GotowaniePrzepisyFortuna... pieprzem się toczy

Fortuna... pieprzem się toczy

Czy można sobie wyobrazić jakąkolwiek potrawę bez przypraw? Ich smak, aromat i właściwości lecznicze docenili starożytni. W czasach wielkich odkryć geograficznych stały się produktem niezwykle pożądanym i kosztownym - karawany i statki handlowe kursowały między kontynentami, w celu zdobycia najcenniejszych przypraw

Fortuna... pieprzem się toczy

26.02.2007 | aktual.: 29.06.2010 13:22

Kuchnia stanowi niewątpliwie ważną dziedzinę kulturowego dziedzictwa człowieka. Czy można jednak określić kiedy zastąpiono zwykłe zaspokajanie głodu wyrafinowaną sztuką kulinarną? Archeolodzy uważają, że już we wczesnej epoce kamiennej czyli około 500 000 lat temu nasi prymitywni przodkowie starali się poprawić smak spożywanego na surowo mięsa, doprawiając je owocami leśnymi, bulwami i korzeniami roślin.

Prawdopodobnie już 50 000 lat p.n.e. ludzie znali kilka przypraw. Archeologiczne dowody potwierdzające tę tezę pochodzą z młodszej epoki kamiennej. W osadach ludzkich z tamtego okresu odnaleziono m.in: kminek, pasternak, arcydzieląg i mak.

Przyjemność podniebienia cenili sobie także starożytni, którzy chętnie "dosmaczali" jadło różnorodnymi przyprawami. Odkryli jeszcze jedną ich zaletę: stanowiły doskonały przedmiot handlu, za który nabywcy chętnie płacili nawet najbardziej wygórowane ceny. Babilończycy transportowali przyprawy lądem przy pomocy karawan i drogą wodną: pływającymi po Tygrysie i Eufracie, statkami. W starożytnej Grecji posiadanie przypraw świadczyło o bogactwie i zbytku. Szczególnie ceniono sobie: pieprz, cynamon i imbir. Starożytne trakty handlowe opasywały pół kuli ziemskiej prowadząc przez lądy i morza z Chin, Wschodnich Indii i Cejlonu. Przyprawy w Kraju Faraonów

Przez długie stulecia niedościgłymi mistrzami handlu przyprawami pozostawali Arabowie, którzy początkowo sprowadzali przyprawy na własne potrzeby i dla Egipcjan, którzy wykorzystywali je nie tylko do kuchni, ale także w medycynie, kosmetyce i w obrzędach religijnych. Kiedy jednak zorientowali się jak bardzo intratnym zajeciem może być handel przyprawami byli gotowi bronić swojego monopolu nawet siłą. Podczas gdy Arabowie opanowali rynek Dalekiego Wschodu, Europę w przyprawy zaopatrywali, budujący w ten sposób potęgę miasta i swoje własne fortuny, kupcy weneccy.

Skąd się wzięły kardamon i migdały?

Wojny, wielkie geograficzne odkrycia i przemiany polityczno-gospodarcze wpływały nie tylko na sytuację polityczną i gospodarczą dotyczącą ich państw; działały także doskonale na rozwój... sztuki kulinarnej, która zyskiwała sobie coraz ciekawsze smakowo przyprawy, nowe warzywa i potrawy sprowadzone z dalekich krajów. Krzyżowcy, którzy w 1099 r zdobyli Jerozolimę sprowadzili do Europy: goździki, kardamon, ryż, migdały, pomarańcze, cytryny, winogrona, figi i gałkę muszkatołową.

Nie bez znaczenia, dla wzbogacenia kuchni, były wyprawy wielkich podróżników. Marco Polo w swoim pochodzącym z 1298 r dzienniku opisywał nie tylko obce kultury, religie i zwyczaje egzotycznych ludów. Pisał też o przyprawach: sezamie, oleju sezamowym, cynamonie, imbirze, pieprzu, z którymi zetknął się podczas swoich wojaży. W połowie XV w interesy weneckich kupców zostały poważnie zagrożone przez Turków, którzy zajęli Konstantynopol, Egipt oraz przez Portugalczyków, którzy w 1460 r dotarli do Sierra Leone, skąd przywieźli ogromny ładunek pieprzu, powodując tym samym nagły i gwałtowny spadek jego ceny. Największym "niewypałem" w dziejach podróży handlowych była niewątpliwie wyprawa Krzysztofa Kolumba, który zamiast do wymarzonych Indii dopłynął do Ameryki, gdzie nie znalazł przypraw. Zastał natomiast tubylczą ludność, którą wierząc, że jest u wybrzeży Indii nazwał... Indianami. Badacze wyprawy nie są zgodni w tej kwestii, ale prawdopodobnie niefortunny podróżnik do końca życia nie zdawał sobie sprawy z tego,
że zamiast nowej drogi do Indii odkrył zupełnie nowy kontynent. Jego lekarz okrętowy przywiózł ze sobą co prawda paprykę, ale nie znalazła ona uznania w oczach jego współczesnych.

Wyprawy geograficzne przełamały monopol

Monopol Wenecji, Kairu i Aleksandrii w handlu przyprawami przełamała definitywnie wyprawa Vasco da Gamy, który w czasie podróży utracił okręt i wielu ludzi, ale zysk ze sprzedaży przywiezionych przypraw z naddatkiem pokrył materialne straty. W nagrodę za bohaterstwo i przyszłe zyski dla Portugalii, król nadał podróżnikowi tytuł szlachecki, mianował go Admirałem Oceanu Indyjskiego, a do moralnych splendorów dorzucił jeszcze pokaźną nagrodę. Stopniowo Portugalczycy rozszerzali swe strefy wpływów na: Sumatrę, Madagaskar, Jawę i Cejlon. Najgorzej wychodzili na tym rodowici mieszkańcy kolonizowanych terytoriów, których traktowano jak niewolników. Sprzeciw brutalnie tłumiono w zarodku. Wciągano też tubylców w walki między państwami kolonialnymi. W XIX w rośliny przyprawowe zaczęto uprawiać poza terenami ich pierwotnego występowania. Spowodowało to znaczny spadek ich cen i większą dostępność dla przeciętnych ludzi. Dla: Lizbony, Antwerpii, Londynu i Amsterdamu, które straciły funkcję światowych ośrodków handlu
przyprawami nie był to jednak proces pomyślny.

Komentarze (0)