Blisko ludziGinekolog ma dobrą wiadomość dla karmiących mam. Ucieszą się fanki słodyczy!

Ginekolog ma dobrą wiadomość dla karmiących mam. Ucieszą się fanki słodyczy!

Ginekolog ma dobrą wiadomość dla karmiących mam. Ucieszą się fanki słodyczy!
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Anna Moczydłowska
21.07.2017 16:48, aktualizacja: 01.03.2022 13:13

Jesteś świeżo upieczoną mamą i przed każdym posiłkiem zastanawiasz się, czy na pewno nie ma w nim nic, co mogłoby zaszkodzić twojemu dziecku? Przecież teraz musisz uważać podwójnie, bo to co jesz ty, je i maleństwo! Nic bardziej mylnego - twierdzi znana blogerka i lekarz ginekolog, Nicole Sochacki-Wójcicka.

"Pokarm nie dostaje się magicznie z żołądka tajemnym kanałem wprost do sutka. Dlatego kobieta, która karmi może jeść co tylko chce - może jeść bób, truskawki czy czekoladę" - pisze w najnowszym poście Nicole, znana jako Mama Ginekolog.

Blogerka zastanawiała się dlaczego mit diety kobiety karmiącej wciąż pokutuje. Postanowiła opowiedzieć czytelniczkom historię, która w jej przypadku okazała się powielaniem tego mitu.

"- o porodzie poprosiłam mojego tatę, aby do szpitala przywiózł dwa torty - jeden do pokoju lekarskiego, drugi do pokoju położnych. Tata kupił tort czekoladowy z konfiturą malinową - poszłam go zanieść do moich kolegów z pracy. "Siadaj Nicola zjesz kawałek tortu z nami". Jak zareagowałam? "Przecież ja karmię nie powinnam jeść czekolady". Początkowo kilka osób przytaknęło, aż nagle nasza pani ordynator powiedziała: "Ludzie co za bzdura - nie ma rzeczy których kobieta karmiąca nie może jeść" i podała mi kawałek tortu czekoladowego, 4 godziny po porodzie" - snuje opowieść blogerka.

Nicole przyznaje, że na studiach nikt nie uczył jej zasad żywienia w czasie karmienia piersią, a przestarzałą wiedzę czerpała od mamy i cioć. "Nie dajcie się zwariować i bądźcie w tym temacie na bieżąco. Karmisz? Jedz wszystko. A jak ktoś powie inaczej, to niech poda ci źródło wiedzy - a ty na tym źródle sprawdź datę" - podsumowuje Nicole.

Dieta matki karmiącej? A co to takiego?

Do postulatu blogerki przyłaczyły się komentatorki w znaczniej większości popierając słowa ginekolog.

- Mój drugi poród odbył się w nocy. Więc nie dostałam żadnego szpitalnego jedzenia. Co jadłam? Czekoladę z orzechami! Bo to miałam w torbie. Wszyscy żyjemy. Mój syn karmiony piersią 16 miesięcy też - pisze Magdalena.

- Ja po porodzie dostalam śniadanie: fasolka w sosie pomidorowym, tosty z masłem, jajecznica, ser, szynka, pomidory na ciepło, pieczarki, dżem truskawkowy, do tego sok pomarańczowy i deser budyniowy czekoladowy. Położna kazała zjeść jak najwięcej, żeby siły po porodzie odbudować - dodaje Anna.

- Rodziłam w Irlandii 3 lata temu. Tam kobiety po porodzie dostają pełnowartościowe posiłki. Mięso, ryby, makarony z pikantnym sosem i lody też się znalazły. Jak zapytałam położną o diętę matki karmiącej, to powiedziała, że nie ma czegoś takiego. Można jeść wszystko, ale unikać gazowanego picia. Skąd zatem "mit" o diecie karmiącej, która powinna jeść mnóstwo warzyw, owoców, zjadać mało cukrów i jeść najlepiej mięso, i ryby gotowane na parze? - pyta Katarzyna.

Umiar

Jedno jest pewne - nie można popadać w skrajności. - Nie ma potrzeby odmawiania sobie wszystkiego w imię rzekomej zdrowotności pokarmu. Natomiast opychanie się słodyczami też nie jest właściwą drogą, tak samo przed ciążą, w ciąży, jak i w okresie karmienia. Zarówno w czasie ciąży, jak i karmienia piersią towarzyszy nam burza hormonów, która odpowiada za nasze najdziwniejsze zachcianki. Spełniajmy je, ale z umiarem - uważa Iwona Kosik, mama dwójki dzieci, z wykształcenia dietetyk

W ciąży kultowymi zachciankami są śledzie lub ogórki, koniecznie zagryzane czekoladą. Później - ile mam, tyle gustów. Jeśli karmisz, a masz ochotę na kawałek czekoladowego tortu, zjedz go! W końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Szczęśliwa nie znaczy jednak przejedzona, a więc niech słowem kluczowym będzie umiar, umiar i jeszcze raz umiar.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (13)
Zobacz także