Joanna Racewicz martwi się o pokolenie swojego syna. "Dzieci toną w sieci"
"Czas najwyższy" – skomentowała Joanna Racewicz nauczanie zdalne wprowadzone ze względu na wzrost zachorowań na COVID-19. Jednocześnie stwierdziła, że realia dzisiejszej młodzieży to kombinacja strachu, izolacji i powodowanych tym problemów natury psychicznej. Wyraźnie martwi się o syna i jego pokolenie, którego rzeczywistością stał się internet.
27.01.2022 | aktual.: 27.01.2022 17:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Joanna Racewicz wychowuje 13-letniego syna Igora. Dlatego doskonale wie, przed jakimi wyzwaniami stają obecnie dzieci, nastolatkowie oraz ich rodzice. Okres pandemii koronawirusa jest dla nich wyjątkowo trudny. Siedzenie w domu i preferowana izolacja na każdym odcisnęła pewne piętno. Teraz po kilku miesiącach powróciła również nauka zdalna. Dziennikarka twierdzi, że to dobre rozwiązanie, ponieważ wcześniej szkoły i tak świeciły pustkami. Na Instagramie jednak podzieliła się przemyśleniami związanymi z tym stanem rzeczy.
Joanna Racewicz mówi o strachu i ograniczonej przestrzeni
"Naszym doświadczeniem pokoleniowym był stan wojenny, puste półki, wojsko na ulicach i brak "Teleranka" w niedzielę. Dla pokolenia naszych dzieci to będzie pandemia, strach, izolacja, zdalne lekcje i ograniczenie przestrzeni do pokoju, który stał się bawialnia, szkołą, sypialnią i miejscem spotkań w jednym" – napisała Joanna Racewicz pod zdjęciem ze swoim synem.
Joanna Racewicz martwi się o stan psychiczny młodych
W dalszej części posta dziennikarka zaznaczyła, że konsekwencje dzisiejszych realiów pandemii COVID-19 będziemy ponosić przez następne lata. A miała na myśli przede wszystkim problemy psychologiczne.
Racewicz wspomniała, że obecnie gabinety psychoterapeutów są pełne i na wizytę prywatną czeka się miesiąc, a na refundowaną dwa lata. Dziennikarka wyraźnie martwi się o dzieci i młodzież, której życie przeniosło się głównie do internetu.
"Dzieci toną w sieci. My, dorośli, jeszcze sobie jakoś radzimy, ale młodzi ludzie mają problem z odróżnieniem realności od fikcji. Już nie potrafią funkcjonować bez protezy z nierealnego świata. Rozmowa, taka prosta czynność, zanika. Komunikaty kończą się na etapie trzech słów i pięciu emotek. Kto by czytał wypracowania? Podziwiam każdego, kto dotarł aż tutaj. Narzekam? Nie, opisuję rzeczywistość. Chciałabym wierzyć, że zły sen kiedyś minie" – podsumowała Racewicz.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl