George Floyd zginął podczas interwencji policyjnej. Fotografka Kasia Trojak: "Byłam tam, żeby domagać się sprawiedliwości"
Śmiercią George'a Floyda żyje cały świat – 46-latek zmarł podczas interwencji policyjnej. W Stanach Zjednoczonych trwają protesty, które mają zwrócić uwagę rządu na problem rasizmu. – Teraz dokumentacja tego, co się dzieje, jest wyjątkowo ważna. Każde starcie z policją powinno być nagrywane – mówi Kasia Trojak, która fotografuje protestujących na ulicach Los Angeles.
Klaudia Kolasa, WP Kobieta: Cały świat żyje śmiercią George'a Floyda. Jaka jest atmosfera na ulicach Los Angeles?
Kasia Trojak, fotografka: Los Angeles jest metropolią, więc atmosfera różni się w poszczególnych dzielnicach. W ostatnich dniach wszędzie widać policję, żandarmerię, gwardię narodową. Mieszkańcy chodzą z banerami, na ulicach słychać trąbienie samochodów, widać znaki solidarności przekazywane sobie pomiędzy ludźmi. To spokojna prośba o sprawiedliwość.
Oczywiście są też tacy, którzy próbują zyskać na zamieszkach. Starają się zakłócić protest i zdyskredytować ruch "Black Lives Matter". Należą do nich ci, którzy plądrują i okradają sklepy. Głównie w okolicach symbolizujących biały, bogaty styl życia, np. w Beverly Hills, Santa Monica.
Zobacz także: Kulisy powstawania reportażu o prostytutkach. "To nie jest cukierkowy świat"
Pamiętasz ten moment, kiedy podjęłaś decyzję o fotografowaniu protestów? To był impuls po zamordowaniu Floyde'a, czy już wcześniej myślałaś, żeby podjąć temat rasizmu w swoich pracach?
Na protest, który odbył się w sobotę w Los Angeles, poszłam z koleżankami. Nie godzę się na brutalność policji. Byłam tam, żeby domagać się sprawiedliwości po zamordowaniu George’a Floyda oraz wielu innych ludzi przed nim. Zawsze mam ze sobą aparat fotograficzny. Wiedziałam, że będę dokumentować ten historyczny moment.
Od jak dawna mieszkasz w Stanach Zjednoczonych? Skąd zainteresowanie fotografią?
Od 15 lat. Fotografią interesuję się już od czasu studiów w Paryżu, czyli od 2002 roku. W ostatnich latach głównie skupiłam się na fotografii ulicznej, dokumentalnej i portretowej. Szukam autentyczności, chcę pokazywać świat takim, jaki jest. Dokumentuję obecne wydarzenia i pozornie przeciętną codzienność. Miałam dwie wystawy fotograficzne w Havanie i brałam udział w grupowej wystawie w Los Angeles i Nowym Jorku.
Wróćmy więc do obecnych wydarzeń. Co było dla ciebie najtrudniejsze w trakcie fotografowania protestów?
Na początku techniczne kwestie. Ciężko było się przedostać przez tłum, by być wystarczająco blisko tego, co się działo. Fotografuję kamerą z 28 mm obiektywem, więc żebym mogła uchwycić kluczowe momenty, muszę być naprawdę w sercu wydarzeń. Później musiałam przemieszczać się z miejsca na miejsce przez blokady policyjne. Nie było to łatwe, bo policja strzelała w protestujących gazem.
Nie spotkałam się z niechęcią wobec tego, że robię zdjęcia. Zresztą na proteście było wielu fotoreporterów, kamerzystów, dziennikarzy oraz ludzi, którzy wszystko nagrywali telefonami. Teraz dokumentacja tego, co się dzieje, jest wyjątkowo ważna. Każde starcie z policją powinno być nagrywane. Will Smith powiedział, że rasizm nie pogarsza się teraz, a po prostu jest filmowany. Myślę, że pokazując nagrania i zdjęcia, będziemy mogli coś zmienić.
Mam też przykład z niedalekiej przeszłości. W lutym tego roku Ahmaud Arbery, 25-letni Afroamerykanin, był śledzony przez dwóch białych mężczyzn. Zastrzelono go w trakcie joggingu. W stanie Georgia. Mordercy nie ponieśli konsekwencji, choć przyznali się do tego, co zrobili. Dopiero gdy w maju tego roku w sieci pojawiło się nagranie pokazujące przebieg wydarzeń, zmuszono policję do rozpoczęcia postępowania. Wiele jest takich historii. To nie chodzi tylko o pozbawienie policjantów stanowisk, chodzi o to, żeby ponieśli konsekwencje swoich czynów.
Jakie sceny wywołały w tobie najsilniejsze emocje? Coś szczególnie utkwiło ci w pamięci?
Protestujący byli spokojni. To mnie najbardziej zaskoczyło. Zamieszki rozpoczęły się dopiero w momencie, gdy pojawiła się policja i zaczęła blokować wszystkim drogę. Najbardziej niesamowite było dla mnie uświadomienie sobie, że nagle tysiące osób zjednoczyły się w proteście przeciwko rasizmowi w Ameryce.
