Hedi Slimane vs. Kering, czyli ciąg dalszy głośnego konfliktu
Przejął stery w domu mody YSL, dokonał rebrandingu marki, zmieniając jej nazwę na Saint Laurent, wywołał niejedną kontrowersję estetyką proponowanych przez siebie pomysłów, podwoił zyski kierowanej przez siebie firmy, a potem niespodziewanie się pożegnał. Kontrakt Hediego Slimane’a z marką Saint Laurent wygasł z dniem 31 marca. Czy rozdział „Hedi Slimane i Saint Laurent” został już zamknięty? Okazuje się, że niekoniecznie.
Słynny francuski dom mody, za kadencji dyrektora kreatywnego Hediego Slimane’a , nie tylko zyskał rzesze wiernych fanów. Do sukcesu finansowego luksusowej marki z pewnością przyczyniła się konsekwentna i bardzo wyrazista strategia kształtowania wizerunku . Spójna rockowa estetyka (mało nowatorska, ale idealnie trafiająca w gusta fanów) oraz znani muzycy w kampaniach reklamowych (można powiedzieć, że to Hedi Slimane zapoczątkował modę na angażowanie artystów do sesji wizerunkowych) to tylko część jego rewolucji.
Mimo wielu sukcesów, projektant opuścił mury francuskiego domu mody. Przyczyny rozwiązania umowy francuskiej grupy holdingowej Kering ze Slimanem nie są jednak znane. Do pewnego momentu wydawało się, że obie strony rozstały się w przyjaznej atmosferze, a jednak z biegiem czasu do mediów dotarły informacje o ich konflikcie. Co było jego punktem zapalnym?
Tuż po rozstaniu, Hedi Slimane miał podpisać umowę o zakazie konkurencji, w ramach której koncern Kering zobowiązał się do wypłacania projektantowi regularnej „pensji”. Warunki były jasne. Slimane przez okres trwania umowy nie pracuje dla konkurencyjnej marki, a jego dawny pracodawca regularnie przesyła mu wynagrodzenie. Dzięki tego rodzaju ustaleniom projektant nie mógłby wprowadzać rewolucji w kolejnej firmie.
Po pewnym czasie grupa Kering zmieniła jednak zdanie, uznając, że nie chce już dłużej blokować swojego dawnego pracownika. Taka decyzja oznaczałaby rezygnację z wypłacania należności projektantowi – nic więc dziwnego, że zmiana ustaleń nie spodobała się Slimane’owi. Tym samym, były dyrektor kreatywny Saint Laurent zaczął się domagać przywrócenia powyższej klauzuli w umowie na drodze postępowania sądowego.
Okazuje się, że po tygodniach batalii może wywalczyć swoje. Decyzją sądu grupa Kering jest zobowiązana do wypłacenia projektantowi sumy w wysokości 13 milionów dolarów, czyli kwoty, na jaką opiewał dawny kontrakt. Powyższą informację potwierdzili portalowi „WWD” prawnicy Hediego Slimane’a. Sprawa nie doczekała się jednak ostatecznego rozwiązania, gdyż Kering zamierza odwołać się od decyzji sądu.
Jak widać, owocne cztery lata współpracy nie zagwarantowały szczęśliwego zakończenia.