Ewa Woydyłło o zdjęciach z bananami i Glińskim. "Niesłusznie gniewam się na ludzi"
Po usunięciu instalacji Natalii LL z Muzeum Narodowego w Warszawie, sieć zalały zdjęcia z bananami. Ewa Woydyłło-Osiatyńska uważa, że to świetna akcja. Ostro ocenia Piotra Glińskiego, którego obarcza się winą za zdjęcie dzieł Natalii LL i Katarzyny Kozyry.
29.04.2019 | aktual.: 29.04.2019 13:37
Ewa Woydyłło, wybitna psycholożka, nie mogła przejść obojętnie obok usunięcia dzieł dwóch artystek z Muzeum Narodowego. W rozmowie z WP Kobieta zdradza, dlaczego ta akcja odbiła się takim szerokim echem i jakie może przynieść konsekwencje dla rządu PiS.
Karolina Błaszkiewicz: Co sądzi pani o decyzji prof. Jerzego Miziołka, dyrektora Muzeum Narodowego?
Ewa Woydyłło-Osiatyńska: Skandaliczna. Nie mam słów. Podoba mi się ta akcja rozśmieszania świata za pomocą jedzenia bananów i wysyłania ministrowi bananów. Bo to naprawdę katastrofa do czego doprowadziła ta władza. To, co robi ideologia z człowieka jest naprawdę straszne.
Czym się oburzają ludzie? Cenzurą? Nagością? Czy każdy powód jest dobry, by uderzyć w PiS?
Każdy powód, jaki oni dają. Jakby nie dawali powodów, nie byłoby uderzeń. To nie jest tak, że ludzie się uwzięli. Że to ludzie biorą i zdejmują instalacje. PiS chce coś zrobić, przychodzi naród i to rozwala. Przecież to tak nie jest, jest odwrotnie.
Co ma pani na myśli?
Mamy jakiś porządek, który wypracowała armia ludzi przez dziesięciolecia i ten przychodzi jeden z drugim i rozwala, bo chce wygrywać. Kościół się niestety do tego przyczynia. Jak oni czerpią swoją siłą? Na klęczkach. Nikt nie ma zastrzeżeń, że oni wierzą w Boga, ale ma do tego, że zrobili z Kościoła folwark.
Stąd kolejny protest?
Ludzie mają tego dosyć. Ale ponieważ mamy XXI wiek, to nikt nie weźmie butelki z koktajlem Mołotowa i nie ciśnie w samochód prezydenta. Czekamy więc aż będą wybory. A ci już się tak do nich przygotowali, że nawet jak wygramy, mając 90 proc., to powiedzą że w Sokółce czy w Nowej Wsi pod Rzeszowem jeden głos był fałszywy i wybory są nieważne.
Czyli scenariusz jest znany?
To co jeszcze się wyrabia ze sztuką, jest śmieszne. Ten Gliński myśli, że to zmieni mentalność? Przecież on do muzeów nie chodzi. Ja jestem bywalczynią. Jestem po historii sztuki. Pracowałam w Muzeum Narodowym. Chodzę na wszystko – do Zachęty, Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W życiu nie widziałam tam ministra kultury.
A on zaprzecza, jakoby wydał polecenie usunięcia instalacji. Że to decyzja dyrektora muzeum.
Ale to on go obsadził. Wszystkich powymieniali. Co zrobili z Muzeum II Wojny Światowej, co teraz robią z POLIN? Już zakładają nowe, by powiedzieć, że Polacy tylko ratowali Żydów. Ideologia zawsze była przyczyną wszystkich wojen. Nie bito się o to, że ktoś potrzebuje nosić mini a ktoś maxi. Bito się o to, w co i kto wierzy.
Jest jakieś rozwiązanie?
Nic na to nie poradzimy. Nie wiem, co musiałoby nastąpić. Ja się po prostu zżymam i wściekam.
W zeszłym roku jeździłam z teatrem. Spaliśmy w hotelikach. Są bardzo ładnie zrobione za europejskie pieniądze. I pani myśli, że w jakimkolwiek prowincjonalnym hotelu jest inna stacja niż rządowa? W ogóle nie ma. Muszę powiedzieć, że to było dla mnie niebywale otrzeźwiające odkrycie.
Jak to?
Przekonałam się, że niesłusznie gniewam się na ludzi. Niesłusznie jestem oburzona na Polaków, którzy w rankingach uważają Dudę za najlepszego prezydenta. Nie dlatego, że oni są głupi, tylko dlatego, że nic innego nie słyszą. I mówi im to dziennikarz z wieloletnim stażem, już nie jakiś smarkacz. Więc jak ci ludzie mogą inaczej myśleć?
Teraz może będą opowiadać o bananach.
Co do tych bananów, świetna akcja. Dziś mamy wyłącznie jedyny oręż. Tak jak zawsze śmialiśmy się choćby z zaborców, teraz robimy dokładnie to samo. Ale oni nic sobie z tego nie robią. Kaczyński powiedział kiedyś szeptem: "I co nam zrobicie?". Nic nie zrobimy. Nikt z profesorów, ludzi wykształconych, na poziomie, nie pójdzie się bić.
Zostaje przyjmowanie ciosów?
Smutna sprawa. Ale akurat cudownie, że Gliński się podłożył. To po prostu fantastyczne, dlatego, że tej dziewczynie [Natalii LL – red.] tylko robi sławę. Ona będzie chodzić po świecie. Natomiast ten po prostu się zbłaźnił.
Co tak przeszkadzało, pani zdaniem, ministrowi, jeśli naprawdę wpłynął na dyrektora muzeum?
Mam pod domem taki sklep na stacji. Chodzę tam sporadycznie po gazetę, czasem mleko. A tam, jako że sprzedają też frankurterki, na ramce metalowej stoi obsceniczny obrazek. Przedstawia dziewczynę trzymającą w ustach parówkę.
Natalia LL uznała, że to trzeba pokazać ludziom, żeby zobaczyli w czym żyjemy, na co nasze dzieci patrzą. Ona sprzeciwiła się używaniu podstępnych chwytów, zwłaszcza seksualnych. I Gliński się zdenerwował. Trzeba mu teraz porobić zdjęcia tych parówek na każdej stacji benzynowej. I puścić to.
Po rozmowie z Ewą Woydyłło, dotarła do nas informacja, że instalacja Natalii LL wraca do Muzeum Narodowego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl