GwiazdyJestem uzależniona, czyli kobiecy alkoholizm

Jestem uzależniona, czyli kobiecy alkoholizm

Młodsze piją, bo taka jest moda. Dla starszych trunek staje się odskocznią od problemów w pracy czy w domu. Kobiety coraz śmielej „rywalizują” z mężczyznami w wyścigu do uzależnienia. Biologia sprawia, że wpadają w nałóg znacznie szybciej, a alkohol powoduje w ich organizmach zdecydowanie większe spustoszenie.

Jestem uzależniona, czyli kobiecy alkoholizm
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

29.01.2013 | aktual.: 25.05.2018 15:16

Młodsze piją, bo taka jest moda. Dla starszych trunek staje się odskocznią od problemów w pracy czy w domu. Kobiety coraz śmielej „rywalizują” z mężczyznami w wyścigu do uzależnienia. Biologia sprawia, że wpadają w nałóg znacznie szybciej, a alkohol powoduje w ich organizmach zdecydowanie większe spustoszenie. Jednak niechętnie proszą o pomoc, ponieważ… się wstydzą.

Trzy lata temu media obiegły zdjęcia doszczętnie rozbitego, czerwonego Alfa Romeo, który uczestniczył w nocnym wypadku na Ursynowie. Kierowcą samochodu była Ilona Felicjańska, znana modelka i celebrytka. Siadając za kierownicę auta miała 2,3 promila alkoholu!

Kilka tygodni później przyznała w telewizyjnym wywiadzie: „Tak, mam problem. Jestem uzależniona. Dostałam diagnozę. Jestem nieuleczalnie chora”. Okazało się, że Felicjańska walczy z alkoholizmem od kilku lat. Poddawała się leczeniu odwykowemu, uczęszczała na spotkania AA. „Wróciłam do picia, bo była we mnie gdzieś głęboko w samym środku schowana chęć napicia się. Jakiś głos mi mówił: jedno piwo ci nie zaszkodzi, jest lato, zobacz, wszyscy piją. To jest pycha trzeźwiejącego alkoholika, który nie robi ze sobą nic oprócz tego, że nie pije. A skoro nie pije już od pięciu lat, zaczyna myśleć, że jego ten problem nie dotyczy. Teraz wiem na pewno, że jestem nieuleczalnie chora, ale mogę żyć i być szczęśliwa” – stwierdziła modelka w rozmowie z „Newsweekiem”.

Walka o duszę

W polskim show-biznesie niewiele kobiet zdecydowało się na ujawnienie alkoholizmu. Jedną z pierwszych była Stanisława Celińska, która od ćwierć wieku jest abstynentką. Wcześniej przechodziła piekło. „Zawalałam audycje w radio, mogłam nie przyjechać na plan, budziłam się jakoś rano na kacu i czekałam na godzinę trzynastą, kiedy zaczynali sprzedawać alkohol” – opowiadała aktorka w tygodniku „Życie na gorąco”.

We wspomnieniach zatytułowanych „Stanisława Celińska. Niejedno przeszłam” gwiazda opisuje: „Nie radziłam sobie. Mówiłam, że już przestaję pić. Kończyłam to zdanie i mówiłam: „czy mogę prosić pięćdziesiątkę?”. Zobaczyłam, że coś niedobrego dzieje się w moim mózgu, że to są Demony i być może trwa walka o moją Duszę. (…) Zobaczyłam, że jest źle. Stanęłam przed lustrem, powiedziałam: „jesteś alkoholiczką”. Nie poradzisz sobie sama. Módl się. I zaczęłam się modlić o Odjęcie. We wszystkich stanach – pijanych, trzeźwych – błagałam o Odjęcie nałogu”.

