Blisko ludziGimnazjum – obcym wstęp wzbroniony?

Gimnazjum – obcym wstęp wzbroniony?

Czy gimnazja to miejsca niebezpieczne, które powinny zostać zlikwidowane, gdyż uczy się w nim młodzież w „trudnym wieku”? Jak szkoły dbają o bezpieczeństwo i komfort psychiczny uczniów?

Gimnazjum – obcym wstęp wzbroniony?
Źródło zdjęć: © JupiterImages/EAST NEWS

14.02.2007 | aktual.: 01.06.2010 00:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czy gimnazja to miejsca niebezpieczne, które powinny zostać zlikwidowane, gdyż uczy się w nim młodzież w „trudnym wieku”? Czego się boją uczniowie, a czego nauczyciele? O to, w jaki sposób szkoły dbają o bezpieczeństwo i komfort psychiczny swoich podopiecznych, zapytaliśmy dyrektorów i szkolnych psychologów. Nie pozostaliśmy obojętni również na opinie samych gimnazjalistów.

Być na świeczniku

W świetle ostatnich wydarzeń, obnażających problem psychicznego znęcania się i przemocy fizycznej wśród gimnazjalistów, pojawiły się głosy, że rozdzielenie nastolatków i młodszych uczniów, którzy dziś uczą się w podstawówkach, było pomysłem ryzykownym, logistycznym niewypałem, którego następstwem są wciąż nagłaśniane przez prasę uczniowskie przestępstwa. Dyrektorzy publicznych i prywatnych gimnazjów podkreślają, że robią co w ich mocy, aby zapewnić swoim podopiecznym maksimum bezpieczeństwa i zredukować zagrożenia płynące zarówno ze strony osób spoza szkoły, jak i ze strony samych gimnazjalistów. Dyrektorzy szkół i nauczyciele przyznają, że wydarzenia nagłaśniane przez prasę wywołują poczucie niepewności i ogólną dezorientację wśród uczniów, natomiast ciało pedagogiczne nie może spać spokojnie, bo, czego by nie uczyniło w sprawie bezpieczeństwa uczniów, zawsze wytknie się im najmniejszy błąd lub zaniedbanie.

- Boję się pociągnąć koleżankę za warkocz, żeby potem nie wyszło, że ją molestowałem, mówi spotkany na korytarzu Tomek z gimnazjum nr 5 w Gdańsku. Jego kolega z klasy, Bartek, ma inne zdanie – To całe zamieszanie to przesada, uważam, że nic się nie zmieniło przez ostatnie miesiące i ta cała psychoza jest napędzana...sam nie wiem przez kogo! - irytuje się. Problem znęcania się istniał zawsze, bo nie ma bata, żeby w klasie nie było czarnej owcy, z której jedni się wyśmiewają, a inni wykorzystują, aby zrzucić na nich winę, gdy coś przeskrobią. Ja się bardziej obawiam niebezpieczeństw z zewnątrz, niż ze strony własnych kolegów – dodaje Bartek.

Maksimum bezpieczeństwa, minimum niepewności

A co na temat bezpieczeństwa mają do powiedzenia władze szkół i pedagodzy? -Na terenie naszej placówki jest piętnaście kamer, dzięki którym nieustannie monitorujemy, co się dzieje na szkolnych korytarzach i w miejscach potencjalnie niebezpiecznych, np. w szatniach – mówi Ewa Nanuś, wicedyrektor Gimnazjum nr 3 przy Żwirki i Wigury w Toruniu. Ponadto, każdy, kto wchodzi do szkoły, otrzymuje identyfikator w kolorze innym, niż identyfikatory uczniów i pracowników szkoły, a zanim wejdzie na jej terytorium, w portierni musi zostawić swój dowód tożsamości i wpisać się do księgi gości. Bezpieczeństwa na korytarzach i boiskach pilnują również nauczyciele, każdy z nich musi zrealizować 100 minut dyżuru tygodniowo. W 34 naszych oddziałach uczy się 926 uczniów i wszystkie te działania mają na celu nie tylko zapewnienie uczniom bezpieczeństwa i zachowanie porządku, ale zapewniają nam spokój psychiczny – jeśli coś się wydarzy, nie będą nas nękać wyrzuty sumienia, że nie staraliśmy się zapewnić maksimum bezpieczeństwa
naszym podopiecznym – tłumaczy Nanuś. Nikt z zewnątrz się nie przedrze?