Protestujący pomagali sobie nawzajem. Ktoś przyniósł i rozdawał wodę, ktoś inny środki dezynfekujące. Przekazywali sobie numery telefonów adwokatów, do których można dzwonić w przypadku aresztu. Ludzie mają dość życia w niesprawiedliwym systemie. Było czuć tę moc i to, że wszyscy siedzimy w tym razem.
Mieszkasz w Stanach Zjednoczonych już 15 lat. Czy poza wiadomościami, książkami, historią, byłaś świadkiem rasistowskich zachowań w codziennym życiu?
Jestem biała i nigdy nie zdołam sobie wyobrazić ani zrozumieć, jak to jest być dyskryminowanym ze względu na kolor skóry. Mieszkam w Stanach od 15 lat i wiem, że rasizm istnieje w życiu codziennym. Nieraz widziałam, jak policja czepia się czarnoskórych. Nawet gdy przejeżdżam przez dzielnicę Skid Row (to tam znajduje się jedno z największych skupisk bezdomnych w Stanach Zjednoczonych – przyp. red.), widzę, że większość bezdomnych tam jest czarnoskóra. Większość przypadków COVID-19 jest zanotowana u Afroamerykanów, którzy nie mają łatwego dostępu do służby zdrowia.
Jak się czujesz jako biała osoba w kontekście tych wydarzeń?
Każda biała osoba powinna uświadomić sobie swój przywilej. Nie musimy żyć w ciągłym strachu, że ktoś nas zastrzeli, bo mamy inny kolor skóry. Kiedy biali mówią, biały świat słucha. Chciałabym, żeby przesłanie "Black Lives Matter" się nie zagubiło. Używam swojego "białego przywileju", by pomóc w jego rozprzestrzenianiu.
Przykłady można mnożyć. 26-letnia Breonna Taylor. Postrzelona osiem razy przez policję, która weszła do jej domu w środku nocy w marcu tego roku. Szukali kogoś innego, zabrali życie niewinnej osobie. Biały ekstremista Dylann Roof w czerwcu 2015 roku zabił 9 osób w kościele w Charleston w Południowej Karolinie. Policja nie zamordowała go podczas aresztowania, tak jak było to w przypadku George'a Floyda, który nikogo nie skrzywdził. Każdy z nas powinien zapytać siebie: jak byśmy się czuli, gdyby tak traktowano nas od lat?
Zresztą my, Polacy, powinniśmy bardzo dobrze rozumieć tę sytuację. Nasza historia uczy, jak wyglądało życie przez ponad 100 lat pod zaborami. Wymazywano polską tożsamość narodową, język, historię. Traktowano nas jak obywateli drugiej kategorii. Po odzyskaniu niepodległości, dwóch wojnach światowych, znowu był moment, kiedy nie byliśmy wolni we własnym kraju. Oczywiście tu nie chodziło o kolor skóry, ale paralele są bardzo podobne i do tej pory bije w nas duch wolności, niepodległości i równości.
Na twoich fotografiach widzimy wojsko na ulicy, zamknięte witryny sklepowe nad kartkami "black owned", czarnoskórego mężczyznę, który wraca z pizzą. Z jednej strony nic niezwykłego się tam nie dzieje, z drugiej przekaz jest dość mocny. Jaką historię chciałaś opowiedzieć?
Media pokazują głównie przemoc, spalone budynki, samochody policyjne i aresztowania. Chciałam pokazać pokojowy protest. W Downtown zszokowała mnie obecność uzbrojonych policjantów i wojska. Jakby mieli iść na wojnę. W międzyczasie życie toczy się dalej.
Ludzie wciąż muszą pracować. To szczególnie trudne w czasie pandemii, kiedy większość osób siedzi w domach, a pracownicy, tzw. essentials, są na utrzymaniu społeczeństwa. Mało kto o tym myśli, ale wielu z nich nie jest białych. Wiele osób protestuje w sposób pokojowy. Klękają w ciszy. Leżą na trawie. Tego nie pokazują w telewizji.
Myślisz, że sytuacja w Stanach się zmieni?
Bardzo dobre pytanie. Przed nami długa droga, która powinna zacząć się od historycznego zadośćuczynienia. Ameryka została zbudowana na krwi i pocie czarnoskórych niewolników. Oni nie mieli żadnego wyboru. To setki lat niewoli jednej grupy ludzi, którzy różnią się tylko kolorem swojej skóry. Kiedy niewolnictwo zostało obalone w 1865 roku, nastąpiła segregacja. Skończyła się w 1954 roku, a oficjalne równouprawnienie liczy się od 1968 roku, kiedy czarnoskórzy w końcu zyskali prawo do głosu w wyborach. Dopiero 13 lat później zalegalizowano mieszane małżeństwa.
Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Wierzę w siłę i dobro ludzi, a także w siłę i dobro protestów społecznych. To one zmieniły oblicze Ameryki na przestrzeni lat. Na pewno, aby odczuć namacalną zmianę, musi zmienić się system policyjny i edukacyjny. Najważniejsze jest, żeby brać udział w wyborach i zmieniać Amerykę pokojowo. W demokratyczny sposób. Biali obywatele tego kraju powinni spojrzeć wewnątrz swojego serca i zobaczyć, że wszystko to, co się dzieje w 2020 roku, jest po prostu nieludzkie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl