Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
W Stanach Zjednoczonych powstają kluby nocne, których oferta skierowana jest przede wszystkim do osób w rozmiarze XXXL.
„Miałam dosyć bycia jedyną grubaską w miejscowym klubie” mówi Lisa Marie Garbo, właścicielka działającego od 5 lat Club Bounce. To jedno z najpopularnieszych miejsc stworzonych specjalnie z myślą o osobach z nadwagą, które w większości lokali tego typu czują się nieakceptowane, wyśmiewane, a nawet dyskryminowane.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
W sobotni wieczór w Bounce spotkasz przede wszystkim panie w rozmiarze co najmniej XXL, częściej większym. Waga większości z gości waha się w okolicach 100 kilogramów. Co ciekawe, trzy czwarte klienteli stanowią puszyste kobiety, panów w dużych rozmiarach (na potrzeby lokalu nazywanych Big Handsome Men, czyli Wielkimi Przystojnymi Mężczyznami) jest zdecydowanie mniej.
Ludzie są tutaj wyluzowani, radośni i z przyjemnością prezentują się w obcisłych ciuchach. W innych klubach za taki objaw braku kompleksów zostaliby wytknięci palcami, być może nie przeszliby nawet selekcji przy wejściu. Tutaj to oni są w większości. Młode dziewczyny w rozmiarze 44-46 bez oporów zakładają spódniczki mini i nie martwą się, co sobie kto pomyśli. Tutaj wolno im być sobą.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
To nie jedyny taki klub w Kalifornii. Jest jeszcze The Butterfly Lounge założony przez Kathleen Divine.
- Wszystko zaczęło się w sieci, od imprez organizowanych w klubach za pomocą Internetu – mówi Divine. – Teraz w przestrzeni publicznej widać oraz więcej dużych osób, nie chowają się już za klawiaturą komputera.
Komputer służy im teraz głównie do wyszukiwania miejsc, w których mogą zaszaleć w gronie osób sobie podobnych. Strona bbwnetwork.com (bbn to skrót od Big Beautiful Women) sponsoruje takie wydarzenia jak doroczna impreza "Vegas Bash”. Podobne inicjatywy pojawiły się w Atlancie i Seattle, w San Diego i w San Francisco pojawiły się kolejne kluby dla puszystych.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
Mówi aktywistka na rzecz osób z nadwagą, Lynn McAfe z organizacji Council On Size and Weight Discrimination.
- Miło jest mieć miejsce do którego można pójść, poflirtować i zabrać ze sobą chudą siostrę albo kogoś z pracy, kto nie jest gruby, niech oni pobędą trochę w twoim świecie. Spędzenie dnia lub nocy w świecie grubasów to niesamowite doświadczenie dla wielu osób, które nie mają nadwagi.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
Warto jednak pamiętać, że nie wszyscy lubią słowo na „g”. Lisa Marie Garbo twierdzi, że woli określenie plus-sized dotyczące osób w rozmiarze XXXL lub eufemizm „mocno zbudowany”.
Dodaje jednak: - Nie uważam, żeby słowo „gruby” dalej było niewłaściwe. Akceptuje je teraz chyba mnóstwo osób.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
Garbo, pulchna 40-latka uwielbiająca topy z mocnym dekoltem i obcisłe spodnie, zapewnia, że nie chce zachęcać swoją działalnością do przybierania na wadze. Chce tylko, żeby każdy żył pełnią życia niezależnie od tego, jaki rozmiar nosi. Dlatego stworzyła w Internecie petycję, którą podpisują osoby walczące z dyskryminacją ludzi z nadwagą w Stanach Zjednoczonych.
“Dyskryminacja, izolacja i upokorzenie to dobrze znane nam słowa. Naszym celem jest, aby każda osoba ze środowiska osób z nadwagą zastąpiła je takimi słowami jak akceptacja, celebracja i godność.”
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
Póki co petycję podpisało 10 tysięcy osób, a jej klub co weekend pęka w szwach. Oczywiście podobna inicjatywa nie mogła obyć się bez krytyki. Niektórzy oskarżają właścicieli klubów XXXL o to, że dopieszczają ludzi chorych – w końcu otyłość to jest choroba i plaga XXI wieku. Utwierdzanie osób z poważną nadwagą w przekonaniu, że ich wygląd i nawyki żywieniowe są w porządku to nieodpowiedzialność.
Kalifornijski hit? Kluby nocne dla puszystych!
Jednak z drugiej strony w dobie, kiedy wystające kości stają się kanonem piękna, a znani projektanci typu Karl Lagerfeld czy Donatella Versace wyraźnie dają sygnał, że tylko chude kobiety zasługują na markowe, elegnackie ciuchy z ich pracowni, trudno nie przyklasnąć ludziom, którzy starają się zawalczyć o odrobinę akceptacji i radości z życia. Swoją drogą ciekawe, czy taki lokal jak kalifornijski Club Bounce odniósłby sukces w Polsce?