Ewa Krawczyk pożegnała męża. Kilka wzruszających słów
Krzysztof Krawczyk był miłością życia Ewy. I z wzajemnością. Podczas pogrzebu kobieta nie ukrywała smutku i łez. Żona muzyka nie miała sił, aby zabrać publicznie głos, ale poprosiła ich wspólnego przyjaciela, aby odczytał w jej imieniu krótkie pożegnanie.
Krzysztof Krawczyk zmarł w Wielki Poniedziałek w wieku 74 lat. Artysta niedawno ciężko chorował na covid-19. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu wrócił do domu, ale niestety nie mógł długo nacieszyć się tym faktem.
Śmierć Krzysztofa Krawczyka zasmuciła jego fanów. Artysta był doceniany zarówno przez starsze, jak i młodsze pokolenia. Uroczystość pogrzebowa odbyła się 10 kwietnia w Łodzi. Wzruszające kazanie wygłosił biskup Antoni Długosz. Duchowny powiedział, że Krzysztof Krawczyk wyruszył parostatkiem w wieczny rejs, a tutaj wszyscy łączą się w bólu z jego żoną Ewą i wspierają ją.
Kilka słów na do widzenia
Ukochanej muzyka popłynęły wtedy łzy po policzkach. Kobieta zdawała sobie sprawę, że trudno jej będzie opanować emocje w tak smutnym dla niej dniu. Nie zdecydowała się wyjść na środek i zabrać głos, ale poprosiła Andrzeja Kosmalę, przyjaciela rodziny, aby odczytał jej słowa.
"Kochany Krzysztofie, nie chciałem zabierać głosu w tej trudnej chwili, byłem przecież przy tobie człowiekiem drugiego planu. Jesteś w moich myślach, wspomnieniach, modlitwie i w piosenkach, które tworzyliśmy wspólnie przez 47 lat. Poprosiła mnie jednak twoja ukochana żona Ewa, bym powiedział w tym momencie kilka słów, których ona nie ma siły dziś w tej ciężkiej dla niej chwili powiedzieć. Prosiła mnie, bym powiedział krótko: 'Nie żegnaj, lecz do widzenia'. Bo cóż powiedzieć w takiej chwili" - powiedział.
Andrzej Kosmala podkreślił, że Krzysztof Krawczyk pozostanie na zawsze w pamięci rodaków ze względu na swoją twórczość. "Pan Bóg dał ci talent, a ty tego daru nie zmarnowałeś. Nie wszystko umiera, kiedy odchodzi tak wielki artysta" - zauważył.