LudzieJest swatką. Klienci płacą nawet 33 tys. złotych

Jest swatką. Klienci płacą nawet 33 tys. złotych

Anna Guzior-Rutyna od 11 lat pracuje jako swatka. W szczerym wywiadzie podała konkretne ceny swoich usług, które są gotowe jej zapłacić osoby poszukujące prawdziwej miłości. Jak wygląda typowy dzień Guzior-Rutyny w roli swatki?

Swatka opisała, jak wygląda jej praca
Swatka opisała, jak wygląda jej praca
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Arthur Hidden

8 tys. złotych za "bierny pakiet". 23 tys. zł za "złoty pakiet" - z dopłatą kolejnych 10 tys. zł, jeżeli swatka połączy klienta w parę, a związek przetrwa pół roku. - Jak finał jest szczęśliwy, to ludzie z przyjemnością płacą mi te 10 tysięcy - podkreśliła w rozmowie z kobieta.gazeta.pl Guzior-Rutyna.

Jak ludzie reagują na swatkę? O szczegółach swojego zawodu Anna rozmawiała z dziennikarką wspomnianego serwisu, Klaudią Kolasą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Swatką? A co to jest?"

Anna Guzior-Rutyna od 11 lat łączy ludzi w pary. Jak przyznała, wiele godzin spędza w trasie, jeżdżąc po całej Polsce w poszukiwaniu dla swoich klientów odpowiednich kandydatów czy kandydatek. W trakcie podróży napotyka ludzi, którzy nie wiedzą, na czym polega jej zawód.

- Ludzie pytają, czy jestem w pracy, a ja mówię: "No tak, jestem swatką". I są w szoku. "Swatką? A co to jest?" - słyszę (...). Jak ktoś nie rozumie, to powie, że prowadzę burdel. Ostatnio miałam taki komentarz na TikToku (...). Jestem swatką już tyle lat, że się przyzwyczaiłam do takich opinii. Na początku ludzie wytykali mnie palcami i myśleli, że naprawdę prowadzę agencję. Cały czas muszę edukować, że swatki jeszcze istnieją - mówi eksperka w rozmowie z kobieta.gazeta.pl.

Swatka podkreśla, że mnóstwo osób uważa korzystanie z jej usług za akt desperacji.

- A aplikacja randkowa to nie? Tam ludzie przychodzą w różnym celu. Nawet jeżeli mówią, że szukają związku, to z doświadczenia moich klientów wiem, że ktoś chce się dowartościować czyimś kosztem, zabawić się czy szuka czegoś innego. Ten biedny człowiek, który chce kogoś znaleźć, musi mieć dużo czasu i cierpliwości. Ja jako swatka załatwiam wszystko - tłumaczy Anna Guzior-Rutyna.

Nieudana pierwsza randka

Profesjonalna swatka przywołała historię pewnego 28-letniego mieszkańca Wrocławia, którego połączyła z dziewczyną ze Śląska. Po pierwszym spotkaniu Anna Guzior-Rutyna odbyła dwie rozmowy.

- On opowiada: "Pani Aniu, strasznie mi się ta dziewczyna podoba, ale nie wiem, czy będzie chciała się ze mną spotkać drugi raz". Dzwonię do dziewczyny: "Fajny, przystojny, ale jakiś taki nerwowy, drętwy. Rozmowa się nie kleiła. Już się z nim nie spotkam". No i wkraczam ja, zaczynamy analizować - wspomina ekspertka.

W trakcie "analizy" pojawiło się wiele plusów. Wówczas Guzior-Rutyna zaproponowała, aby Ślązaczka spotkała się z jej klientem jeszcze raz.

- Dziś są małżeństwem. W tym roku chyba pojawi się dzieciątko. A mało brakowało i nie dałaby mu szansy na kolejną randkę. Swatka tym się różni od portali, że płaci jej się za wtrącanie - kwituje, podczas wywiadu przeprowadzanego przez Klaudię Kolasę.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

© Materiały WP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (6)