Zwykłe jedzenie podczas upałów może stać się lekiem lub trucizną
Upał to podstępny przeciwnik. Kiedy ty cieszysz się słońcem i piękną pogodą, on powoli odbiera ci siły i wreszcie kładzie cię na łopatki. A jeśli w dodatku nie skryłeś się w cieniu, możesz wyjść z tego starcia i osłabiony, i poparzony. Wrogów oraz sojuszników w nierównej walce ze słońcem i gorącem możesz znaleźć w swojej kuchni.
24.06.2016 | aktual.: 01.07.2016 10:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Herbata tak, ale z… solą
Podczas upału trzeba dużo pić. Tę oczywistą prawdę lekarze powtarzają co roku, kiedy tylko temperatura przekroczy 30 stopni Celsjusza i radzą sięgać po wodę. Nawet jeśli nie przepadamy za wodą z dużą zawartością składników mineralnych, w gorący dzień warto się przemóc, bo pomaga ona regulować gospodarkę wodno-elektrolitową. A to wpływa na nasze samopoczucie i sprawia, że upał staje się bardziej znośny.
Kiedy wmuszenie w siebie kolejnego litra wody staje się wyzwaniem, warto dolać do butelki trochę soku. Sam sok też nie zaszkodzi, ale wybierajmy raczej taki, który nie jest dosładzany, bo taki nie ugasi pragnienia. Warto wypróbować żeglarską metodę i ratować się herbatą z… solą. Może nie jest to smakołyk, ale czasem w walce z upałem trzeba postawić na radykalne środki. Taka herbata powinna być ciepła, żeby nie obniżała sztucznie temperatury ciała. Szczypta dodanej do niej soli zapobiegnie nadmiernej utracie wody z organizmu.
Mała kawa w południe to duży problem
Upał męczy i dobiera siły. Instynktownie chciałoby się sięgnąć po „małą czarną”, ale to nie pomoże, może za to zaszkodzić. Kawa wypłukuje magnez i potas oraz działa moczopędnie, więc w gorący dzień nie zniweluje zmęczenia, ale je pogłębi. W ekstremalnych przypadkach, u osób chorych, może to spowodować problemy z sercem, które mogą skończyć się nawet udarem czy zawałem.
Podobnie jest z alkoholem, który powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych. Przez to układ krwionośny staje się mniej wydolny, a to z kolei może spowodować wahania ciśnienia i zaburzenia rytmu serca. Szczególnie z wysokoprocentowymi trunkami warto poczekać do wieczora.
Pomogą ogórek i kefir. I to nie przepis na tzatziki
Do kuchni warto zajrzeć też, gdy o pomoc woła nasza skóra. Pierwsze miejsce na liście produktów, które skutecznie pomagają koić poparzenia słoneczne, zajmuje kefir (ewentualnie maślanka lub jogurt). Można w nim namoczyć gazę, z której zrobi się okład, albo po prostu posmarować nim skórę. Niezłym rozwiązaniem może okazać się też ogórek. Wystarczy pokroić go w plasterki i przyłożyć je w poparzone miejsca. Hindusi radzą w takich przypadkach sięgnąć po kurkumę zmieszaną z mlekiem, w polskim domu łatwiej jednak będzie znaleźć ocet, który jest skutecznym środkiem chłodzącym. Działa też przeciwzapalnie, więc okład z octu pomoże przyspieszyć proces gojenia poparzonej skóry.
Poparzenia to nie jedyny problem związany z opalaniem. Niebezpieczne mogą być też uczulenia. Ze słońcem reagują nie tylko leki, ale również popularne produkty spożywcze. Mało kto wie, że do brzydkich przebarwień może na skórze może przyczynić się na przykład limonka. Na liście naturalnych produktów fotouczulających znajdują się też seler, pietruszka i dziurawiec. Napar z dziurawca działa uspokajająco, ale przed wyjściem na słońce lepiej go nie pić, bo przysporzy kolejnych powodów do zmartwień.