Ikony kobiecości. Najlepsze aktorki festiwalu filmowego w Cannes
Czerwonym dywanem Festiwalu Filmowego w Cannes przechadzało się przez ponad 70 lat wiele świetnych aktorek. Ale tylko niektóre z nich na trwałe zapisały się w historii kina. Przedstawiamy zestawienie 20 wybitnych aktorek według Grażyny Torbickiej.
09.05.2018 14:23
Święto wielkiego ekranu
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes to, obok Oscarów, najważniejsze wydarzenie na mapie światowego kina. Od 1946 r., kiedy to odbyła się pierwsza edycja festiwalu, Złota Plama (fr. "Palme d'Or"), będąca główną nagrodą festiwalu, stała się jednym z najbardziej pożądanych filmowych wyróżnień. Cenią ją zarówno reżyserzy, jak i środowisko aktorskie.
Co o tym zadecydowało? Na pewno ogromną zaletą wydarzenia jest sam klimat miasta na Lazurowym Wybrzeżu. Promenada de la Croisette w Cannes, pełna palm i luksusowych hoteli, jest bowiem jednym z najpiękniejszych tego typu obiektów w Europie. Ale to nie wszystko. Festiwal Filmowy w Cannes zawsze charakteryzował się również odwagą. Właśnie dlatego nagradzane Złotą Palmą aktorki stworzyły tyle niezapomnianych ról.
Najlepsze z najlepszych
Grażyna Torbicka przez ponad 20 lat prowadziła program telewizyjny "Kocham Kino", jest również członkinią FIPRESCI (Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych). Przez ten czas dogłębnie poznała świat filmowy, pełniąc także rolę korespondentki na międzynarodowych festiwalach w Wenecji, Berlinie czy Cannes właśnie. Również w tym roku zawita na Lazurowym Wybrzeżu, jako dziennikarka oraz ambasadorka marki L'Oréal Paris, oficjalnego partnera Festiwalu Filmowego w Cannes.
Zapytana o 20 najlepszych, najbardziej zapadających w pamięć aktorek, które zawojowały Cannes, Grażyna Torbicka rzecz jasna podjęła wyzwanie. W jej subiektywnym zestawieniu znalazły się zarówno odtwórczynie ról, których bijąca z ekranu energia zelektryzowała widzów, jak i kobiety znane z oszczędnego aktorstwa. Postanowiliśmy wziąć jej wybory pod lupę:
Brigitte Bardot – oczarowała Cannes jako 18-latka w 1953 r. Trzy lata później rozpaliła do czerwoności męską część widowni dzięki przebojowej roli w filmie Rogera Vadima "I Bóg stworzył kobietę". Stała się wtedy symbolem seksu oraz wzorem dla nowoczesnych wyzwolonych kobiet. Po zakończeniu kariery aktorskiej na początku lat 70. XX wieku zaangażowała się w działania na rzecz ochrony zwierząt.
Claudia Cardinale – ta piękna Włoszka była muzą takich reżyserów, jak Frederico Fellini, Luchino Visconti czy Sergio Leone. Stworzyła niezapomniane role w filmach "Osiem i Pół" (1963) oraz "Pewnego razu na dzikim zachodzie" (1968). Jej urodzie nie oparł się także Jerzy Skolimowski, który osadził ją w swoich "Przygodach Gerarda" (1970). Dla mieszkańców Italii była niczym włoska Brigitte Bardot. Jej przepiękne zdjęcie wykorzystano w plakacie festiwalu w Cannes z 2017 r.
Sophia Loren – zapewne wielu z nas pamięta zdjęcie z 1957 r., na którym ta Włoszka patrzy z dezaprobatą na głęboki dekolt amerykańskiej aktorki Jayne Mansfield. Trudno jej się dziwić. Choć Sophia Loren była i jest piękną kobietą, to dzięki zdolnościom aktorskim stała się ikoną kina. "Matka i córka" (1960), "Małżeństwo po włosku" (1964), "Hrabina z Hongkongu" (1967) – to tylko kilka wybitnych ról, w których pokazała swą charyzmę.
Giuletta Masina – nie była może typową pięknością, posiadała jednak niezwykłą ekranową osobowość. Zachwyciła m.in. Felliniego, który nie tylko ożenił się z nią, ale też obsadzał w takich filmach jak "La Strada" (1954) czy "Noce Cabirii" (1957). Rolę w tym ostatnim filmie otrzymała Złotą Palmę w Cannes dla najlepszej aktorki.
Catherine Deneuve – pierwsza dama francuskiego kina. Aktorka słynna ze swojej "chłodnej" urody, której nie mogli się oprzeć towarzyszący jej na ekranie aktorzy. Marcello Mastroianni ("To się zdarza tylko innym"), Gérard Depardieu ("Ostatnie metro"), Vincent Pérez ("Indochiny"), a nawet Susan Sarandon ("Zagadka nieśmiertelności") kolejno ulegali jej zmysłowemu urokowi. Deneuve potrafi zagrać zarówno bohaterki słabe i zaszczute przez świat (pamiętny "Wstręt" Romana Polańskiego), jak i postacie niezwykle silne.
Faye Dunaway – dziś już trochę zapomniana Amerykanka, która 50 lat temu miała u swoich stóp cały świat. Zagrała w "Bonnie i Clyde" (1967) u boku Warrena Beatty i w kapitalnym "Chinatown" (1974) razem z Jackiem Nicholsonem. Za rolę w filmie "Sieć" (1976) otrzymała Oscara. Obecnie pojawia się na ekranie sporadycznie, choć film wciąż jest jej wielką pasją. Dlatego na kolejnych edycjach festiwalu w Cannes można ją zobaczyć bardzo często.
Meryl Streep, Helen Mirren i Krystyna Janda – te trzy aktorki zdaniem Grażyny Torbickiej łączy fakt, iż nie pozwoliły, by wiek był dla nich przeszkodą w wielkiej filmowej karierze. Wszystkie zaczynały przygodę z aktorstwem w młodym wieku, jednak po Złotą Palmę sięgnęły już jako dojrzałe, doświadczone kobiety. Meryl Streep tryumfowała w 1989 r. (film "Krzyk w ciemności"), Krystyna Janda rok później ("Przesłuchanie"). Helen Mirren zdobyła nagrodę aż dwukrotnie ("CAL" w 1984 r. oraz "Szaleństwo króla Jerzego" w 1995 r.).
Susan Sarandon – tytanka pracy, nie tylko na planie filmowym. Aktorka przebojowa, z którą lepiej nie zadzierać. Widzowie pokochali ją za rolę Louise w filmie "Thelma i Louise" w duecie z Geeną Davis. Prywatnie jest ambasadorką dobrej woli UNICEF, a także działaczką społeczną. Na festiwalu w Cannes gości bardzo często, gdyż rocznie zdarza się jej grać nawet w trzech filmach.
Julianne Moore – jej atutami są naturalna uroda oraz spojrzenie wydające się skrywać jakąś tajemnicę. Jest aktorką i producentką. Zagrała w nagrodzonych na wielu festiwalach filmach, takich jak "Boogie Nights" (1997), "Daleko od nieba" (2002) czy "Mapy Gwiazd" (2014). Za tę ostatnią rolę otrzymała zresztą Złotą Palmę dla najlepszej aktorki.
Isabelle Huppert – wielka francuska aktorka, która udowodniła, że można się podnieść z każdej porażki. W 1980 r. zagrała w amerykańskich "Wrotach niebios", jednej z największych klap w historii kina. Po powrocie do Europy skupiła się na produkcjach kameralnych. Wyrobiła sobie markę jako odtwórczyni ról kobiet skomplikowanych psychologicznie, niejednokrotnie obarczonych traumą. Rola w filmie "Pianistka" przyniosła jej Złotą Palmę oraz Europejską Nagrodę Filmową.
Liv Ullmann i Bibi Andersson – dwa wielkie nazwiska skandynawskiego kina, bez których trudno sobie wyobrazić filmy Ingmara Bergmana. Film "Persona" (1966) z ich udziałem stanowi do dzisiaj niedościgniony wzór, jako studium kobiecej psychiki.
Penélope Cruz – Hiszpanka w najpełniejszym i najpiękniejszym tego słowa znaczeniu. Kobieta-wulkan energii, zmysłowa i pełna ekspresji. Widzowie pokochali Cruz za role w filmach Pedro Almodovara, m.in. "Drżące ciało" (1997) oraz "Volver" (2006). Hiszpański reżyser świetnie potrafił wykorzystać jej aktorskie atuty. Za rolę w filmie "Vicky Cristina Barcelona" (2008) otrzymała Oscara.
Irène Jacob i Juliette Binoche – pamiętamy je z filmów Krzysztofa Kieślowskiego. Ta pierwsza oczarowała widzów rolami w "Podwójnym życiu Weroniki" (1991), oraz "Trzy kolory: Czerwony" (1994). Często gra kobiety delikatne na zewnątrz, a jednak pełne wewnętrznej siły i ciekawości świata. Juliette Binoche z kolei, w przejmujący sposób zagrała Julie w obrazie "Trzy kolory: Niebieski" (1993), za rolę w filmie "Angielski pacjent" otrzymała Oscara. Niezaprzeczalnym atutem obydwu aktorek jest naturalność.
Léa Seydoux, Mia Wasikowska i Kirsten Dunst – aktorki, które wyrastają na nowe gwiazdy światowego kina. Wszystkie trzy mają za sobą udział w wyróżnionych na festiwalu w Cannes produkcjach. Filmy takie jak "Życie Adeli" (2013 – Złota Palma za film), "Tylko kochankowie przeżyją" (2013) czy "Melancholia" (2011, Złota Palma dla Dunst) pozwalają sądzić, że jeszcze nie raz o nich usłyszmy.
Tegoroczny, 71. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes, który rozpocznie się 8 maja będzie na pewno wyjątkowy pod jednym względem. Jury konkursowe pod przewodnictwem świetnej australijskiej aktorki Cate Blanchett po raz pierwszy składa się w większości z kobiet.
Partnerem artykułu jest L’Oréal Paris.