Blisko ludziFacet szuka żony. Kandydatek nie brakuje, tylko tej miłości wciąż nie ma

Facet szuka żony. Kandydatek nie brakuje, tylko tej miłości wciąż nie ma

Jedni pokochali Tindera, inni umawiają się na randki w bardziej tradycyjny sposób. Marcin był tym zmęczony. By znaleźć żonę, postawił na coś zupełnie innego. Założył bloga. - Do wszystkiego podchodzę z dystansem. To jest trochę jak walka bokserów. Od zwycięstwa dzieli nas tylko jeden cios. Nie szukam 10 kobiet, tylko tej jednej. Jeden dobry cios i będzie po walce - mówi.

Facet szuka żony. Kandydatek nie brakuje, tylko tej miłości wciąż nie ma
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Drozdek

07.06.2017 | aktual.: 07.06.2017 12:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Tak mi się wydaje, że większość komentarzy zacznie się mniej więcej tak: "co za desperat" – mówię.

- To, że to desperacja, słyszałem już nie raz. A ja mówię: to nie desperacja, a determinacja. Założyłem sobie jakiś cel, to dlaczego w takiej formie go nie realizować? – opowiada mi Marcin, autor "Facet szuka żony".

O sobie samym pisze: Jestem normalnym, optymistycznie do życia nastawionym facetem, jakich wiele chodzi po ulicach. Jestem spokojny, opanowany, ułożony, odpowiedzialny. Wiem, czego chcę od życia. Mam dużo dystansu i pokory do siebie i świata. Mam to szczęście, że nie jestem zabiegany jak cały dzisiejszy świat. Wyznaję zasadę „im więcej masz, tym musisz mieć większą klasę i być skromnym”.

Marcin zajmuje się inwestowaniem na giełdzie. To jego pasja. Drugą jest sport. - Bieganie, rower, tenis, pływanie, kitesurfing, a zimą narty. Dzień bez sportu to dzień stracony. Lubię podróże, te bliższe i te dalsze, ostatnio największym problemem jest to, że nie mam z kim podróżować… Poza tym lubię rozmawiać, chodzić po górach, spacerować brzegiem morza, obserwować i wiedzieć, co się dzieje w świecie, prowadzić zdrowy tryb życia, zdrowo się odżywiać, a ostatnio nawet trochę gotować i robić wino. Uwielbiam Mazury, spływy kajakowe. Czuję tam taką błogość i spokój – wylicza.

W zakładce "o mnie" przeczytacie: Mam 39 lat, 175 cm wzrostu, jestem brunetem o brązowych oczach. Jestem kawalerem (nie z odzysku), nie mam dzieci ani żadnych tego typu zobowiązań. Latem mieszkam nad morzem, nad naszym pięknym Bałtykiem, resztę roku spędzam na południu Polski.

Dwa lata temu postanowił wystartować z blogiem "Facet szuka żony". Skąd taki pomysł?

- Żyjemy w takich czasach, że dużo dzieje się w internecie. Dlaczego by nie stworzyć bloga, poprzez którego będzie się szukało żony? Po drugie – jest mnóstwo portali randkowych. Te profile są mało wiarygodne i czasem są tworzone dla zabawy. Blog miał być moim rozbudowanym profilem. Poświęcam temu dużo czasu, piszę o sobie, przytaczam historie randek… - opowiada.

Zobacz też: Tak randkują Polacy. Miłość w czasach Tindera

Zaczyna się od prostego: cześć

Marcin korzystał już pewnie z wszystkich możliwych opcji. Portale randkowe są według niego najczęściej oderwane od rzeczywistości. Biura matrymonialne? – Korzystałem. Nawet chyba dalej jestem tam zapisany. Ja na wszystko jestem otwarty. Nie wiem, za którym rogiem, tablicą, biurem będzie czekała na mnie miłość. Do wszystkiego podchodzę z dystansem. To jest trochę jak walka bokserów. Od zwycięstwa dzieli nas tylko jeden cios. Nie szukam 10 kobiet, tylko tej jednej. Jeden dobry cios i będzie po walce – przyznaje.

Przez dwa lata Marcin dzięki swojej stronie poznał już trochę kobiet. Zawsze zaczyna się od prostego: cześć. Jedne dziewczyny piszą do niego dla żartu, inne chcą przekonać się, czy to nie lokowanie jakiegoś produktu.

