"Dzięki mnie wygrywają olimpiady". O matkach, które za życiowy cel stawiają sobie edukację dzieci
Kobiety, które zrezygnowały z pracy zawodowej nie dlatego, że przerastał je nadmiar obowiązków, lecz po to, aby skupić się na edukacji dzieci, twierdzą, że jest to najlepsza decyzja, jaką podjęły. Tymczasem psycholog ostrzega, że w przyszłości mogą mieć problem z ułożeniem sobie świata na nowo.
Agnieszka od kilku lat jest żoną i matką. Prowadzi styl życia, który jest dla niej spełnieniem marzeń. – Syn jest moim priorytetem. Mój mąż świetnie zarabia, więc nie muszę martwić się o pieniądze i mogę skupić się na dziecku i na sobie – opowiada 29-latka.
Kobieta rano odwozi chłopca do przedszkola i przez kilka godzin odhacza zajęcia fitness, zrobienie zakupów oraz kawę z koleżanką. Z kolei po południu Agnieszka jedzie do domu ugotować obiad lub łapie za telefon i zamawia gotowe posiłki, a następnie bawi się z synem i przygotowuje go do bycia uczniem. – Czytamy, piszemy, rozwiązujemy proste zadania – tłumaczy.
Kobieta wprost mówi, że uwielbia swoje życie i nie chce go zmieniać. – Jestem, zadbana, wypoczęta, szczęśliwa, a moje dziecko zawsze ma mamę obok. Za rok syn pójdzie do szkoły i wtedy będę wozić go na dodatkowe zajęcia, tak aby od małego mógł wszechstronnie się rozwijać – wyjaśnia.
Więcej pracy niż na etacie
Historia Agnieszki skłoniła mnie do odnalezienia innych kobiet, które zdecydowały się zrezygnować z pracy zawodowej po to, aby skupić się na edukacji swoich dzieci.
- Ja "siedzę" w domu ponad 3 lata. Mam dwóch synów: 3 latka i 10 lat. Nigdy nie narzekałam na nadmiar czasu, bo wychowywanie dzieci to naprawdę absorbujące zajęcie. Mam wrażenie, że mam tyle samo, a nawet może i więcej obowiązków, niż kobiety na etacie w jakimś biurze. Kilka razy w tygodniu muszę jeździć z synami na piłkę, hiszpański, fortepian – tłumaczy 35-letnia Anita.
Edukacja ponad wszystko
Maria, która jest z wykształcenia biologiem i dietetykiem, zwolniła się z pracy dwanaście lat temu, tuż po narodzinach córki. Kobieta nie żałuje swojej decyzji, a nawet uważa ją za strzał w dziesiątkę. Piotr, mąż 38-latki, jest członkiem zarządu w jednej z gdańskich firm z branży IT i dzięki swojej pensji jest w stanie zagwarantować rodzinie życie na bardzo wysokim poziomie.
Zobacz także: "Wszyscy byliśmy wrzuceni do jednego worka". Roszczeniowi rodzice to ofiary fatalnego systemu
Gdańszczanka poświęca swój czas głównie na pomaganie dzieciom w nauce i jest dumna z ich sukcesów. – Wpoiłam im, jak ważna jest edukacja i nauczyłam systematyczności w nauce. Dzięki mnie wygrywają olimpiady i mogą w przyszłości wybrać dowolny zawód – mówi.
Kobieta twierdzi, że matki, które wybierają pracę zamiast "siedzenia w domu", to matki wyrodne, które nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest wspieranie dzieci na etapie szkolnym. – Jeśli rodzina ma problemy finansowe, to wiadomo, że kobieta musi chodzić do pracy. Jednak, gdy mężczyzna jest w stanie utrzymać wszystkich, to ona przede wszystkim powinna skupić się na swoich pociechach – uważa Maria.
Mądra po szkodzie
Kilkanaście lat temu Ewa z Krosna miała podobne zdanie. Kobieta świadomie i dobrowolnie zrezygnowała z pracy pielęgniarki, bo uznała, że wychowywanie dzieci jest najważniejsze. – Nie tylko pomagałam im w nauce i zajmowałam się domem, ale również dbałam o siebie. Chciałam, żeby moja rodzina nie postrzegała mnie jako kury domowej, tylko żeby była dumna z tego jak wyglądam i ile wiem – mówi.
Rodzinna sielanka trwała do czasu, gdy najmłodsze dziecko Ewy poszło na studia. – Dzieci przeniosły się do Krakowa i rzadko wracały do domu. Z każdym dniem czułam się coraz bardziej samotna – opowiada 47-latka. – Rok później odszedł ode mnie mąż. Prosto w twarz powiedział, że zakochał się w innej, młodszej kobiecie – dodaje.
Dzisiaj kobieta żałuje, że nie potrafiła zrównoważyć życia prywatnego z zawodowym. – Mogłam chodzić do pracy chociaż na ćwierć etatu. Teraz tak długo nie miałam kontaktu z pacjentami, że po prostu boję się nimi zająć. Koleżanek też nie mam zbyt wiele, bo dawniej w ogóle nie było mi potrzebne ich towarzystwo – mówi. – Na szczęście o pieniądze nie muszę się martwić, mąż robi mi co miesiąc przelew. Jedynie proza codziennego dnia coraz bardziej mnie przytłacza – przyznaje.
Dzieci muszą odejść
Psycholog i terapeuta rodzinny Maria Floryan dostrzega pewnie zagrożenia w sytuacji, gdy matka bierze za swój życiowy cel edukację dziecka. – Dzieci są przemęczone fizycznie i psychicznie. Nie mają czasu na zabawę, która tak naprawdę jest podstawową formą zdobywania wiedzy o świecie. Kiedy dziecko się nudzi, ma szansę na bycie bardziej kreatywnym, niż to, któremu rodzice wypełnili każdą godzinę w ciągu dnia – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.
Zdaniem Marii Floryan kobiety, które postanowiły świadomie zrezygnować z pracy i życia prywatnego na rzecz wspierania dzieci w nauce, mogą w przyszłości znaleźć się w nieciekawej sytuacji. – Dzieci w pewnym momencie odchodzą od rodziców, nie porzucają ich ani nie zostawiają, tylko zaczynają wieść własne życie. Taka jest prawidłowa droga rozwoju każdego człowieka. Jeśli wtedy mama uświadamia sobie, że nie ma ani kawałka własnego życia, bo przez ostatnie kilkanaście lat skupiła się wyłącznie na nich, to może mieć problemy z ułożeniem sobie świata na nowo – wyjaśnia psycholog.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl