W październiku 2020 roku Trybunał Konstytucyjny uznał wykonywanie aborcji w przypadku nieuleczalnej wady płodu lub jego ciężkiego uszkodzenia za niezgodną z Konstytucją Rzeczypospolitej. Decyzja sędziów, w tym Julii Przyłębskiej, z miejsca wzbudziła społeczne kontrowersje i zapoczątkowała falę protestów na terenie całej Polski. W lutym TK opublikował jednak pisemne uzasadnienie orzeczenia, podtrzymujące poprzednie stanowisko.
Jarosław Kaczyński stwierdził, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie mogli podjąć innej decyzji. Uważa nawet, że mogła być ona "ostrzejsza". Zdaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości, nawet jeśli usunięcie ciąży w przypadku ciężkich wad płodu jest zakazane, to "są ogłoszenia w prasie, które każdy średnio rozgarnięty człowiek rozumie i może sobie taką aborcję za granicą załatwić, taniej lub drożej".
Jak ocenił Kaczyński, "bzdurą jest twierdzenie, że aborcja jest zakazana". "Wciąż jest dopuszczalna, jeśli ciąża wywodzi się z przestępstwa i jeżeli zagraża życiu, albo zdrowiu kobiety. Chodzi tylko o zespół Downa i Turnera, gdzie możliwość aborcji zlikwidowano" - zaznaczył. "Decyzja Trybunału ma charakter prawny i moralny, w praktyce może być różnie, ale wierzę, że i w praktyce coś się zmieni" - powiedział prezes PiS.
W październiku 2020 r. zakazano aborcji również w przypadku wad letalnych skazujących dziecko na śmierć tuż po porodzie. W odpowiedzi Kaczyński stwierdził, że w tym przypadku również istnieje rozwiązanie.
"Wśród możliwości dopuszczania aborcji jest furtka w postaci zdrowia psychicznego. Dla jednych jest to być może nie do przyjęcia, ale można z tego skorzystać. Nawet w Niemczech nie jest tak, że można powiedzieć: chcę mieć aborcję i się ją dostaje - stwierdził polityk.