Podobnie sytuacja wygląda w Gimnazjum nr 26 przy ul. Traugutta w Gdańsku. Wchodzimy do szkoły – w polu widzenia mamy kamery przy samym wejściu, zanim przekroczymy próg szkolnej sieni, podchodzi do nas portier i prosi o wpis do księgi – bez wpisania imienia i nazwiska oraz celu wizyty w szkole, wstęp wzbroniony. Drogę do sekretariatu pokazuje portier. Podczas rozmowy z psychologiem szkolnym dowiadujemy się, że cała szkoła jest monitorowana, ale szczególny nacisk szkoła kładzie na komfort psychiczny uczniów i redukowanie napięć i problemów typowych dla dojrzewających nastolatków. – Szkoła zatrudnia psychologów i pedagogów na pełne etaty i chce mieć pewność, że dziecko nie będzie wracało niebezpieczną trasą do domu – Kiedy dotarły do nas informacje, że w lasku niedaleko szkoły jest niebezpiecznie, bo działają tam grupy złodziei, zakazaliśmy uczniom chodzenia tą trasą. Uczniowie podpisali oświadczenie, że nie będą wracać do domu przez las, a jeśli złamią ten zakaz i na terenie lasku przydarzy im się coś złego,
rodzice biorą odpowiedzialność za to wydarzenie – tłumaczy psycholog.

O bezpieczeństwo uczniów starają się dbać również szkoły prywatne. – Dzierżawimy budynki szkolne i wjazd na teren szkoły jest zabezpieczony szlabanem – bez okazania identyfikatora, nikt nie wjedzie na teren szkoły – mówi Hanna Borkowska z Prywatnego Gimnazjum Językowo-Informatycznego przy ul. Romka Strzałkowskiego w Poznaniu. W recepcji przy wejściu osoby spoza szkoły są jeszcze raz sprawdzane, muszą też wpisać się do księgi gości. Uczniowie nie noszą identyfikatorów, nacisk kładziemy na dyżury nauczycieli – dodaje Borkowska.

Czy to wystarczy?

Kamery, identyfikatory, dyżury, ochroniarze, specjalne strefy tylko dla uczniów, wpisy do ksiąg gości to zabiegi, które niewątpliwie zwiększają poczucie bezpieczeństwa na terenie szkół gimnazjalnych. Jednak nie wszystkie szkoły na takie działania mogą sobie pozwolić, a dla niektórych są to plany oscylujące bardziej w strefie marzeń niż rzeczywistości. Bywa, że budżet szkół, zwłaszcza w małych miejscowościach jest zbyt skąpy i pieniędzy nie starcza na ksero skryptów dla uczniów, nie mówiąc o zakupie sprzętu do monitoringu.

A jeśli monitoring jest, zdania na temat szkół „pod szczególnym nadzorem” są podzielone – jedni twierdzą, że wprowadzają więzienny klimat, uczniowie narzekają, że czują się jak wzięci „pod obserwację”, co potęguje w nich uczucie niepokoju. Inni chwalą i twierdzą, że im więcej kamer tym lepiej, bo jeśli nie ma się czegoś na sumieniu, można być spokojnym, a jeśli jest odwrotnie, nie zostanie to niezauważone. Poza tym, wyeliminowanie zagrożenia z zewnątrz nie eliminuje problemu przemocy i znęcania się, zwłaszcza psychicznego, przed którym najtrudniej się bronić, najtrudniej z nim walczyć i najciężej dowieść, że w ogóle miało ono miejsce.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)