Kasia Koczułap: Kobiety zawstydza się seksualnością
- Kobiety zawstydza się seksualnością. Albo jesteś "dzi**ą" albo "cnotką" - mówi Kasia Koczułap, psycholożka, aktywistka i edukatorka seksualna, autorka bloga "Co z tym seksem?". Nominowana jest w plebiscycie WP Kobieta #Wszechmocne w kategorii "Wszechmocne w sieci".
Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Trwa kampania wyborcza, a wybory tuż za rogiem. Jak oceniasz język, w jakim politycy mówią o seksualności?
Katarzyna Koczułap, psycholożka i edukatorka, autorka bloga "Co z tym seksem": W polityce używa się polaryzującego języka i politycy/polityczki robią to często celowo. Kreuje się sytuację, w której są "my" i "wy", używa się języka wojny, walki, strachu. Często jest to język, którego celem jest umocnienie swojej grupy odbiorczej, bez żadnego pola do dyskusji.
Chodzi tylko o to, by podburzyć, podlać emocje. Nie wiem, co nas czeka w przyszłości, ale mam poczucie, że algorytmy zamknęły nas w bańkach, co uważam to za duże niebezpieczeństwo.
Co chciałabyś przekazać politykom?
Chciałabym, żeby mniej mówili, a więcej zaczęli słuchać. Nie musieliby wymyślać np. powodów, dla których kobiety coraz rzadziej chcą mieć dzieci, wystarczyłoby je o to zapytać.
Czy wierzysz w to, że w Polsce będą prowadzone rzetelne i wartościowe lekcje edukacji seksualnej?
Wierzę, bo gdybym nie wierzyła, już dawno porzuciłabym to, co robię. Muszę wierzyć. Powszechna i obowiązkowa edukacja seksualna, prowadzona przez kompetentne osoby w zgodzie z nauką, to jedyny sposób, by każda osoba uzyskała podstawową wiedzę. Nie można polegać tutaj w pełni ani na rodzicach, ani na internecie, ani na organizacjach pozarządowych, tak samo jak nie polegamy na nich w kontekście nauki matematyki czy chemii. Mam nadzieję, że w perspektywie kolejnych 10 lat coś w tej kwestii się zmieni na lepsze.
Ubolewam nad tym, że temat stał się mocno polityczny. Mam poczucie, że edukacja seksualna wielu osobom kojarzy się kontrowersyjnie, podczas gdy tak naprawdę temat ten nie ma w sobie żadnej kontrowersji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co chciałabyś usłyszeć na temat seksualności jako mała dziewczynka, ale tego nie usłyszałaś?
Chciałabym usłyszeć, że moje ciało nie jest moim wrogiem, że rozbudzająca się seksualność w czasie dojrzewania, to jest coś całkowicie normalnego, że nie mam się czego wstydzić.
Wstyd był uczuciem, który zdominował moje dojrzewanie, a wstyd to narzędzie kontroli. Zajęło mi wiele lat, by się od tego uwolnić.
Marzę o tym, by wszyscy rodzice wspierali swoje dzieci, byli wobec nich wyrozumiali, zainteresowani ich emocjami i problemami. Dziecko zapamięta sobie, jak zostało potraktowane, gdy zapyta o to, skąd się wzięło i co to jest seks, i jeśli rodzice je zlekceważą, okłamią, wyśmieją, pójdzie ze swoimi pytaniami gdzie indziej. I niekoniecznie znajdzie wartościowe odpowiedzi.
To dlatego zaczęłaś tworzyć w sieci? Chciałaś uzupełnić tę lukę?
Kiedy zaczynałam działać, w internecie, było niewiele takich miejsc edukacyjnych. Miałam poczucie, że za to jest wiele bzdur, mitów i stereotypów w kontekście seksualności. Chciałam, by ktoś się tym zajął i w końcu stwierdziłam, że tym kimś mogę być równie dobrze ja. I tak się zaczęło. Odbiór przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, pokazał mi, jak ten temat jest ważny i jak potrzeby w przestrzeni publicznej, w social mediach. Okazało się, że da się mówić o seksie w merytoryczny sposób i ludzie będą tego słuchać. Jednak trzeba podkreślić, ze to jest tylko kontekst wycinka społeczeństwa.
Przełamałaś pewne tabu. Niestety wciąż wiele dorosłych kobiet w naszym kraju boi się mówić otwarcie o seksie. Skąd to się bierze?
Nierozmawianie o seksie to jest nasze doświadczenie pokoleniowe. Nie mamy języka do rozmów o seksualności, nie wiemy, od czego zacząć, boimy się wyśmiania, zawstydzenia. Nie jesteśmy przyzwyczajone. Do tego trzeba dołożyć funkcjonujące przekonanie, że kobiet to w ogóle seks nie powinien za bardzo interesować, bo to świadczy o ich "rozwiązłości".
Niezależnie, co powiedzą i tak znajdzie się ktoś, kto je skrytykuje lub krzywo na nie spojrzy...
Niestety tak jest. Kobiety zawstydza się seksualnością, zawstydza się je, gdy o niej mówią i gdy o niej nie mówią. Nie da się zrobić dobrze, bo albo jesteś "dzi**ą" albo "cnotką". Dochodzi więc do wycofywania się, do milczenia. Do tego tematyka seksualności dla wielu osób jest intymna, osobista, wymaga szczególnego odsłonienia się, nic dziwnego, że to jest trudne. Rozmowy o seksualności i poczucia komfortu w niej można się jednak nauczyć. Tak samo, jak i seksu zresztą. To są umiejętności. Nikt z nas nie rodzi się z pakietem wiedzy na temat seksu i tego, jak o nim rozmawiać.
Jaki jest największy mit dotyczący seksualności?
Powiedziałabym, że mit o tym, że przyjemność seksualna nie jest taka ważna dla kobiet, nie ma sensu się o nią starać, gdy nie przychodzi naturalnie.
Kobiety często same, a raczej z kultury, przejmują przekonanie, że ich przyjemność ma małe znaczenie i najważniejsze, by druga osoba była zadowolona (to też wynika z socjalizowania kobiet do ról troskliwych opiekunek, które dobro innych mają stawiać nad swoje własne), a kobiety mają prawo seks lubić, chcieć go i cieszyć się nim, traktować go także jako dobrą zabawę.
Seks jest obszarem życia, któremu stawia się zbyt wygórowane oczekiwania - zawsze ma być "czystym" aktem miłości i oddania. A seks to także dobra zabawa, a jego celem dużo częściej niż rozmnażanie jest przyjemność. I kobiety mają prawo do niej dążyć. Luka orgazmiczna (różnica pomiędzy tym, jak często orgazmy mają mężczyźni, a jak często kobiety w heteroseksualnych relacjach) jest jednym z tych tematów, który wymaga większej uwagi.
Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski
Kasia Koczułap jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne w kategorii Wszechmocne w sieci. Swój głos możesz oddać TUTAJ.