Ewolucja górą, czyli za co powinniśmy być wdzięczni posłowi Pięcie

Ewolucja górą, czyli za co powinniśmy być wdzięczni posłowi Pięcie

Ewolucja górą, czyli za co powinniśmy być wdzięczni posłowi Pięcie
Źródło zdjęć: © East News | ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka
08.06.2018 11:29, aktualizacja: 08.06.2018 21:46

Naprawdę trudno mi zrozumieć te wszystkie ataki na posła Piętę za jego romans z młodą i uroczą Izabelą. Przecież on właśnie poprzez to miłosne uniesienie najdobitniej pokazał, że nauka znaczy dla niego więcej niż moralność, wiara, czy nawet sama partia.

Stanisław Pięta jest modelowym przykładem samca. Samca beta. Natura nie dała mu ponadprzeciętnego wzrostu, smagłej cery, silnie zarysowanej szczęki ani szerokiej klatki piersiowej charakterystycznych dla mężczyzn alfa z wysokim poziomem testosteronu, czyli męskiego steroidowego hormonu płciowego. Te atrybuty męskiej urody stanowią o dobrej jakości genach ich nosiciela, a co za tym idzie - przyciągają kobiety. Poseł Pięta ich nie posiada, a więc by przyciągnąć do siebie wybrankę, musi wykazać się innymi przymiotami.

Jakby na to nie patrzeć – znalezienie partnerki i spłodzenie potomstwa jest podstawowym celem każdego przedstawiciela naszego gatunku. Ba, jest podstawowym celem każdego przedstawiciela każdego występującego na Ziemi gatunku!

I dlatego cytowane przez media słowa, jakie poseł Pięta miał wypowiedzieć do swojej kochanki: "Jesteś idealnie zbudowana, nie będziesz mocno cierpieć i możesz urodzić sześcioro dzieci" są całkowicie zgodne z imperatywem rozmnażania się. Rozmnażania się niemal za wszelką cenę, bo przecież wiele gatunków, jak samiec osy figowej czy samiec modliszki, płaci za możliwość prokreacji własnym życiem. Poseł Pięta za swoją żądzę też zapłacił głową, choć - na szczęście - tylko w przenośni.

- "Nie ma kultury, która nie znałaby cudzołóstwa; nie istnieje kulturowe narzędzie czy kodeks, który wyrugowałby zdradę. (...) Publiczna chłosta, bicie, ostracyzm, pozbawienie narządów płciowych, odcinanie nosa i uszu, nacinanie podeszew stóp, (...) śmierć przez ukamienowanie, spalenie na stosie, utopienie (...): na całym świecie ludzie okrucieństwem próbują poradzić sobie z cudzołóstwem. Wziąwszy pod uwagę, jak okrutne są to kary, zdumiewa, że ludzie w ogóle angażują się w związki pozamałżeńskie. A jednak" – pisze profesor antropologii i chyba najbardziej ceniona na świecie badaczka miłości Helen Fisher w książce "Anatomia miłości - nowe spojrzenie. Opowieść o dobieraniu się w pary, małżeństwie i skokach w bok".

Ale przecież w każdym miłosnym uniesieniu, które wieńczy stosunek seksualny, chodzi o przedłużenie gatunku. Niezależnie od tego, czy świadomie pragniemy potomstwa, czy też staramy się, by go jednak nie było. Ta kwestia nie podlega naszej woli. Dyskusji nie podlega natomiast co innego – seks trzeba mieć z kim uprawiać. I tu właśnie wracamy do samców beta.

Samce alfa, ze względu na widoczną jakość swoich genów, mają uprzywilejowaną pozycję. Mogą przebierać w partnerkach. Gorzej przedstawia się sprawa u samców niższych rangą. Ci, zgodnie ze spostrzeżeniami antropologów i psychologów ewolucyjnych, mają dwie możliwości: wyróżnić się pozycją społeczną i zasobami finansowymi lub wykazać wyjątkową opiekuńczością. Czy Stanisław Pięta nie poszedł właśnie tą drogą? W końcu piął się mozolnie po szczeblach kariery, gromadził majątek właśnie po to, by stać się bardziej atrakcyjnym dla płci przeciwnej, by móc przykuć uwagę pań. Niestety nie tylko żony, która jest najbardziej poszkodowaną postacią całej tej afery, ale również pań o konkretnych, wybitnych w jego ocenie, walorach fizycznych.

Jakich walorach? Tu oddajmy głos brytyjskiemu antropologowi i profesorowi psychologii ewolucyjnej Uniwersytetu w Oxfordzie Robinowi Dunbarowi: - "Preferencje mężczyzn dotyczące wieku kobiet niemal dokładnie pokrywają się z naturalnym wzorcem płodności. Co więcej, zgadzają się również z kobiecym potencjałem reprodukcyjnym - tym, ile jeszcze potencjalnie dzieci może oczekiwać kobieta w danym momencie życia. (...) Wiek jest wiarygodną wskazówką dotyczącą kobiecej płodności, ostatecznie zależnej od poziomu estrogenu. Estrogen zaś ma znaczący wpływ na wygląd zewnętrzny: to on odpowiada za gładką, lśniącą skórę, błyszczące włosy i lekko zaokrągloną sylwetkę w kształcie klepsydry, które łączymy z dwudziestoletnią kobietą" - napisał badacz w książce "Anatomia miłości i zdrady. Co nauka mówi o namiętnościach człowieka".

Nie oszukujmy się, wybranka posła niewątpliwie jest kobietą o wysokim poziomie estrogenów, o czym świadczy zarówno delikatna uroda, jak i kobiece kształty jej figury. Naprawdę trudno dziwić się posłowi, że zapomniał o tak chętnie wygłaszanych wcześniej umoralniających pogadankach dotyczących wstrzemięźliwości seksualnej i małżeńskiej wierności. Lata mozolnego wspinania się po szczeblach hierarchii społecznej dały mu szansę zaskarbienia sobie przychylności pięknej, młodej i płodnej kobiety. W końcu czym wobec praw doboru naturalnego naszej linii rozwojowej, trwającej nieprzerwanie od 27 milionów lat jest liczący sobie niespełna dwa tysiące lat nakaz chrześcijańskiej monogamii? I właśnie dlatego, moim zdaniem, romans bogobojnego posła jest najlepszym dowodem na to, że nauka i biologia w zestawieniu z ludzkimi chęciami i poglądami wygrają za każdym razem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (434)
Zobacz także