- Zostawiają komentarze, wysyłają maile. Niektóre ogłaszają się jako potencjalne kandydatki, inne chcą tylko umówić się na obiad i przekonać się, kto tak naprawdę stoi za blogiem – mówi Marcin. - Do krótkich wiadomości jestem już sceptycznie nastawiony. Ktoś chce sobie pożartować i tyle. Ale dostaję też teksty na kilka stron. Kobiety opisują siebie, opowiadają o tym, co przeżyły, jakie miały już nieudane związki. Czasem pytają o porady, piszą, co mają zrobić, bo facet je zostawił.

Obraz
© Archiwum prywatne

Zanim spotkają się z Marcinem, mogą poczytać i o nim samym, ale też o tym, jakich kobiet szuka.

Na przykład takich:

- Lubię kobiety wysokie. Nie sprawiałoby mi to dużego problemu, gdyby była nawet o kilka cm wyższa ode mnie. Zwracam dużą uwagę na twarz, długie włosy. Bez znaczenia czy brunetka, czy blondynka. Wysportowana figura, nie otyła, ale i nie zbyt chuda, to jak się porusza, naturalna, zadbana, ale i to jak pachnie i to wcale nie perfumami tylko po prostu jak pachnie sobą. Palenie papierosów przekreśla właściwie wszystko! Przede wszystkim to musi być owa chemia! Co do wieku to przedział 24-33 lata.

I dalej: Nie interesują mnie osoby po rozwodach i z dziećmi. Ja jestem bez żadnego bagażu i takiego bagażu nie umiałbym udźwignąć. Nie umiałbym odnaleźć się w takiej sytuacji. Lubię, gdy kobieta jest silna, inteligentna, zdecydowana, myśląca, kreatywna, komunikatywna, zorganizowana, mocno stąpająca po ziemi, rozsądna, roztropna, racjonalna, z pasją, która mi czymś imponuje, która umie coś lepiej niż ja, kiedy potrafi coś, czego nie umieją wszyscy i nie jest jakąś fajtłapą, nie boję się tego, wręcz to mnie bardzo pociąga w kobiecie, która coś osiągnęła, do czegoś doszła. Nie twierdzę, że ma to być nie wiadomo co! Nie lubię flegmatyczek, ale wykluczone też ADHD! Usłyszałem ostatnio, że szukam kobiety z męskimi cechami. Może coś w tym jest, ale nie do końca, bo wiem, że każda kobieta lubi być po prostu kobietą.

- Po dwóch latach coś się zmieniło? – pytam.

- Nie szukam cichej myszki, która musi przepraszać za życie. Mniej więcej tyle – mówi dziś Marcin.

Jesteś gdzieś tam?

A jakie kobiety się do niego odzywają? - To różnie. Każda jest oczywiście inna. Nie wszystkie zainteresowane szukają męża. Częściej po prostu przygody - przyznaje.

Do tej pory nic poważnego nie wynikło. Plan jest taki, że jeśli Marcin znajdzie żonę, to wrzuci ostatni wpis: "Ok, znalazłem".
- I gdzie ta jedna, jedyna? – podpytuję.

- No widzi pani, nie wiem, jak to się dzieje. 99 proc. problemu tkwi w odpowiednim dobraniu osoby. Jak trzeba iść na kompromisy cały czas, to nie jest łatwo utrzymać taki związek. Klucz do dobrego związku to jest właśnie to dobranie się. Proste. Ja prowadzę szeroko zakrojone działania w celu znalezienia żony. To jest moja droga. Jeśli spotkam właściwą osobę, to będzie z górki – mówi Marcin.

Obraz
© Archiwum prywatne

Blog "Facet szuka żony" obserwuje dziś ponad 4 tys. osób na Facebooku. Marcin do mediów społecznościowych się nie ogranicza. Jakiś czas temu nad morzem pojawiły się przygotowane przez niego billboardy. Jeden plakat zawisł na stacji PKP Redłowo. Drugi baner stał przy drodze do Władysławowa.

Na swojej stronie Marcin pisze: - Zatem jesteś gdzieś tam? Jeśli tak, to odezwij się.

Komentarze (208)