Internautka opisuje problem w małżeństwie. "Mój mąż jest nauczycielem. To mnie wykańcza"
– Mam już serdecznie dość mojego męża, jego nieróbstwa i zupełnego braku ambicji – pisze rozżalona internautka. Szybko okazuje się, że źródłem problemu wcale nie jest mąż.
Jedna z użytkowniczek Kafeterii postanowiła podzielić się z pozostałymi członkami i członkiniami forum historią swojego małżeństwa. Kobieta przyznała, że ma dość, że jej mąż jest "nieudacznikiem". Oboje są po trzydziestce, mają 5-letnią córkę. Ona nie pracuje, a on jest nauczycielem matematyki w publicznej szkole. Zdaniem internautki jej mąż powinien znaleźć inną pracę, taką, w której będzie mógł wykorzystać swoje umiejętności, ale jednocześnie zostanie doceniany i odpowiednio wynagrodzony.
– Każdy z nas chciałby mieć pracę, która jest jednocześnie hobby, ale mamy dziecko i żyjemy za 2600 zł. Niczego się nie dorobiliśmy – żali się kobieta. Mamy mieszkanie tylko dlatego, że rodzice męża nam dali, bo mieli jedno po babci i wynajmowali – żali się kobieta. – Chciałabym móc pojechać na zagraniczne wakacje. Móc kupić córce oryginalne adidasy a nie takie z Lidla. Niedługo pójdzie do szkoły i dzieci będą się z niej śmiały, że jest biedna, bo jej własny ojciec woli cudze bachory – dodaje.
Choć w poście nie padło pytanie, co kobietem powinna zrobić z "mężem nieudacznikiem", który lubi swoją nisko opłacaną pracę, internauci szybko dali jej do zrozumienia, że problemem nie jest jej mąż.
Zdaniem większości internautów, najlepszym rozwiązaniem sytuacji byłoby, gdyby kobieta sama znalazła pracę. Niektórzy nie szczędzili gorzkich słów, nazywając ją "pasożytem". Głos zabrała również nauczycielka, która przyznała, że nawet gdyby mąż autorki zaczął udzielać korepetycji, o co ona zabiega, nie podreperowałoby to zbyt znacząco domowego budżetu.
Założycielka wątku zabrała w głos w dyskusji i przyznała, że według niej to mąż ma obowiązek utrzymywać rodzinę, nie ona. Jest również przekonana, że gdyby miała iść na 8 godzin do pracy, a obowiązki domowe spadłyby na męża, on sprzeciwiłby się takiemu układowi. Choć obecnie dzielą się zadaniami, a mąż chętnie zajmuje się córką, boli ją, że tyle czasu poświęca uczniom, przygotowywaniu się do lekcji i prowadzeniu zajęć dodatkowych.
"No tak. Facet zrobił swoje (dziecko), facet może odejść. Człowiek z pasją, a ty go gnoisz? Sama idź do lepszej pracy. Dlaczego to on musi więcej zarobić? Równouprawnienie jest. A małą naucz, że nie pieniądze są ważne w życiu" – czytamy w komentarzach.
Pojawiło się jednak kilka głosów sugerujących, że być może powinna postraszyć męża rozwodem, a być może wtedy by się zreflektował i pomyślał o zmianie stanowiska lub poszukaniu dodatkowego zajęcia.
– Jeśli groźba go nie przekona, to rzeczywiście się z nim rozwiedź i znajdź sobie jakiegoś prawdziwego faceta – grzmi jeden z forumowiczów.
Kilku internautów podało w wątpliwość, czy opisana historia jest autentyczna. Nawet gdyby autorka nieco by podkoloryzowała lub post byłby jedynie prowokacją, podobnych przypadków jest więcej. W końcu wiele kobiet ma żal do swoich partnerów, że nie zarabiają tyle, ile "powinni", a one same żyją w przekonaniu, że to obowiązkiem mężczyzny jest zapewnić kobiecie byt.
Znasz podobne historie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl