Elżbieta Dmoch nie poradziła sobie ze zdradą i śmiercią ukochanego. Smutny los gwiazdy
Najpierw miłość wywindowała ją na szczyty popularności. Przy Januszu Kruku Elżbieta Dmoch czuła się szczęśliwa i spełniona. On pomógł jej w karierze, rozkochał w sobie, a później porzucił i zdradził. Wokalistka nigdy nie pogodziła się ze stratą, nie umiała też zaleczyć złamanego serca.
14.07.2021 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Elżbieta Dmoch i Janusz Kruk byli małżeństwem współtworzącym niezapomniany zespół "2 plus 1". On zostawił dla niej żonę i dziecko, ona zakochała się w nim bez pamięci. Ich relacją żyła cała Polska. Tworzyli jedną z najgorętszych i najpopularniejszych par lat 70-tych. Jednak i Elżbieta Dmoch poczuła co znaczy zostać skrzywdzoną i zdradzoną. Artystka kompletnie nie poradziła sobie najpierw z rozstaniem, później z przedwczesną śmiercią lidera bandu.
Elżbieta Dmoch jedną z najpopularniejszych gwiazd polskiej piosenki
Fani "2 plus 1" wiedzieli, że młoda wokalistka kocha się w liderze zespołu po uszy. Małżeństwo było spełnieniem jej marzeń. "Jesteśmy bardzo szczęśliwi. To wielka radość, że możemy pracować razem, bo dzięki temu nie musimy rozstawać się nawet na chwilę" - mówiła Elżbieta Dmoch w rozmowie z "Panoramą Śląską".
Cała Polska kibicowała tej miłości, mimo że zbudowanej na rozbitym małżeństwie. Uczucie Dmoch było jednak szczere. Niestety i ona, w którymś momencie została odrzucona. Janusz Kruk zdradził żonę i oznajmił, że odchodzi. Artystka jak usłyszała od męża te informacje osunęła się na kanapę i leżała bez ruchu kilka godzin. Później żyła nadzieją, że wróci, wspierała go i koncertowała z nim.
Zobacz także
Śmierć wokalisty
W czerwcu 1992 roku Elżbieta Dmoch dowiedziała się, że Janusz dostał zawału i umarł. "Na pogrzeb przyszła z jedną różą. Widziałam jej twarz. To było dla niej straszne przeżycie" - opowiadała Maria Szabłowska w programie "Taka miłość się nie zdarza".
Po śmierci byłego męża piosenkarka wycofała się z życia publicznego. Kilka lat temu jej losem zainteresowali się dziennikarze "Uwagi TVN". Odnaleźli ją w Gładkowie, gdzie sąsiedzi chętnie opowiadali o tym, jak radzi, a raczej nie radzi sobie artystka.
"Chodzi bez celu, nieraz wiele kilometrów. Byle jak ubrana, niezależnie od pogody. Czasem przesiaduje na przystanku i patrzy w dal" - powiedział jeden z mieszkańców Tarczyna. "Ma rentę trzysta złotych z czymś. Nie ma już światła. Tam u niej w domu nic już nie ma. Ani ogrzewania, ani wody" - stwierdziła inna sąsiadka Elżbiety Dmoch.
Po emisji materiału kobieta wyjechała do stolicy, do matki. Tam odzyskała siły, ale kiedy matka zmarła kompletnie się załamała, Trafiła nawet do szpitala psychiatrycznego. Obecnie Elżbieta Dmoch do emerytury, która jest skromna, otrzymuje pieniądze z tantiem. "Jest dobrze, jak jest" - powiedziała niedawno "Faktowi", a przy okazji potwierdziła, że nigdy nie wróci na scenę i poprosiła, by nie zakłócać jej spokoju.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl