Jak rozmawiać z dzieckiem o aborcji? Zwłaszcza gdy słyszy przekleństwa i widzi martwe płody
Od kilku dni aborcja to w Polsce temat numer jeden. A "wyp******ać" stało się najpopularniejszym słowem. Na to wszystko patrzą też dzieci – na powszechne używanie przekleństw, drastyczne zdjęcia płodów i na to, jak ich mamy walczą o prawo do przerywania ciąży. O to, jak wytłumaczyć sytuację najmłodszym, pytamy Sylwię Sitkowską, psychologa z Przystani Psychologicznej.
Dzieci są mimowolnymi odbiorcami treści związanych z aborcją. Widzą ciężarówki oklejone zdjęciami rozczłonkowanych płodów, zewsząd słyszą i czytają agresywne hasła skierowane do rządu i stykają się ze słowem, którego nie rozumieją. Co im powiedzieć, kiedy zapytają, czym jest aborcja? Jakich słów użyć, by wyjaśnić, dlaczego mamy "chcą zabijać swoje nienarodzone dzieci"?
Agnieszka Mazur-Puchała, WP Kobieta: Nie pozwalamy dzieciom przeklinać. Mówimy, że to "nieładnie". Jak wytłumaczyć im, dlaczego powszechnie używa się teraz ostrych przekleństw?
Sylwia Sitkowska, psycholog i właścicielka Przystani Psychologicznej: Sytuacja jest napięta i czują to wszyscy, dzieci również. I to bardziej niż nam się wydaje. Emocje są nieodłącznie związane z naszą naturą i, w dużym stopniu, decydują o naszych zachowaniach. W trudnych sytuacjach czujemy je bardzo intensywnie i często potrafią wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem. I tak się dzieje również w obecnej sytuacji. Jako społeczeństwo wyszliśmy poza merytoryczny dialog, dominuje złość, lęk i związane z tym przeróżne, dyktowane tymi emocjami zachowania. Warto tłumaczyć dzieciom, że to, że czujemy złość, smutek, lęk czy inne trudne uczucia, jest zupełnie normalne. Problem zaczyna się na poziomie braku umiejętności rozładowania emocji w konstruktywny sposób. Mam prawo być zezłoszczona, ale jeśli z tego powodu podpalę czyjś samochód, pójdę do więzienia.
Niestety świat nie jest ani ładny ani sprawiedliwy, ale nie jest też zły i o tym warto pamiętać w dialogach z dziećmi. Chciałoby się ochronić dzieci przed całym złem, ale nie jest to możliwe.
A co z tymi brutalnymi obrazami, ciężarówkami oklejonymi zdjęciami rozczłonkowanych płodów?
Ja z moimi dziećmi rozmawiam o tym, co się dzieje, wprost. Mam w domu nastolatka i mam również kilkulatkę. Z każdym staram się rozmawiać na poziomie możliwości dziecka oraz szczerze. Z 4-latką rozmawiam w sposób okrojony i jeśli tylko mogę, chronię ją przed tak okrutnymi i makabrycznymi treściami, ale nie unikam odpowiedzi, gdy pyta o coś trudnego. W przypadku tego typu plakatów zastosowałabym metodę odwracania uwagi, gdyż uważam, że takie widoki nie są dobre dla małych dzieci. Jeśli jednak nie byłoby takiej możliwości, powiedziałabym, że niektórzy czasami posuwają się do umieszczania strasznych obrazków po to, aby wywołać dyskusję pomiędzy ludźmi, zaszokować czy przestraszyć.
I najtrudniejsze pytanie. Jak wytłumaczyć swojemu dziecku, dlaczego jako matki walczymy o to, by móc… "zabijać dzieci"?
Po pierwsze zaznaczyłabym, że walczymy o coś zupełnie innego. Język, którym się posługujemy, tworzy naszą rzeczywistość, czego jesteśmy świadkami. Walczymy o możliwość dokonania wyboru w sytuacji skrajnie trudnej i niezwykłej. I znowu, wszystko zależy od wieku. Jeśli jest to nastolatek, możemy odbyć bardzo ciekawą i wnoszącą, również dla nas, dyskusję. Jeśli mamy małe dziecko, to rozmawiajmy krótko, treściwie i bez zbędnych emocji. W każdej sytuacji warto zaznaczyć, że za większością aborcji stoi jakiś dramat, że każdorazowo jest to szalenie trudna i obciążającą psychicznie decyzja.