Grażyna Ferra-Kopocińska: "Chciałam nauczyć kobiety myśleć inaczej"

Grażyna Ferra-Kopocińska stworzyła program samoobrony dla kobiet
Grażyna Ferra-Kopocińska stworzyła program samoobrony dla kobiet
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

03.10.2024 06:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bezpieczeństwo przede wszystkim – Grażyna Ferra-Kopocińska doskonale wie, jak tę dewizę zastosować w praktyce. Z jej autorskiego programu samoobrony korzystają kobiety z całej Polski.

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Moja koleżanka uznała, że kursy samoobrony dla kobiet nie mają większego sensu, bo gdy ktoś ją znienacka zaatakuje, to ona na pewno straci głowę, wpadnie w panikę i nie będzie wiedziała, co robić…

Grażyna Ferra-Kopocińska: Poniekąd mogę się zgodzić z pani koleżanką, bo w sytuacji nagłej – nawet po kursie samoobrony – może zabraknąć nam pewnych umiejętności, takich jak np. rozpoznanie zagrożenia przed atakiem. I to jest coś, czego uczę na swoich warsztatach "Sama się obronię". Pokazuję kobietom, co może je spotkać, na co zwrócić uwagę, w jaki sposób uniknąć niebezpiecznej sytuacji, jak się bronić itp. Pracujemy w niewielkich grupach; przed warsztatami moje uczestniczki wypełniają ankietę dotyczącą ich otoczenia, dzięki czemu do każdego spotkania mogę się odpowiednio przygotować i zaproponować zindywidualizowany program.

To są warsztaty dla kobiet w każdym wieku?

Tak. Uczę właśnie tego, jak kobieta bez względu na wiek, niemająca żadnego doświadczenia w sportach walki, może się obronić w niebezpiecznej dla siebie sytuacji. Zapisuje się do mnie coraz więcej pań po 50. roku życia, co uważam za swój wielki sukces. Z drugiej strony ostatnio jedna z matek sprezentowała moje warsztaty swojej 19-letniej córce, która właśnie rozpoczyna studia w innym mieście. Uważam, że dla młodej kobiety to znakomity prezent.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nauczę cię, jak być kobietą świadomą otoczenia" – pisze pani na swojej stronie. Co to znaczy?

Na co dzień nie dostrzegamy potencjalnego zagrożenia – moje zajęcia to zmieniają. Są na to dowody w postaci historii kobiet na moim Instagramie. Być świadomą otoczenia to znaczy umieć je "zweryfikować". Wiedzieć, gdzie i jak szukać pomocy w momencie zagrożenia. Kobiety mają niestety "widzenie tunelowe" – wychodzą z pracy, mając jeden cel: dotrzeć do domu, ewentualnie po drodze odebrać dziecko. Nie myślą o tym, co na tej drodze może się wydarzyć. Mało tego, uważają, że tylko wieczór i noc sprzyjają napadom.

A nie?

Nie, wystarczy spojrzeć na statystyki: dużo więcej napaści, zwłaszcza kradzieży, ma miejsce w ciągu dnia. Przekonanie, że w nocy w krzakach czai się złoczyńca, jest stereotypowe. Oczywiście noc też jest niebezpieczna, bo w ciemnościach ludzie stają się niewidoczni, łatwiej można się ukryć. Ale zawsze powtarzam, że droga do domu za dnia i w nocy to ta sama droga. Po pierwszych warsztatach uczestniczki mojego kursu mają za zadanie rozejrzeć się dokładnie po swojej okolicy, popatrzeć na budynki, zaułki, uliczki, a także na ludzi. Stanąć w roli kobiety, która chce sprawdzić, czy nic jej nie zagraża. Nie bać się.

Tych technik można się nauczyć bez względu na osobowość? Kobieta nieśmiała, wycofana też da radę?

Na pewno kobiecie odważnej, zdeterminowanej będzie łatwiej się tego wszystkiego nauczyć, a potem zastosować w praktyce, najczęściej jednak zdeterminowana jest każda kobieta, którą spotkało już w życiu coś niedobrego i która chce umieć się obronić. Do tej pory – od października 2023 roku – przeszkoliłam już ponad 100 kobiet, a do końca tego roku będzie ich ok. 180. Moje warsztaty zawsze odbywają się w stroju, w którym chodzimy na co dzień. Nie są to zajęcia na macie, bo przecież w sytuacji zagrożenia maty nie będzie. To wszystko sprawia, że techniki samoobrony, które proponuję, może opanować każda z nas.

Spędziła pani 16 lat w mundurze. Ciężko było się z nim rozstać?

Bardzo. Ale chciałam bardziej się ustabilizować. Wcześniej moja praca była nienormowana; gdy wychodziłam z domu, nikt nie patrzył na zegarek, tylko na kalendarz, ponieważ potrafiłam wyjść jednego dnia, a wrócić za kilka dni. Nigdy nie było stabilizacji. Do czasu, aż w moim życiu pojawił się najwspanialszy człowiek – moja córka. Zrobiłam to dla niej; stwierdziłam, że muszę być obecną mamą, przekazać jej pewne wzorce. Nigdy nie zapomnę, jak po kilku dniach wróciłam do domu przed Wigilią, a córeczka zapytała mnie, czy wiem, że w święta można piec pierniki, a nie tylko je kupować. Miała wtedy trzy latka. To był dla mnie sygnał, że muszę coś zmienić.

Od czego zaczęła się ta zmiana?

Od warsztatów, które prowadziłam w swojej rodzinie. Zaskoczyła mnie wtedy niska świadomość kobiet dotycząca potencjalnych zagrożeń i tego, jak się bronić. Chciałam nauczyć kobiety myśleć inaczej. Powiem jednak szczerze, że praca była moją pasją. Byłam jedyną kobietą w służbie celnej, a później w służbie celno-skarbowej, która przeszła przez wszystkie szczeble weryfikacji, żeby stać się instruktorem techniki, taktyki, interwencji i wyszkolenia strzeleckiego.

Nikomu w wojsku nie mieściło się w głowie, że kobieta stanie pomiędzy samcami alfa na równi z nimi. Kosztowało mnie to bardzo dużo zdrowia, każdy dzień w pracy był zagadką, ale uwielbiałam to. Kontakt ze światem przestępczym dał mi ogromną wiedzę, którą wykorzystuję teraz podczas swoich warsztatów.

Nie brakuje pani munduru?

Odpowiem tak: gdy podczas warsztatów opowiadam o mojej dawnej pracy, pokazuję uczestniczkom jedno bardzo wymowne zdjęcie. Stoję na nim z bronią, w stroju taktycznym. Mimo tego, że dziś jestem matką dwójki dzieci i szczęśliwą żoną, to mówię uczestniczkom, że to zdjęcie przedstawia najbardziej spełnioną, szczęśliwą kobietę w swoim życiu. Jestem na nim sama. Moją rodzinę kocham nad życie, ale wtedy, w mundurze, spełniałam swoje marzenia, osiągałam życiowe cele.

Pani warsztaty pełnią też rolę terapeutyczną? Uczestniczki zajęć się przed panią otwierają, opowiadają o swoich przeżyciach, doświadczeniach?

Oj, tak. One wielokrotnie się wzruszają, wychodzą poza mentalną strefę swojego komfortu. Ponieważ jesteśmy wtedy w zamkniętym środowisku innych kobiet, historie często są bardzo osobiste, pełne emocji. Dajemy sobie na to czas na początku warsztatów – potem już tylko praktyka, praktyka, praktyka.

Grażyna Ferra-Kopocińska jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne w kategorii #Wszemocne wśród kobiet. W tej kategorii laureatkę wybiera kapituła. Możesz oddać głos w innych kategoriach.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska

Źródło artykułu:WP Kobieta