
POLECAMY:
Wspiera czy szkodzi?
Umożliwienie dziecku realizacji jego potrzeby swobody niewątpliwie stwarza bardzo dobre warunki do rozwoju. Dzieci wychowane „bezstresowo” są samodzielne, kreatywne, odważne. Chętnie podejmują wyzwania, dzięki czemu łatwiej osiągają sukcesy – nie mają przecież wewnętrznych ograniczeń, które by je powstrzymywały, hamowały, stresowały. Model ten kryje w sobie jednak pewną pułapkę. Skoro dziecko nie zna ograniczeń i nie doświadcza negatywnych konsekwencji swoich działań, nie będzie potrafiło regulować własnego zachowania i dostosować się do wymogów otoczenia.
W dorosłym, samodzielnym życiu kompromisy a nawet porażki są nieuniknione a zadaniem każdego człowieka jest wyciągać z nich wnioski. W trakcie procesu wychowania nabywamy tę umiejętność właśnie poprzez pozytywne i negatywne doświadczenia. Uczymy się, że nie wszystko układa się po naszej myśli, czasem należy ustąpić, czasem przegrywamy. Uczymy się, że niepowodzenie jest czymś naturalnym, przykrym ale obecnym w naszym życiu i możliwym do zaakceptowania. Dzięki temu młody człowiek wchodzi w dorosłość przygotowany na różne, czasem nawet bardzo trudne sytuacje, które go czekają. Dziecko, które nie odczuło granic konsekwencji swojego zachowania i nie nauczyło się radzić sobie z porażką będzie miało duże problemy aby odnaleźć się w życiu, który często brutalnie nas doświadcza. Dyscyplina, systematyczność, odpowiedzialność – są to niejako atrybuty „dorosłego życia”, bez których trudno nam funkcjonować.
Granice, które wyznaczają rodzice swojemu dziecku, z jednej strony stanowią przedmiot ciągłych sporów i walk z młodym człowiekiem, z drugiej jednak stwarzają poczucie bezpieczeństwa, niezbędne dla jego prawidłowego rozwoju. Świadomość tego, co wolno a czego nie, czyli pewnych zasad, pomaga nam zrozumieć otaczający nas świat, nasze emocje oraz oczekiwania ze strony otoczenia. Dzięki drobnym niepowodzeniom, które spotykają nas już w okresie dzieciństwa, mamy szansę oswoić się z porażkami i nauczyć się traktować je zadaniowo, jako bodziec do dalszej pracy nad sobą. Uczymy się wyciągać wnioski i modelować swoje zachowanie. I co bardzo ważne, małe dziecko nie posiada umiejętności odróżniania dobra od zła, potrzebuje więc rodziców, którzy wyznaczą te granice. I mimo że z całych sił buntuje się przeciwko nim, testuje wytrzymałość dorosłych i wykorzystuje każdy moment ich nieuwagi – potrzebuje zasad, aby czuć się bezpiecznym.
Bezstresowo… ale bez przesady
Czy istnieje więc złoty środek? Czy można pogodzić podążanie za naturalną potrzebą rozwoju dziecka ze zdrową, rodzicielską kontrolą? Oczywiście, że tak. Podstawą jest odpowiedzenie sobie na pytanie, co tak rozumiemy przez pojęcie bezstresowe wychowanie? Czy ma być bezstresowe dla dziecka? A może dla rodzica? Konsekwentne wyznaczanie dziecku zasad i nie uleganie żądaniom pociechy nie jest łatwym zadaniem.
Bywają chwile zmęczenia, zwątpienia, gdy zastanawiamy się nad sensem naszych działań. Poprzez własne zachowanie i nasz stosunek do dziecka kształtujemy jego wartości, bardzo ważne jest więc abyśmy działali w sposób naprawdę przemyślany. Bezstresowe wychowanie – jako wspieranie naturalnych dążeń malucha, wspieranie jego samodzielności i otwartości – jak najbardziej tak – ale koniecznie pod troskliwymi zarazem czujnym okiem rodzica, za jego przyzwoleniem i pod jego delikatną kontrolą. Pozwólmy, aby dziecko wyznaczało sobie granice ale zawsze… do pewnych granic.
(dja/sr)