Jest żołnierką i mamą. "Ludzie zarzucają mi, że nie interesuję się synem"
Kapral Sara Szatkowska od ponad 10 lat pełni służbę jako medyk pola walki. Swoją pracę uwielbia, ale czasem jest jej ciężko. - Niektórym nie pasuje, że kobieta jest żołnierzem. Tym, którzy nie potrafią się do tego przyzwyczaić, polecam nie marnować swojej energii na wylewanie żali - mówi.
Kobiety w Wojsku Polskim od ponad 30 lat z powodzeniem przełamują stereotypy, udowadniając, że służba wojskowa to również ich miejsce, choć przez długi czas armia była zdominowana przez mężczyzn.
– Zmiany zaczęły się w 1988 roku, kiedy wprowadzono przepisy umożliwiające kobietom wstąpienie do wojska. Kluczowy moment nastąpił jednak wraz z przystąpieniem Polski do NATO, co przyczyniło się do otwarcia nowych możliwości dla kobiet. Początkowo zajmowały one głównie stanowiska w korpusie medycznym, nie przechodząc specjalistycznego szkolenia przygotowawczego. Można powiedzieć, że były taktowane inaczej niż mężczyźni na pozostałych stanowiskach – opowiada kpr. Sara Szatkowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsza kobieta na poligonie pojawiła się dopiero w 1991 r. Obecnie już ponad 17 tys. kobiet pełni zawodową służbę wojskową w Siłach Zbrojnych RP, zajmując stanowiska wymagające zarówno sprawności fizycznej, jak i predyspozycji psychicznych. Polki służą we wszystkich rodzajach sił zbrojnych, od wojsk lądowych, sił powietrznych przez marynarkę wojenną po wojska specjalne.
– Jeśli nie mają odpowiednich predyspozycji, szczególnie psychicznych, zajmują stanowiska mniej wymagające, takie jak np. kancelista – dodaje.
"Nie ma dla nas taryfy ulgowej"
Kpr. Sara Szatkowska jest medykiem pola walki z ponad 10-letnim doświadczeniem. Medycyna taktyczna stała się jej pasją, a ciągłe szkolenie i podnoszenie kwalifikacji są dla niej priorytetem.
– Jako armia NATO musimy spełniać najwyższe standardy; być na bieżąco z najnowocześniejszymi procedurami oraz sprzętem, jakim posługujemy się na polu walki – mówi, nie kryjąc, że presja wywierana na żołnierkach jest ogromna. – Musimy sprostać zadaniom, które dotychczas były realizowane przez panów, więc praca nad samorozwojem oraz utrzymanie kondycji fizycznej na świetnym poziomie wymagają od nas podwójnego nakładu pracy.
Kpr. Szatkowska na własnej skórze przekonała się, że kobieta fizycznie zawsze będzie słabsza od mężczyzny. – Wiem, że to kontrowersyjny fakt, ale przekonałam się o tym niejednokrotnie podczas służby, a wynika to z naszej budowy ciała i anatomii. Jednak pomimo tego nie ma dla nas, kobiet żadnej taryfy ulgowej – wyznaje.
Żeby być w formie, kpr. Sara Szatkowska uprawia crossfit, który nie tylko wzmacnia jej ciało, ale również kształtuje charakter i samodyscyplinę, a przede wszystkim jest lekarstwem na stres, którego w pracy zawodowego żołnierza nie brakuje.
– To głowa często decyduje o tym, czy damy radę – uważa. – Można być najlepszym w sporcie, ale jeśli nie masz silnej psychiki, nie poradzisz sobie, bo kiedy przyjdzie zmęczenie i ból, w twojej głowie pojawi się głos, który będzie kazał ci przestać.
"Jesteśmy żołnierzami, ale mamy uczucia"
Dla każdej kobiety balansowanie pomiędzy obowiązkami zawodowymi a macierzyństwem to nie lada wyzwanie, a dla żołnierki podczas długich rozłąk spowodowanych służbą poza granicami kraju szczególnie.
– Mój 6-letni syn jest dla mnie największą inspiracją do tego, by przekraczać granice własnej wytrzymałości – mówi kpr. Sara Szatkowska. Wyznaje, że nie jest jej łatwo, kiedy pomyśli o tym, że jej syn w przedszkolu razem z innymi dziećmi przygotowuje się do występu np. z okazji Dnia Matki.
