Blisko ludziEgzamin ósmoklasisty 2020. Podwójny stres dla uczniów, rodziców i nauczycieli

Egzamin ósmoklasisty 2020. Podwójny stres dla uczniów, rodziców i nauczycieli

Ósmoklasiści długo czekali na ten moment. Egzaminem bardziej od nich stresują się chyba rodzice i nauczyciele. – Pandemia, przygotowanie uczniów, spełnienie wszelkich wymogów sanitarnych… Nie ukrywam, że się boję – mówi nam wprost jedna z pedagożek.

Egzamin ósmoklasisty 2020. Podwójny stres dla uczniów, rodziców i nauczycieli
Źródło zdjęć: © East News
Dominika Czerniszewska

W ubiegłym roku egzamin ósmoklasisty odbywał się w cieniu ogólnopolskiego strajku nauczycieli. W tym wcale nie jest lepiej – po pierwsze został przesunięty, a po drugie odbywa się w reżimie sanitarnym. Co nie zmienia faktu, że do egzaminu ósmoklasisty przystąpić musi każdy, żeby ukończyć szkołę podstawową. Według szacunków MEN napisze go 347,7 tys. uczniów z ponad 12,4 tys. szkół.

Paulina Smaszcz, mama Juliana: "Bardziej od tego egzaminu przerażają mnie społeczne nastroje"

Paulina Smaszcz od 25 lat pracuje w branży komunikacji i public relations. Prywatnie jest mamą dwóch synów - Franciszka i Juliana. Dzisiaj młodszy z nich rozpoczął zmagania z egzaminem ósmoklasisty. Dziennikarka odwiozła syna na egzamin, o czym poinformowała w mediach społecznościowych. "Synu, jesteś wymiataczem! Wierzę w ciebie, wspieram ogromnie i jestem dumna, że jestem twoją mamą" – napisała.

Zadzwoniliśmy do mamy Juliana, aby dowiedzieć się, jakie nastroje panują w związku z pierwszym poważnym egzaminem syna. – Dla ósmoklasistów to bardzo stresująca sytuacja. Zresztą wywołuje ona strach w wielu kierunkach – szkół, nauczycieli, rodziców. Natomiast w dobie pandemii to przygotowanie leżało po stronie rodziców. Musieli wspierać swoje dzieci przede wszystkim od strony psychologicznej i psychicznej. Myślę, że to był dodatkowy test dla rodziców. Wspinali się na wyżyny, aby pokazać dzieciom, że mogą na nich liczyć – wyjaśnia Paulina Smaszcz.

– Rozmawiałam na ten temat z rodzicami równolatków mojego Juliana i oni też uważają, że musieli włożyć więcej pracy i poświęcić więcej uwagi swoim dzieciom. Myślę, że wszystkim zależy na tym, aby te egzaminy poszły dobrze, a widzimy, jak wygląda życie w erze pandemii – dodaje.

Dodatkowo Paulina Smaszcz zwraca uwagę na ważną kwestię, o której wiele osób zapomina. – Podejście do egzaminu dzieci, wiara w siebie, widzenie swoich kompetencji, swojej wartości jako osoby leży wyłącznie w naszych rękach. Nikt w naszym społeczeństwie nad tym nie pracuje. Koncentrujemy się na polityce, wyborach, a nikt nie myśli, aby wzmacniać młodzież. To nie powinno tak wyglądać – mówi.

Dziennikarka jest zdania, że szkoła jej syna stanęła na wysokości zadania. Julian dostał wcześniej instrukcje i wyjaśnienia, miał również spotkania z nauczycielami, którzy wytłumaczyli, jak ma przystąpić do egzaminu. – Zostali potraktowani jak partnerzy. Wpoili im poczucie bezpieczeństwa i obowiązku. Naprawdę kadrę pedagogiczną trzeba bardzo pochwalić – kwituje.

Nauczycielka j. angielskiego: "Nie ukrywam, że boję się jutra"

Luiza, nauczycielka języka angielskiego w szkole podstawowej pod Warszawą, jutro zasiądzie w zespole nadzorującym. – Dla nas pedagogów to bardzo stresujący czas. Pandemia, przygotowanie uczniów, spełnienie wszelkich wymogów sanitarnych… Nie ukrywam, że boję się jutra – mówi.

Uważa jednak, że jej szkoła jest dobrze przygotowana do przeprowadzenia egzaminów. – Otrzymaliśmy wytyczne, mieliśmy szkolenie internetowe, a nawet uczestniczyliśmy w konferencji internetowej OKE – wymienia. Uczniowie również przed przystąpieniem do egzaminu otrzymali wytyczne, aby przestrzegali reżimu sanitarnego.

Julia: "Zapomniałam o koronawirusie. Brak rozprawki to był problem"

Tuż po opuszczeniu szkoły w mediach społecznościowych zdający zaczęli dzielić się swoimi wrażeniami. W części placówkach edukacyjnych mierzono temperatury, w innych uznano, to za zbędne.

– Przed wejściem mieliśmy mierzoną temperaturę. Z tego, co mi wiadomo, nikt nie miał gorączki. Sama mam alergię, więc wzięłam ze sobą zaświadczenie do szkoły, aby nikt mnie nie posądzał o koronawirusa, kiedy kichnę. Całe szczęście, żadnego ataku kaszlu czy kichania nie miałam. Obyło się bez problemów – mówi z ulgą Julia ze szkoły podstawowej w Gdańsku.

Z relacji zdającej wynika, że na sali gimnastycznej był zachowany odpowiedni odstęp i płyn do dezynfekcji. Każdy z uczniów miał przy sobie nawet kilka długopisów. – Przygotowani jak na wojnę – śmieje się Julia.

– Po egzaminie rozmawiałam ze znajomymi. Większość z nas zapomniała o pandemii. Po prostu chcemy już ten stres mieć za sobą. Bardziej niż wymogi sanitarne przeżywamy to, że nie było rozprawki na język polski. Nauczyciele powtarzali nam, że na pewno będzie, a tu psikus. Inni z kolei marudzili na Mrożka. Chcę się dostać do wymarzonego liceum, a po dzisiejszym egzaminie sama nie wiem, co myśleć. Niby wydawał się łatwiejszy od próbnych, ale ten brak rozprawki…– zastanawia się uczennica.

Egzamin ósmoklasisty. Zasady bezpieczeństwa

Centralna Komisja Egzaminacyjna, Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Główny Inspektorat Sanitarny przygotowały wytyczne dotyczące organizowania i przeprowadzania egzaminów ósmoklasisty.

Wśród nich wyróżniono m.in. że każdy uczeń powinien pisać własnym długopisem, ławki powinny być oddalone o co najmniej 1,5 metra, zdający może zdjąć maseczkę dopiero po zajęciu miejsca, a rodzice mogą odprowadzić swoje dzieci jedynie pod drzwi szkoły.

Po pierwszym dniu można przypuszczać, że zarówno szkoły, jak i zdający podołali wymogom sanitarnym.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (20)