Kaja Godek wygrała proces z aktywistami. "Sądy są organami Rzeczpospolitej Polskiej i mają zabezpieczać przed inwazją ideologiczną"
Kaja Godek nie kryje radości z wygranej sprawy, którą wytoczyli jej aktywiści LGBT. Chodzi o jej wypowiedź w Polsat News, gdzie oceniła, że "premier Irlandii obnosi się z dziwną orientacją, a homoseksualiści są zboczeni". Teraz na antenie Mediów Narodowych szerzej skomentowała swój "sukces".
16.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sprawa, która toczyła się przed Sądem Okręgowym w Warszawie dotyczyła wypowiedzi aktywistki pro-life z maja 2018 roku. W rozmowie z Agnieszką Gozdyrą z Polsat News Kaja Godek stwierdziła m.in., że "premier Irlandii Leo Varadkar obnosi się ze swoją dziwną orientacją, a homoseksualiści są zboczeni". W odpowiedzi kilkunastu aktywistów złożyło pozew o ochronę dóbr osobistych.
We wtorek 12 stycznia sąd w całości oddalił powództwo i obciążył powodów kosztami postępowania. "16 homoaktywistów nie udowodniło, że mają legitymację czynną, tj. że wypowiedzi o homoseksualistach bezpośrednio ich dotyczą. Sąd zdecydował, że moje słowa (w tym o związku homoseksualizmu z pedofilią) dotyczyły zjawiska, a nie osób, które złożyły pozew" - napisała Kaja Godek w mediach społecznościowych.
Kaja Godek o wygranej w Mediach Narodowych
Kaja Godek była gościem Mediów Narodowych, gdzie ponownie została zapytana o wygraną. – Pozew miał przynieść powodom przeprosiny 50 razy na antenie Polsatu. Miał on zabić finansowo mnie i Fundację – powiedziała Kaja Godek, członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina.
– Ja się bardzo cieszę, że utrwala się dobra linia orzecznictwa w polskich sądach. Podobna sytuacja była w maju ubiegłego roku. Tam siedmiu mężczyzn, którzy się podawali za gejów, pozwało mnie za wypowiedź o gejach. Tylko jeżeli kogoś dotyka wypowiedź o gejach, musi udowodnić, że nim jest. Oczywiście takiego dowodu nie było – przypomniała aktywistka.
Dodała, że jej zdaniem w polskim orzecznictwie utrwala się linia, która uniemożliwia środowiskom LGBT inwazję na sądy. – Sąd włożył kij w szprychy rozpędzonej maszyny i wyhamował zjawisko – skomentowała. Powiedziała też, że jej zdaniem "sądy są organami Rzeczpospolitej Polskiej i mają zabezpieczać przed inwazją ideologiczną", a logika ruchów LGBT jest taka, że jak ktoś mówi o ich ciemnej stronie, to "ma się zamknąć".