Perfekcyjna alkoholiczka

Aktorce udało się wygrać z uzależnieniem, jednak internet pełen jest dramatycznych opowieści kobiet zmagających się z nałogiem. „Mam 30 lat i półrocznego synka. Piję od 19 roku życia. Miałam wówczas imprezowego chłopaka. Każdy weekend kończył się totalnym pijaństwem. Na studiach też były ogromne ilości alkoholu. Teraz jestem matką i wiem, że muszę z tym skończyć. Mam dosyć samej siebie. Kiedy piję, urywa mi się film, często jestem agresywna, robię i mówię rzeczy, których się na drugi dzień wstydzę. Nie wiem, co robić, mąż nie bardzo mnie rozumie, mamie nie powiem, bo by jej chyba serce pękło. Nie chcę, żeby mój synek kiedyś się za mnie wstydził, ale czuję się bezradna” – pisze Emilia.

Wiele takich historii zna Lubomira Szawdyn, psychiatra i psychoterapeutka uzależnień. „Pamiętam bardzo dobrze taką panią. Miała dwie córki, które doprowadziła do matury. Gdybym im wtedy powiedziała, że ich matka jest alkoholiczką i od ośmiu lat pije nałogowo, toby się postukały w czoło” – opowiadała w „Wysokich Obcasach”. „Piła od godz. 23, jak dzieci już spały. Rano jechała na miętówkach, wyprawiała córki do szkoły, wypijała lufę, szła się zdrzemnąć i zabierała się do pracy. Prała, szorowała, gotowała. Jej ogród był wzorem okolicznych ogrodów. Szyby najczystsze na całej ulicy. Mąż też się nie domyślał, był dumny z wzorowej żony. (…) Spadła ze schodów i trafiła do szpitala z rozlicznymi złamaniami. Zostałam wezwana na chirurgię jako konsultant. Psychiatra stwierdził, że to alkoholizm. Chirurg nie chciał mu wierzyć, bo ta pani „nie wyglądała na alkoholiczkę”. Okazało się, że ta pani przez sześć lat wypijała codziennie pół litra wódki. Nagradzała się po perfekcyjnej pracy”.

Gdy sukces wypala

Problem alkoholizmu wśród kobiet staje się coraz poważniejszy. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że uzależnienie dopada głównie Polki w wieku produkcyjnym, wypalone pościgiem za sukcesem, profesjonalistki z wyższych klas społecznych w wieku 30-40 lat.

Niestety, coraz liczniej dołączają do nich jeszcze młodsze panie – między 18 a 30 rokiem życia. Co dziesiąta kobieta w tym wieku pije dziś w Polsce w sposób destrukcyjny – w ciągu roku spożywa ponad 7,5 litra czystego alkoholu, czyli niewiele mniej niż mężczyzna-rówieśnik.

„Alkoholik to był dla mnie lump spod budki z piwem, alkoholiczka – pijana baba zaniedbująca dom i dzieci, najlepiej obdarta i niedomyta. A ja przecież dbałam o siebie, o męża, o synów, rodzinę, jeździłam samochodami, moi synowie świetnie się uczyli w doskonałych szkołach i na zagranicznych uniwersytetach. Słowem, ani ja, ani moje rozmówczynie w ogóle nie pasowałyśmy do stereotypowego obrazka, jaki miałam zakodowany pod hasłem alkoholik” – pisze Bożena Snella-Mrozik w książce „Piekło nie ma dna. Rozmowy z trzeźwymi alkoholiczkami”.

Dlaczego piją?

Do lat 70. XX wieku temat alkoholowego uzależnienia kobiet praktycznie nie istniał w badaniach naukowych. Specjaliści koncentrowali się na mężczyznach, nie dostrzegając postępującego problemu. Dlaczego? Kobieta pije najczęściej w ukryciu przed rodziną czy znajomymi, pod wpływem alkoholu nie wywołuje zwykle awantur i nie jest skłonna do bijatyk. Niestety, taki styl picia zagłusza sygnały świadczące o postępującej chorobie.

Przyczyn sięgnięcia po alkohol jest wiele. Najczęściej trunek służy poprawieniu samopoczucia i złagodzeniu problemów – depresji, stresu, problemów w pracy czy domu albo wahań nastroju związanych z cyklem miesiączkowym. Niektóre kobiety piją z powodu samotności lub syndromu „zespołu pustego gniazda” (zagubienie i samotność spowodowane spadkiem liczby obowiązków po opuszczeniu domu przez dorosłe dzieci). Alkoholu często nadużywają również osoby, które w dzieciństwie były wykorzystywane seksualnie.

