Franek Broda, siostrzeniec Morawieckiego: "PiS ma gdzieś ludzi, którzy są dyskryminowani"
Franek Broda wystosował list otwarty do Dariusza Piontkowskiego. Apeluje o wprowadzenie nauki zdalnej i o odwołanie Przemysława Czarna z funkcji ministra edukacji narodowej. W rozmowie z WP Kobieta wyjaśnił, dlaczego zdecydował się na taki krok.
14.10.2020 15:21
Od kilku dni trwają protesty uczniowskie w całej Polsce. Młodzież nie godzi się na normalny tryb nauki, ponieważ, jak argumentują, boją się o zdrowie swoich najbliższych. Franek Broda poruszył ten temat w swoim liście otwartym.
Siostrzeniec Mateusza Morawieckiego apeluje o powrót do nauki w trybie zdalnym
- Przede wszystkim chodzi o bezpieczeństwo nasze i naszych bliskich. Ja mieszkam już sam, natomiast spora część uczniów martwi się o to, że ich bliscy zachorują. Moja znajoma powiedziała mi, że może nie zdać w tym roku matury i uczyć się rok dłużej, bo jej babcia jest ciężko chora i jeśli zachoruje na koronawirusa, to będzie z nią bardzo źle. Ona teraz protestuje, stara się jak najmniej chodzić do szkoły. Oczywiście nie pozwala jej na to statut szkoły, który mówi wyraźnie o określonej frekwencji - powiedział w rozmowie z WP Kobieta.
Przeczytaj: Franek Broda, siostrzeniec premiera, apeluje do Dariusza Piontkowskiego. "Będę z Panem szczery"
Młody aktywista podkreślił, że musimy nosić maseczki, ale należy wprowadzić też inne środki ostrożności.
- Wszyscy wiemy, że maseczki są potrzebne, ale nie dają one dostatecznej ochrony. Spływają do mnie zdjęcia uczniów w szkole, w ścisku bez maseczek. Na korytarzach w szkole nie ma nawet możliwości, aby zachować jakikolwiek odstęp. Zastanawiam się, kiedy rząd zrozumie, że największym nośnikiem koronawirusa dzisiaj jest szkoła - stwierdził.
W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski, Dariusz Piontkowski zdementował, że to szkoły są głównym ogniskiem koronawirusa. Według danych MEN szkoły stanowią zaledwie 2 proc.
- Szczerze mówiąc, wątpię, abym dostał odpowiedź na ten list. Natomiast liczę na to, że prezydent Andrzej Duda zwoła posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, przed którą bardzo się wzbrania. Może w samych szkołach nie dochodzi do zatrważającej ilości zakażeń. Tylko że setki osób, które chodzą do tych szkół, mają kontakt z innymi ludźmi w tramwaju, w autobusie, w kawiarni. Uczniowie do tej szkoły muszą jakoś dotrzeć. Jeśli szkoły przejdą na tryb zdalny, ograniczymy kontakt między uczniami, a poza tym w przestrzeni publicznej - dodaje Broda.
Franek Broda o Przemysławie Czarnku
Po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich nastąpiła rekonstrukcja rządu. Wówczas ogłoszono, że nowym ministrem edukacji zostanie Przemysław Czarnek. Polityk ma zastąpić na tym miejscu Dariusza Piontkowskiego, ale obecnie jest zarażony koronawirusem.
Przemysław Czarnek wzbudza ogromne kontrowersje, ponieważ nigdy nie krył się ze swoimi poglądami. Wypowiedzi na temat kobiet i społeczności LGBT odbiły się w mediach szerokim echem.
Broda jest przerażony, że to właśnie ten polityk będzie przewodził MEN.
- Moja pierwsza reakcja to szok. Usłyszałem to dopiero następnego dnia, ale jak się o tym dowiedziałem, byłem zły. Myślałem też, że to zmyślony news. Miałem też wzruszającą rozmowę z moim 13-letnim znajomym. Zadzwonił do mnie z płaczem, powiedział, że boi się wychodzić z domu, boi się powiedzieć rodzicom i znajomym. Nie wie, jak żyć z samym sobą. Poprosił mnie o to, żebym zrobił wszystko, co w mojej mocy, żeby sytuacja w Polsce się zmieniła - wyjawił.
- Z całym szacunkiem do rządzących, ale nominowanie Czarnka na ministra edukacji narodowej, który ma zajmować się edukacją i uczniami, pokazało po raz kolejny, że Prawo i Sprawiedliwość ma totalnie gdzieś ludzi, którzy są dyskryminowani. Rząd cały czas mówi, że szanują każdą osobę, ale nie widać tego. Jestem załamany - dodał w rozmowie z WP Kobieta aktywista.
Franek Broda o Mateuszu Morawieckim
Franek nie ukrywa, że on i jego wujek różnią się z poglądach, ale młody aktywista zapewnia, że w domu starają się unikać tematów politycznych.
- Na pewno dyskutujemy o polityce, ale staramy się ograniczyć te rozmowy. Mateusz Morawiecki jest premierem w polityce, a prywatnie moim wujkiem. Nie jest tak, że ja powiem wujkowi o swoich pomysłach i jestem w stanie jakiś przeforsować. Nie jestem osobą, która ma autorytet, żeby coś zasugerować premierowi. Gdybym miał taką możliwość, to już dawno bym to zrobił, przeprowadził rozmowę, która mogłaby coś zmienić - puentuje.