Blisko ludziJa i cztery ściany

Ja i cztery ściany

Aneta od pół roku mieszka sama. Przez 19 lat dzieliła pokój z pięcioma innymi dziewczynami. Jest wychowanką domu dziecka.

Ja i cztery ściany
Źródło zdjęć: © sxc.hu

08.06.2009 | aktual.: 31.05.2010 23:11

Aneta od pół roku mieszka sama. Przez 19 lat dzieliła pokój z pięcioma innymi dziewczynami. Jest wychowanką domu dziecka. Swoje własne 28 metrów zawdzięcza sponsorom, a przede wszystkim operatywności kierowniczki domu. Nie umie jednak powiedzieć czy się cieszyła, kiedy spała tu pierwszej nocy. - Na pewno bardzo dziwnie się czułam, tylko ja i cztery ściany, było trochę jak w grobie.

Tylko nie dziewczynka

- Chodzę z łazienki do kuchni, z kuchni do pokoju, wyglądam przez okno i przyzwyczajam się do bycia samej. To bardzo dziwne uczucie. Zupełnie inne od samotności, której doświadcza się w domu dziecka. Tamta jest wewnętrzna. Dbam, żeby cały czas grało radio albo zostawiam szparę w drzwiach, żeby słyszeć co się dzieje na klatce schodowej. - Moja historia może wydać się banalna. Ojciec nieznany, matka oprócz mnie miała jeszcze pięcioro dzieci, no i oddała to najmłodsze państwu na wychowanie. Widziałam ją dwa razy w życiu. Tęskniłam nieustannie. Jej ukochane filmy to kino familijne Disneya. Nienawidziła za to zawsze baśni o dziewczynce z zapałkami. Jedna z jej wychowawczyń bardzo ją lubiła i kazała Anecie ćwiczyć na niej czytanie. Do dziś nie znosi Andersena.

Mamo, śpisz?

Ma uraz do miłych pań, pachnących drogimi perfumami. Może dlatego, że żadna z nich nigdy nie uczyniła z niej szczęściary i nie zaprosiła na święta, a może dlatego, że nie zaprosiła jej na dłużej albo na zawsze, jak Mariolę. Odejście Marioli było największym dramatem, jaki Aneta do tej pory przeżyła. Odkąd pamięta spały zawsze łóżko w łóżko. Zamieniały się na noc ukochanymi maskotkami. - Wyobrażałyśmy sobie, że Mariola jest moją mamą, a ja jej. Kiedy leżałyśmy w łóżkach i światło było zgaszone, pytałyśmy się siebie nawzajem: Mamo, śpisz? Nie, nie, śpij córeczko - odpowiadałyśmy. Kiedyś, gdy wróciły z sanek, przyszła pewna pani i zabrała Mariolę. Najpierw na trochę, a potem na zawsze.

Bez dramatów

W szkole bywało różnie. W młodszych klasach dzieciaki pytały, gdzie jest twój tata, gdzie twoja mama. - Jedne traktowały nas normalnie, inne wyzywały od znajd. Nikt nie chciał z nami siedzieć, bo wszyscy byli pewni, że mamy wszy. Ja szybko z tym skończyłam, miałam najlepsze stopnie w klasie, wszyscy wiedzieli, że jeśli mi dokuczą, nie dam ściągać i nic nie podpowiem.

Przyjaciółek Aneta mieć nie chciała, pamiętała co się stało z Mariolą. Na początku szkoły średniej wszystkie dziewczyny z klasy chciały wiedzieć jak jest w domu dziecka. - Nie wiedziałam co mam im mówić, dla mnie było normalnie, nie mogłam powiedzieć, czym się różni od zwykłego domu, bo go nigdy nie miałam. Były zawiedzione, że nie opowiadam dramatycznych historii. Chłopaka nigdy nie miała, ci w domu dziecka nie podobali się jej, ona nie podobała się tym ze szkoły. - Byliśmy zbyt różni. Nie umiałam z nimi rozmawiać nawet na co dzień.

Prymuska i aniołki

Kiedyś był w telewizji konkurs, z którego pieniądze przekazano na dom dziecka Anety. Ktoś miał jechać do studia i reprezentować dzieci. Wybrano Anetę, bo się dobrze uczyła i jeszcze dwoje maluchów, bo wyglądali jak aniołki. - Czułam się wtedy jak kretynka. W studio krzyczano za nami: dzieci z domu dziecka, gdzie są dzieci z domu dziecka, tak jakby wołano: dzieci upośledzone, gdzie są dzieci upośledzone. Potem usadzono nas przed kamerą, jakiś facet wręczył mi worek zabawek, drugi worek ubrań. Wcześniej mi powiedzieli, że mam się cały czas uśmiechać i potem szczerze podziękować. A ja ledwo wykrztusiłam „dziękuję”. Zapadła cisza. Pani prowadząca program zaczęła szybko zagadywać całą sytuację. W domu wszystkie dzieciaki miały Anecie za złe, że się tak głupio zachowała i teraz już na pewno nie dostaną więcej żadnych darów. Ale dostawali.

Gdzie jest chleb

Było jej bardzo głupio gdy dostała to mieszkanie. Bo w końcu ileś pachnących pań miało w tym swój udział. - Całe życie żyję na cudzej łasce i to jest poniżające. Nie wiem co powinnam zrobić, żeby pospłacać te wszystkie długi. Na razie Aneta studiuje prawo. Żyje dzięki zapomodze i stypendium. Niedawno pierwszy raz kupiła sobie buty na obcasie. W domu dziecka obowiązywała skromność.

Aneta stawia na stole placek cytrynowy. Ma zakalec, ale i tak jest bardzo dumna ze swego dzieła. Robiła go pół dnia. Najwięcej kłopotów miała z wbiciem jajek, żółtka za nic nie dały się oddzielić od białek. Ale to przecież jeden z pierwszych wypieków w jej życiu, inne będą lepsze. Codziennie odkrywa swoje małe i większe Ameryki. Cały czas nie radzi sobie z gospodarowaniem pieniędzmi. Ceny ciągle ją zaskakują. Największe problemy miała jednak ze zrobieniem zakupów pierwszy raz. Chciała kupić chleb i nigdzie nie mogła go znaleźć. - Bardzo się zdziwiłam, gdy w końcu zagadnięta ekspedientka podała mi okrągły bochenek. Ja przez całe życie widziałam chleb w kromkach. Trudno idzie jej nauka gotowania. Poparzyła się już kilka razy, pocięła palce nożem.

Ciotka z mieszkaniem

Znajomym ze studiów mówi, że rodzice zginęli w wypadku, kiedy była mała, wychowywała ją ciotka, po której dostała w spadku mieszkanie. Nie przyznaje się do domu dziecka. Chce zobaczyć, czy ludzie będą ją traktować inaczej bez tej wiedzy. Niedawno jeden z kolegów powiedział jej, że podoba mu się, że jest inna niż cała reszta. Aneta zastanawia się, czy w jej przypadku to dobrze czy źle.

Komentarze (13)