Grasują w sieci. Wiadomo, na jakie kobiety polują

Grasują w sieci. Wiadomo, na jakie kobiety polują

Oszuści matrymonialni rozkochują w sobie kobiety, by potem je okraść; fotografia ilustracyjna
Oszuści matrymonialni rozkochują w sobie kobiety, by potem je okraść; fotografia ilustracyjna
Źródło zdjęć: © Getty Images | Juanmonino
Marta Kosakowska
03.05.2023 06:00

Podrywał ją "żołnierz na misji w Afganistanie". Gdy odmówiła pożyczenia mu pieniędzy, zakończył znajomość. - Opisałam to na blogu, który prowadzę. Zaczęłam dostawać mnóstwo wiadomości od Polek, które miały podobne sytuacje - opowiada Katarzyna Kant-Wysocka.

Kobiety poznawał na portalach randkowych. Twierdził, że jest wdowcem. Jego żona miała zginąć wskutek wypadku samochodowego, kiedy to on siedział za kierownicą. Przed nowo poznanymi kobietami roztaczał wizję wspólnej przyszłości oraz szybkiego, intratnego zysku. Jedyne co miały zrobić, to powierzyć mu swoje pieniądze. Wiele kobiet to zrobiło. Później gorzko żałowały, bo zarówno amant, jak i ich oszczędności, znikały bez śladu. Ten proceder miał trwać około 10 lat.

Oszust matrymonialny, współczesny "Tulipan", został niedawno zatrzymany w Częstochowie. To efekt żmudnego śledztwa prowadzonego na terenie całej Polski. 35-latek z powiatu jeleniogórskiego od 2014 roku był poszukiwany sześcioma listami gończymi. Miał starszą o rok wspólniczkę. Obydwoje najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.

Stary schemat, nowoczesne narzędzia

- Kilka lat temu na jednym z serwisów społecznościowych dostałam zaproszenie do znajomych od obcego mężczyzny. Podawał się za żołnierza armii amerykańskiej. Oczywiście, podejrzewałam, co się święci, bo słyszałam już wcześniej o takich przypadkach, ale postanowiłam zaproszenie przyjąć, by przekonać się, jak działa ten proceder – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna Kant-Wysocka, która kilka lat temu wygrała milion w "Milionerach". Obecnie wspiera i edukuje kobiety, które padają ofiarami oszustów internetowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Zaczęliśmy pisać maile po polsku. Pan korzystał z translatora. Przedstawił się jako żołnierz, który jest na misji w Afganistanie. Miał być wdowcem z dzieckiem. Podkreślał, że jest samotny i poszukuje miłości. Szybko pojawiły się płomienne wyznania. Wysyłał mi też zdjęcia, które po sprawdzeniu, okazały się fotografiami niszowego niemieckiego muzyka. Niektóre były nieudolnie wklejone w kontekst wojskowy, co miało udowadniać jego prawdomówność - relacjonuje.

Kant-Wysocka wiedziała, jaki będzie kolejny etap internetowej znajomości. Nastąpił on po sześciu miesiącach. - Mężczyzna powiedział, że został nagrodę od afgańskiego rządu. Pieniądze chciał przeznaczyć na naszą wspólną przyszłość. Poprosił mnie, żebym wniosła opłatę na przesyłkę dyplomatyczną. W tym czasie napisał do mnie również rzekomy "dyplomata", który miał potwierdzić tę wersję wydarzeń. Przesłał nawet nieudolne sfalsyfikowane dokumenty - mówi.

Przyznaje, że ona sama nigdy nie dałaby się nabrać, natomiast obawia się, że może być w mniejszości. - Gdyby trafił na starszą panią, ona mogłaby tego nie zauważyć. Choć seniorzy są coraz lepiej wyedukowani cyfrowo, to nadal potrzeba dużo pracy w tym zakresie. Starsze osoby są często bardzo ufne. Wierzą, że ktoś, kto do nich pisze, pokazuje im swoje zdjęcia, jest wiarygodny. To skłania je do wysłania pieniędzy takim oszustom - tłumaczy.

Kiedy Katarzyna Kant-Wysocka odmówiła pożyczenia amantowi pieniędzy, znajomość została zakończona. - Opisałam to wtedy na blogu, który prowadzę. Zaczęłam dostawać mnóstwo wiadomości od Polek, które miały podobne sytuacje. Postanowiłam edukować kobiety w tym kierunku, tym bardziej, że proceder nadal trwa, a wręcz się udoskonalił - zaznacza.

Internetowi oszuści matrymonialni sięgają po coraz bardziej zaawansowane metody, np. sztuczną inteligencję. Kant-Wysocka na własną rękę bada sprawę, by móc przestrzegać inne kobiety.

- Obecnie koresponduję z rzekomym inżynierem, który ponoć buduje galerie handlowe. Pisze do mnie idealną polszczyzną, więc musi korzystać z zaawansowanych narzędzi. Prawdopodobnie z czata GPT (chatbot opracowany przez OpenAI, służący do generowania odpowiedzi na pytania wprowadzone przez użytkownika - przypis red.). Nagrał mi nawet wiadomość głosową, w której mówi po angielsku – opowiada.

- Prosił mnie już o pieniądze na kartę do telefonu, o numer konta. Oczywiście mu nie udostępniłam. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Teraz pan ponoć jest w Stanach, żeby załatwić pożyczkę na kolejną inwestycję. Domyślam się, że gdy wróci, okaże się, że nie udało się jej załatwić i poprosi mnie o większe pieniądze.

Wybierają osoby w trudnej sytuacji

Bez względu na to, czy do oszustwa dochodzi w świecie wirtualnym, czy realnym pewne mechanizmy się powtarzają. Większość oszukanych osób - kobiet i mężczyzn, łączy jedno – akurat przechodzą trudny czas.

- Oszuści zwykle wybierają osoby, które są w trudnej sytuacji emocjonalnej, np. są po rozstaniu, zranione lub przeciwnie - długo pozostają w samotności. Mają dużą potrzebę bliskości, czułości, poczucia bezpieczeństwa - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna Kucewicz, psycholożka.

- Osoba, która ma deficyt uczuć i nagle je dostaje, może być bardzo podatna na manipulację. Nierzadko wtedy pożycza pieniądze, myśląc sobie, że to uczucie, które dostaje, jest warte więcej - dodaje.

Zwykle zaczyna się niewinnie, bo oszust początkowo nie wzbudza podejrzeń. Rzadko jest zniewalająco przystojny, zazwyczaj to przeciętnej urody mężczyzna, który - jak podkreślają ofiary – ma to "coś".

- To rodzaj uroku osobistego, charyzmy, ale też pewności siebie, nierzadko graniczącej z arogancją. To bywa fascynujące. Oszuści matrymonialni są zwykle osobami inteligentnymi, które doskonale potrafią manipulować słowem, emocjami. Potrafią wzbudzać w ofiarach różne uczucia: fascynację, współczucie, litość - wyjaśnia psycholożka.

Te osoby mają doskonale rozwiniętą inteligencję werbalną, więc są świetnymi rozmówcami. A do tego doskonałymi obserwatorami i słuchaczami, co w dzisiejszych czasach nie jest częste. Oszuści matrymonialni wnikliwie słuchają, analizują i wyciągają wnioski.

Zależy im, żeby jak najwięcej się dowiedzieć o danej osobie. Dzięki temu mogą nią łatwiej manipulować. - Jeśli na przykład oszust dowie się, że wzruszają nas starsi ludzie, a dzieci nie, to będzie wiedział, że w przyszłości chętniej damy mu pieniądze na "schorowaną matkę" niż "chorą córeczkę" - podkreśla Kucewicz.

Jak rozpoznać oszusta matrymonialnego?

- Oszuści matrymonialni to często osoby o rysie psychopatycznym lub socjopatycznym. Traktują innych ludzi w sposób instrumentalny - tłumaczy psycholożka. - To doskonali aktorzy, którzy potrafią odgrywać różne emocje. Uczucia tych osób się dla nich nie liczą, oni traktują te relacje jako "pracę", zadanie do wykonania.

Co powinno nas zaniepokoić? - Pierwsza czerwona lampka powinna się zapalić, kiedy w relacji czujemy presję, że jeśli nie zrobimy czegoś, o co partner nas prosi, jego uczucie wygaśnie. To oznaka nieżyczliwych intencji - mówi Kucewicz.

- Drugi sygnał to sytuacja, w której jesteśmy karani, jeśli odmówimy pożyczenia pieniędzy. Partner nagle przestaje się odzywać, odsuwa się. Wówczas pojawia się poczucie winy, że nie pomogłyśmy mu w potrzebie - dodaje.

Trzeci sygnał, który zwykle przesądza o fakcie, że mamy do czynienia z oszustem jest dość oczywisty. - Kiedy temat pożyczania pieniędzy wraca jak bumerang. Raz na poważnie, a raz niby w żartach, w końcu wraca w każdej rozmowie, to znak ostateczny – zaznacza psycholożka.

"Wiedziałam, że to oszust, ale..."

- Kobiety, z którymi się spotykam, często mówią: "Wie pani, ja wiedziałam, że to był oszust, ale myślałam sobie: ‘No trudno, to stracę te 10 tys. Bo to jest takie miłe, co on mi mówi i tak czule mnie traktuje, że najwyżej stracę pieniądze’. To jest smutne, bo pokazuje, że oszuści matrymonialni żerują na uczuciach takich osób - tłumaczy Kucewicz.

Oprócz niezaspokojonej potrzeby miłości, oszuści żerują też na chęci szybkiego zysku. - Chodzi o chęć szybkiego pomnożenia pieniędzy. Najczęściej obiecują, że zainwestują pożyczone pieniądze, by później - jako para - mogli dobrze żyć razem - podsumowuje Kant-Wysocka.

Marta Kosakowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (151)
Zobacz także