WAŻNE
TERAZ

Jest decyzja RPP. Wiadomo, co ze stopami procentowymi

Jadźka w krainie Guinnessa

Pierwsza długa podróż, pierwszy lot samolotem, pierwszy pobyt w pubie, pierwsze zetknięcie z dziećmi innego koloru skóry. To wszystko przydarzyło się ostatnio naszemu dziecku.

Obraz

MATKA, TATKA I FURIATKA

Pierwsza długa podróż, pierwszy lot samolotem, pierwszy pobyt w pubie, pierwsze zetknięcie z dziećmi innego koloru skóry. To wszystko przydarzyło się ostatnio naszemu dziecku. Powiedzieć, że zniosła to wszystko dzielnie, to miało powiedziane. Ona po prostu rozniosła wszystkie te miejsca w proch!

Obraz

Godzina przed wylotem w Polski. Lęk, co też ta Jadźka sobie pomyśli, kiedy samolot poniesie ją w zastraszającym tempie w stronę nieba. Lot było po 21, mieliśmy więc nadzieję, że może zaśnie ładnie na pokładzie i prześpi całą zadymę. W końcu normalnie śpi już od 19. W nią jednak wstąpił jakiś czort. Oczy zrobiły się wielkie jak guziki od zimowego płaszcza, z ust wydobywały się dzikie okrzyki zdziwienia i rozbawienia, a kończyny latały bez ładu i składu z podniecenia.

W samolocie było pełno ludzi, wszyscy prawie na sobie, bo to tanie linie, więc Jadźka, dusza towarzyska, nie pomyślała nawet o drzemce. A jak zobaczyła na pokładzie te wszystkie dzieciaki… Okazuje się bowiem, że Polacy z racji emigracji podróżują dość często z dziećmi, nawet tymi najmniejszymi. Z setki osób było więc w samolocie z trzydzieścioro bobasów, jedne ciekawsze dla Jadźki od drugiego. Można im było robić „a ku ku” zza fotela, pokazywać, gdzie „sroczka kaszkę ważyła”, robić „pa pa” tym z tyłu pokładu, szarpać za włosy sąsiadów. Wszystko, tylko nie grzecznie siedzieć i dać się rodzicom wyluzować. Takie to wakacje z dzieckiem ukochanym!

Irlandia przywitała nas brakiem deszczu, to już było coś. Jadźka zadowolona, podróżowała z nami po zielonej wyspie, zdobywała szczyty (no, jeden i nie do końca, bo za bardzo wiało) i zwiedzała zamki. Nawet kilka razy poszła z nami do irlandzkiego pubu, a było to możliwe tylko dzięki temu, że zakaz palenia papierosów w miejscach publicznych jest tam konsekwentnie przestrzegany. Wpadaliśmy więc umęczeni po całym dniu zwiedzania do pobliskiego pubu, gdzie rzucaliśmy się z wygłodniałymi oczami na irlandzkie dania – obfite i pyszne, a do tego kelner przynosił po małym Guinnessie z pianką, która nie ma sobie równych. Jadźka siedziała na swoim dziecięcym krzesełku (tak, tak, w pubach takie cuda!) i kokietowała lokalnych irlandzkich staruszków. Zjadała dzielnie ziemniaczki z kurczakiem i marchewką, po czym z rykiem wsiadała do swojego powozu. W końcu bujne życie towarzyskie ma we krwi po mamusi i tatusiu.

Jej potrzeba bratania się z innymi osobnikami najsilniej objawiła się w styczności z innymi dziećmi, i to jak barwnymi! Obok naszego miejsca zatrzymania znajdował się piękny park o pięknej nazwie People’s Park, czyli nie mniej ni więcej – Park dla Ludzi. Na jego terenie znajdował się fantastyczny plac zabaw dla dzieci – duży, kolorowy, bezpieczny, z wszystkimi bajerami. Na ziemi znajdowała się specjalna miękka wykładzina, żeby najmłodsze bobasy mogły spokojnie wywracać się w trakcie walki z materią.

Na tym oto placu spotykają się codziennie matki Polki, Rosjanki, Hinduski, Irlandki, Chinki, Senegalki i wiele, wiele innych. Ich dzieci – piękniutkie i tak od siebie różne, bawią się razem porozumiewając się jakimś nieznanym żadnej z tych matek (lub ojców, bo kilkoro można było uświadczyć) językiem. Jadźka czuła się wśród nich jak ryba w wodzie, tylko że trochę mniejsza od reszty. Jeszcze przecież nie biega, a tak by chciała! Latała więc na czworakach po placu boju i zaczepiała tych, którzy się nawinęli. Na pierwszy ogień poszła śliczna Chinka – włosy spięte w dwa czarne kucyki, smutny uśmiech na twarzy. Nieśmiało dotknęły się rączkami w jakimś dziwnym geście powitania - przedstawienia się sobie, i dawaj w tany!

Wszystkie te zbierane za dnia wrażenia, wiadomo, „procentują” w nocy. Normalnie moje dziecko zasypia idealnie, kładę ją do łóżeczka, robi mi „pa pa” i wychodzę z pokoju. I śpi. Wiem, wiem, idealna córka! Ale nie w Irlandii… Tutaj każdy proces usypiania trwa przynajmniej godzinę, bo oczy się kleją, a kończyny pracują jak oszalałe. Pomagało jedynie unieruchomienie – przykrywałam ją kołdrą i kładłam na niej swoją wielką grabę, tak żeby nie mogła się poruszyć. Mijała minuta i mała spała. Ale doszliśmy do tego rozwiązania dopiero w przedostatnią noc, jak to zresztą zwykle w życiu bywa.

W ciągu nocy też nie było różowo. Ponieważ nie mieliśmy dla niej łóżeczka, spała w wielkim łożu między nami. Jadźka przez sen wstawała, wierciła się niesłychanie, dzieliła nas po twarzach, kopała w brzuchy i plecy i… wstawała o 5.30. Od kiedy ma się dziecko, słowo „wakacje” nabiera zupełnie innego znaczenia. Wróciliśmy z urlopu cali i zdrowi. Trochę niewyspani, trochę zmęczeni, ale kto by na to liczył na wakacjach z Jadźką. W końcu widzieć uśmiech na jej twarzy i obserwować jej skok rozwojowy – bezcenne.

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy raz o rozwodzie. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Pierwszy raz o rozwodzie. Tak mówi o rozstaniu z mężem
Miała raka. "Mam nadzieję, że dożyję bawienia wnuków"
Miała raka. "Mam nadzieję, że dożyję bawienia wnuków"
Tak objawia się rak gardła. Chce ostrzec Polaków
Tak objawia się rak gardła. Chce ostrzec Polaków
Zniknęła z telewizji. Oto czym się teraz zajmuje
Zniknęła z telewizji. Oto czym się teraz zajmuje
Kożuchowska wygląda zjawiskowo. Tylko spójrzcie, jaki płaszcz wybrała na jesień
Kożuchowska wygląda zjawiskowo. Tylko spójrzcie, jaki płaszcz wybrała na jesień
Pokazał, co dostał do jedzenia w szpitalu. Dziennikarz zdegustowany
Pokazał, co dostał do jedzenia w szpitalu. Dziennikarz zdegustowany
Codziennie jadł tylko pierś z kurczaka. "Dieta mogła mnie zabić"
Codziennie jadł tylko pierś z kurczaka. "Dieta mogła mnie zabić"
Została mamą w wieku 34 lat. "Nigdy nie chciałam mieć potomstwa"
Została mamą w wieku 34 lat. "Nigdy nie chciałam mieć potomstwa"
Zapomnij o zwykłej ramonesce. Kurtka Sworowskiej to ideał na jesień
Zapomnij o zwykłej ramonesce. Kurtka Sworowskiej to ideał na jesień
Wrze po słowach Czarnka. Tak mówi o trzymaniu psów na łańcuchach
Wrze po słowach Czarnka. Tak mówi o trzymaniu psów na łańcuchach
Jej mąż ma nowotwór mózgu. Przyspieszają ślub kościelny
Jej mąż ma nowotwór mózgu. Przyspieszają ślub kościelny
Tak ubrała się do "PnŚ". Kolor odejmuje lat
Tak ubrała się do "PnŚ". Kolor odejmuje lat