Jak uformować sobie żonę?
Mów komplementy, nawet jeśli nie są szczerze. Kupuj kwiaty. Ale jeśli poczujesz się lekceważony, to się obraź. I pamiętaj: kobieta jest jak glina. Wystarczy dobre słowo i zmienisz ją jak chcesz. Takie rewelacje zawarte zostały w broszurze dla mężczyzn uczestniczących w kursach przygotowujących do zawarcia związku małżeńskiego. Spokojnie – w Izraelu…
26.05.2009 | aktual.: 25.06.2010 16:38
Seksistowska ulotka wywołał tam burzę, nie tylko wśród kobiet. Także panowie poczuli się urażeni, że wciska się im – krótko mówiąc - ciemnotę. Jeden z uczestników kursu powiedział oburzony:
- Nie mogłem uwierzyć, że takie informacje są wciąż publikowane w dzisiejszych czasach. Państwo powinno się upewnić, że instrukcje wydawane w jego imieniu są nowoczesne i właściwe dla wszystkich osób.
Kursy przedmałżeńskie organizowane są przez rady religijne działające przy władzach miejskich.
Rzeczywiście, niektóre porady są dosyć niezwykłe, szczególnie, kiedy kierowane są do nowoczesnych par XXI wieku. Wprawdzie ogólne przesłanie jest takie, że swoje żony należy szanować („Kobieta nie jest twoją służącą i nie wolno ci sprawić, żeby tak się poczuła”), ale poszczególne instrukcje wywołują zażenowanie pomieszane z rozbawieniem.
„Co najmniej pięć razy dziennie praw swojej żonie komplementy… mów je nawet, jeśli to kłamstwo. Kobieta bez komplementów to jak ryba wyciągnięta z wody”.
Kolejne odkrycie: „Kobieta jest jak glina. Mąż może ją kształtować i formować wedle swojej woli, ponieważ w jej naturze leży pomaganie mężowi. Wystarczy tylko miłe słowo”.
Mężczyzna musi także „zachować kręgosłup” i ukarać niewdzięczną małżonkę. „Jeśli okazuje ci brak szacunku, nie możesz jej ulec. Możesz się zezłościć i przestać z nią rozmawiać, aż w końcu zrozumie, że nie miała racji”. Autorzy broszury doradzają także przyszłym panom młodym, aby mieszkali z daleka od teściów, ponieważ „teściowe zwykle wtrącają się w sprawy młodej pary i mogą zrujnować ich związek”.
Jeden z religijnych deputowanych Uri Orbach z partii Habayit Hayehudi („Żydowski dom”), który otrzymał kilka skarg na kontrowersyjną ulotkę, powiedział:
- Przepaść pomiędzy dobrymi intencjami i stylem broszury jest tak wielka, że aż chce się płakać. Ludzie, którzy ją rozpowszechniają nie potrafią zrozumieć, że nie wszystko, co może być właściwe do dystrybucji w Mea Shearim [ortodoksyjnej i najstarszej dzielnicy w Jeruzalem – przyp. red.], może zostać wręczone każdemu panu młodemu, który pragnie żydowskiego wesela. Zamierzam poprosić religijną radę Jeruzalem, żeby poprawiła broszurę w zgodzie z prawdziwym duchem judaizmu.