Wyniszczenie organizmu

Różnice biologiczne sprawiają, że kobieta jest bardziej niż mężczyzna narażona na negatywne konsekwencje spożywania trunków. W jej żołądku jest znacznie mniej enzymów odpowiedzialnych za metabolizowanie alkoholu i więcej estrogenów, które sprzyjają jego intensywniejszemu wchłanianiu. Dlatego niekorzystne składniki mają otwartą drogę do wątroby, powodując spustoszenie w tym organie.

Alkohol powoduje także silniejsze dysfunkcje mózgu i zakłóca zdolności psychomotoryczne (np. kierowaniem samochodem). Przy tej samej dziennej dawce trunku, zapalenie trzustki wystąpi szybciej u kobiety niż u mężczyzny. Picie więcej niż jednego drinka dziennie podnosi ryzyko wystąpienia raka sutka, ponieważ alkohol powoduje wzrost stężenia estrogenów.

U dziewcząt w okresie przedpokwitaniowym alkohol zmniejsza poziom hormonu wzrostu, a u kobiet w wieku rozrodczym – wywołuje zaburzenia cyklu miesiączkowego i wcześniejszą menopauzę.

Skutkiem nadużywania alkoholu przez kobiety może być brak zainteresowania seksem, oziębłość płciowa i niezdolność do przeżywania orgazmu.

Alkohol i ciąża

Odrębnym tematem jest picie alkoholu w czasie ciąży. Z badań wynika, że zdarza się to nawet co trzeciej kobiecie w „stanie błogosławionym”. Niektóre tłumaczą, że „lampa wina nikomu nie zaszkodzi”. Nic bardziej błędnego! Czasem nawet minimalna porcja trunku może zaszkodzić dziecku. Zwiększa ryzyko poronienia, wyższej umieralności okołoporodowej a także wystąpienia wad wrodzonych.

Największe niebezpieczeństwo występuje w pierwszym trymestrze ciąży. Alkoholowy zespół płodowy stanowi trzecią co do częstości wadę wrodzoną płodu. U dzieci stwierdza się wówczas niską wagę urodzeniową, nieprawidłową budowę twarzoczaszki, upośledzenie umysłowe oraz zaburzenia zachowania. Alkoholizm matki ma też wpływ na późniejszy rozwój psychiczny dziecka.

Ciesz się życiem

Leczenie uzależnionej kobiety jest trudne. Często obawia się ona przyznania do alkoholizmu z poczucia wstydu i winy (uważa, że może być to traktowane jako dowód niepowodzenia w roli matki czy żony) lub z obawy przed utratą dzieci. Niekiedy blokuje ją sprzeciw rodziny, która chce uniknąć wstydu przed otoczeniem. Wciąż brakuje także specjalistycznych programów terapeutycznych, skierowanych do kobiet.

„Alkoholicy mają zmienność nastrojów. Ta huśtawka jest strasznie upierdliwa” – mówi Stanisława Celińska w rozmowie ze „Zwierciadłem”. „Często mam trudność z podejmowaniem decyzji. Kiedy przestałam pić, miałam zmaltretowany fizycznie organizm, na przykład wrzody, które trzeba było podleczyć. Musiałam się uspokoić, więc brałam relanium. Byłam bardzo słaba, ale stopniowo nabierałam sił. Musiałam się uczyć wszystkiego na nowo. Bez alkoholu. Pracować. Cieszyć się życiem. Nie bać się być samemu” – opowiada znana aktorka.

Bardzo ważna jest pomoc bliskich, szczególnie partnera. „Najbardziej lubię widzieć ich oboje po dłuższym czasie od jej leczenia. Już na pierwszy rzut oka są to zupełnie inni ludzie niż ci, których widziałam pierwszy raz. Nie chodzi o jakieś rewolucyjne zmiany. Ona nadal może prowadzić dom, on nadal może jej nie dawać samochodu. Patrzą jednak na siebie inaczej. Ona bez lęku i rezygnacji, on bez wyższości” – pisze Ewy Woydyłło w książce „Sekrety kobiet”.

Tekst: Rafał Natorski

(raf/sr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (392)