– Często nie mogę, tak jak inni rodzice, przyjść i zobaczyć tego na własne oczy, nie mogę też potem synka przytulić i powiedzieć, że bardzo go kocham. W takich sytuacjach zwykle babcia odbiera go wcześniej z przedszkola, aby nie sprawić mu przykrości. Podobnie jest wtedy, kiedy cała rodzina siedzi przy wigilijnym stole. Myślisz o tym, co robią, starasz się zadzwonić do domu i złożyć wszystkim życzenia, choć nie zawsze się to udaje. Teraz mnie i mojego syna czeka chyba najdłuższa rozłąka, ponieważ przygotowuję się do pełnienia służby poza granicami państwa w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego – opowiada kobieta.
Wiele osób pyta, jak sobie z tym wszystkim radzi. – Jesteśmy żołnierzami, ale mamy uczucia – podkreśla. – Często ludzie z zewnątrz zarzucają mi, że nie interesuję się synem, ponieważ nie ma mnie w domu. Mówią, że kiedyś będę tego żałować, bo mój syn nie będzie miał ze mną takiej więzi, jaka istnieje "normalnie" między matką a dzieckiem. Cóż, najłatwiej oceniać. Oczywiście tam, daleko od domu, miewam chwile, gdy łzy same cisną mi się do oczu. Jednak po chwili refleksji przypominam sobie, dlaczego wstąpiłam w szeregi wojska. Polska to nie tylko granica wyznaczona na mapie. Polska to ty, to ja, to nasze dzieci.
"Najważniejsze to robić swoje"
Kpr. Sara Szatkowska zna wartość determinacji i poświęcenia. Jest świadoma, że nieodpowiedzialne zachowanie może zniszczyć wizerunek wojska. Jednak podkreśla, że należy robić swoje, czerpać z możliwości, jakie daje służba i nie poddawać się negatywnym wpływom.
– Służba wojskowa nie jest łatwa. Wymaga wielu wyrzeczeń i odpowiedzialności. Jesteśmy profesjonalistami i nie możemy pozwolić sobie na błędy – zaznacza Szatkowska. – Szanuję i doceniam kobiety, które czują prawdziwe powołanie do służby. Sama należę do tej grupy. Jesteśmy zdeterminowane, aby wykonywać swoje zadania na najwyższym poziomie. Ale jest też druga strona medalu, tzn. kobiety, które niszczą obraz żołnierek takich jak my, przez swoje nieodpowiedzialne podejście do wielu kwestii związanych z noszeniem munduru.
Naszej rozmówczyni nie podobają się osoby, które trafiają w szeregi wojska z przypadku. Kpr. Sara Szatkowska: – Obserwując to, co dzieje się teraz na TikToku i w innych mediach społecznościowych, wiem, jak łatwo można splamić mundur niewłaściwym zachowaniem czy wrzucając zdjęcie z flagami na ramieniu, jednocześnie robiąc rzeczy nieprzyzwoite i głupie. Sama, jeszcze przed służbą, zrobiłam sobie niewłaściwe zdjęcie z symbolem narodowym i potem ktoś to wyciągnął. A ja wyciągnęłam wnioski. To samo dotyczy mężczyzn. Powszechną zazdrość i wybujałe ego znajdziemy w każdym środowisku społecznym, w każdej grupie zawodowej. Nie ma na to złotego środka. Najważniejsze to robić swoje.
Na hejt, który jej nie omija, stara się być odporna. – Niektórym nie pasuje, że kobieta jest żołnierzem. Tym, którzy nie potrafią się do tego przyzwyczaić, polecam nie marnować swojej energii na wylewanie żali – podkreśla i nie ukrywa przy tym, że służba sama w sobie nie jest łatwa.
– Wymaga od nas wielu wyrzeczeń oraz samodyscypliny. Każde działania, którym towarzyszy dyskomfort w postaci zimna, przemoczonego ubrania, deficytu snu czy jedzenia, są dla żołnierza ciężkie. Nie ma ludzi niezniszczalnych i każdy odczuwa to na swój sposób. Dodatkowo rozłąka z rodziną przytłacza nas w ciężkich chwilach, jednak sytuacja, która przede wszystkim ma miejsce na naszej wschodniej granicy, wymaga od nas dodatkowo odpowiedzialności za bezpieczeństwo innych, ostrożności i czujności - podkreśla.
Mimo negatywnych komentarzy kpr. Sara Szatkowska czerpie siłę z miłości do swojego syna oraz z patriotyzmu. – To właśnie miłość do syna pozwala mi przetrwać trudne chwile i wyzwania, które stawia przede mną służba dla naszej ukochanej ojczyzny. Rozłąka z bliskimi jest dla nas emocjonalnym wyzwaniem. Proszę, pamiętajcie o tym, że kiedy wy śpicie, my czuwamy, by zło, które jest za naszą wschodnią granicą, nie zapukało do naszych drzwi – mówi.
Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski